Pacjent potrzebuje najbardziej naszej cierpliwości. Nie tylko w Światowym Dniu Chorego

Red
Ks. Michał Mańka.
Ks. Michał Mańka. Fot. Archiwum
Rozmowa z ks. Michałem Mańką, od 21 lat kapelanem w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu.

11 lutego w Kościele obchodzi się Światowy Dzień Człowieka Chorego. Na pewno potrzebny, ale - podobnie jak Dzień Matki czy Dzień Dziadka - powinien chyba przypominać, że o swoich chorych, jak o zdrowych bliskich, trzeba się troszczyć zawsze, a nie ten jeden raz w roku.
Z całą pewnością tak. Toteż ja w szpitalu jakichś szczególnych fajerwerków nie urządzam. Odprawiam w tym dniu mszę św. w intencji wszystkich pacjentów, po niej odbędzie się krótkie nabożeństwo ze specjalnymi prośbami za ludzi chorych.

Po co zatem taki dzień jest obchodzony?
Myślę, że ma on zwracać naszą uwagę i troskę na ludzi chorych. Nawet nie tyle w zorganizowanych zakładach opieki, w szpitalach. Ale na tych, którzy gdzieś w domu, często bezimiennie, chorują. Nierzadko trochę zapomniani przez swoich najbliższych.

Czego potrzebują najbardziej, żeby osamotnienia w chorobie tak bardzo nie odczuwać?
To jest bardzo indywidualne. Często osoba chora jest na tyle w dobrym stanie, że nie ma potrzeby, by ją codziennie odwiedzać. Ale koniecznie trzeba o niej pamiętać. Nie ma dziś problemów z komunikacją telefoniczną. Ważne, żeby z naszej strony wobec chorego nie zabrakło choć paru słów zatroskania, ale i wysłuchania. Wiem dobrze, jak bardzo – szczególnie starsze osoby – potrzebują tego, by móc komuś opowiedzieć, co przeżywają. Komunię św. przyjmują szybko, ale potem chcą, by im poświęcić kilkanaście, a czasem i kilkadziesiąt minut.
Wygląda na to, że największym darem, jaki możemy choremu dać, jest nasza cierpliwość.
Bardzo jej potrzeba. Ja rzadko jestem świadkiem takich sytuacji, ale pielęgniarki opowiadają, że wielu z nas wpada do swojego chorego dosłownie na moment. Przynosimy jakiś soczek i szukamy okazji, żeby się wyrwać. Bo tyle zadań czeka, a chory marudzi i irytuje. Warto pamiętać, że te ich opowieści, jak długo je słyszymy, są najcenniejszym darem. Nasi chorzy to jest niesamowita kopalnia życiowej wiedzy i doświadczenia. Im uważniej słuchamy, tym łatwiej chorego zrozumiemy.

Jak się zachować, kiedy wiemy, że sąsiadka choruje, a jej dzieci są daleko? Gdzie ustawić barierę między troską a wścibstwem. Bo może nie zechce nas widzieć?
Trzeba to wyczuć, bo każdy czego innego potrzebuje. Próbować zrobić to, co do nas należy, czyli wyjść z propozycją uczynku miłosierdzia - chorych odwiedzać - na pewno warto. Ja tego doświadczam także jako kapelan, gdy idzie o korzystanie z sakramentów. Proponuję, przypominam o możliwości, także o obowiązku wielkanocnej spowiedzi i komunii, ale oczywiście decyzję każdego pacjenta szanuję. Choć obserwuję odmowy z bólem i z niepokojem. Zwłaszcza że kiedyś padały one najczęściej z ust 40–50-latków, dzisiaj dotyczy to nierzadko osób 70–80-letnich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska