Packprofil, największa firma z Kolonowskiego, ma kłopoty

fot. Radosław Dymitrow
Produkcja w firmie jest wstrzymana. Pracownicy musieli iść na bezpłatne urlopy.
Produkcja w firmie jest wstrzymana. Pracownicy musieli iść na bezpłatne urlopy. fot. Radosław Dymitrow
Postój do 5 stycznia, trzy zmiany zamiast czterech i redukcja zatrudnienia - taka jest sytuacja w Packprofilu.

Od dziś (22 grudnia) do 5 stycznia wstrzymana będzie produkcja w największej firmie w Kolonowskiem. Pracownicy muszą iść na bezpłatny urlop.
- Chcieliśmy płatnego urlopu, jednak kierownictwo nie zgodziło się - opowiadają anonimowo.

- Musieliśmy podpisać "lojalkę", że się na to zgadzamy. Niby nikt do tego nie zmuszał, jednak każdy swoje wie: kto nie podpisze - zwolniony.

Z relacji załogi wynika, że ostatnio z firmy odeszło 30 osób (w większości zatrudnionych na czas określony). W okresie letnim w spółce pracuje 240 osób, część z nich to studenci dorabiający podczas wakacji. W listopadzie zatrudnienie spadło do 200 osób, a do końca roku liczba ta ma zmniejszyć się jeszcze o 10.

Prezes Henryk Piaszczyński zapewnia, że nie zwalnia stałych pracowników.
- Dwie osoby poszły na wcześniejszą emeryturę i nie przedłużamy umów na czas określony, ale na przełomie roku zawsze mamy najmniejsze zatrudnienie
- tłumaczy. Na czas określony w firmie pracuje jeszcze ponad 40 osób. Czy dostaną przedłużenie umów - nie wiadomo.

Sprawę bezpłatnego urlopu prezes tłumaczy tak:
- Przez dwa miesiące był konsultowany, również z pracownikami. Na urlopie bezpłatnym nie będą potrącane za grudzień raty pożyczek mieszkaniowych. Skorzysta z tego około 120 osób.
W tym roku nie będzie również tzw. karpiowego, czyli dodatkowych pieniędzy na święta (kilkaset złotych) dla pracowników.
- Każdy się martwi styczniową wypłatą i o swoją pracę - mówi pracownik Packprofilu. - Jeśli ktoś ma na utrzymaniu całą rodzinę, ciężko będzie powiązać koniec z końcem.

Prezes Piaszczyński tłumaczy, że firmę dotknął kryzys. Kupno dwóch maszyn po 1,5 mln zł produkujących wyroby dla hutnictwa nie przyniosło spodziewanych korzyści.
- Od dwóch miesięcy ich nie używamy, bo branża hutniczna też ma kłopoty - tłumaczy prezes. - Musieliśmy zmienić tryb pracy z czterech brygad na trzy zmiany. Surowce idą w dół, kupujący oczekują spadku cen. Nie możemy przyjąć wszystkich zamówień, bo ich rentowność spada do zera - mówi. - A na produkowanie do magazynu nas nie stać.

Piaszczyński porównuje, że druga połowa 2007 roku była o wiele gorsza dla zakładu. Z powodu gwałtownych wahań walutowych zaczął spadać eksport. Kiedyś wynosił 50 proc., teraz tylko 17. Przychody firmy spadły również o 15 proc.

- Patrząc na duży spadek eksportu, z przychodami nie jest źle - zapewnia. - Udało nam się lepiej wykorzystać rynek polski. Eksport nadal jest ryzykiem.

Dodaje jednak, że nawet, gdyby kryzysu nie było, firmę prędzej czy później czekała redukcja zatrudnienia. - Musimy zmodernizować park maszynowy, by dorównać do europejskiego standardu, a wtedy nie będzie potrzeba tylu ludzi - zapowiada Piaszczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska