Jestem mieszkanką Opola, mam 62 lata, cierpię na kilka schorzeń i zdarzają się takie tygodnie, gdy muszę częściej niż zwykle korzystać z porady lekarza pierwszego kontaktu - pisze Pani Maria Zdanowska z Opola. - Niestety, muszę przyznać, że kiedyś o wiele łatwiej było się do niego dostać niż teraz. Wystarczyło rano pójść do przychodni lub zadzwonić, zarejestrować się, usiąść w poczekalni (lub przyjść trochę później) i jeszcze tego samego dnia człowiek był przyjęty. Teraz jest to często nierealne, obowiązują limity. Dlaczego? Pacjentów przybyło, ale przecież i przychodni jest więcej niż kiedyś.
Nasza Czytelniczka ma pomysł, jak to rozwiązać.
Po pierwsze - wylicza w swoim liście - NFZ powinien płacić przychodniom podstawowej opieki zdrowotnej nie od liczby zapisanych do nich pacjentów, tylko od liczby przyjętych. Wtedy przychodnie zrezygnują z limitowania. Bo teraz czy lekarz udzieli danego dnia 15 porad, czy 40, to na koniec miesiąca dostaje taką samą pensję. Przy obecnym systemie może więc nie mieć motywacji, by przyjmować w ciągu dnia więcej chorych.
Po drugie - przychodnie, zwłaszcza te największe w Opolu, powinny powrócić do wznowienia przyjęć w soboty - do 13 lub 14. Tak przecież było przez całe lata. Osoby pracujące mogły wtedy np. pójść po receptę, można było w swojej przychodni w razie potrzeby zrobić zastrzyk. A teraz wszyscy w sobotę i niedzielę tłoczą się w jednej dyżurnej placówce - na ul. Mickiewicza.
Po trzecie - dodaje autorka listu - opolski NFZ powinien wyrywkowo sprawdzać przychodnie, dlaczego odsyłają pacjentów na inny dzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?