Wehrmachtu i Waffen SS w cenach od 15 do 25 zł. Za Żelazny Krzyż trzeba zapłacić 35 zł, a za popiersie Hitlera - 25 złotych. Handlarz ze stoiska twierdzi, że nie widzi nic złego w tym, że sprzedaje pamiątki hitlerowskie, i dopóki są klienci, to będzie nimi handlował.
- Jestem numizmatykiem. Dla mnie nie ma znaczenia, czy znaczek jest z Hitlerem lub Stalinem. Ważne, żeby miało to wartość rynkową - powiedział "NTO". - Sprzedawanie takich rzeczy na razie nie jest zabronione. Zresztą na tym targowisku inni także handlują takimi pamiątkami. W całej Polsce się nimi handluje. Klientami są wyłącznie zbieracze hobbyści, głównie z Niemiec. Nie widziałem też, żeby którykolwiek z nich wyrażał poglądy nazistowskie przy kupowaniu. Jeśliby tak było, na pewno bym go nie obsłużył. Na pewno, sprzedając te odznaki czy książki, nie mam zamiaru propagować treści faszystowskich.
Sprawą pamiątek na targowisku zajmie się prokuratura. Ma sprawdzić, czy poprzez handlowanie takimi rzeczami sprzedawca nie propaguje systemu faszystowskiego i nie narusza w ten sposób prawa.
- Jeśli intencją tego sprzedawcy jest propagowanie, zachwalanie faszyzmu, to podejmiemy odpowiednie kroki -powiedział Roman Wawrzynek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Poproszę prokuratora rejonowego, aby dokładnie sprawdził, co jest sprzedawane i przede wszystkim dlaczego? W Polsce nie ma ogólnego zakazu handlowania takim pamiątkami. Dlatego zawsze z takimi sprawami są problemy, bo trzeba udowodnić, że sprzedawca działał umyślnie.
Administracja targowiska wie od dawna, że na stoiskach sprzedawane są pamiątki z okresu II wojny światowej, w tym i faszystowskie. - Takie rzeczy zawsze wzbudzają emocje. Nie możemy zabronić sprzedawania takich odznak, bo nie jesteśmy władni. Jedyne, co w takich przypadkach możemy zrobić, to poprosić sprzedawcę o to, żeby te najbardziej drażliwe odznaki mniej eksponował. Zresztą z tego co wiem, to oni tam nie mają za wiele oryginalnych rzeczy z okresu wojny. Większość z nich to podróbki - powiedział Zdzisław Jaromin, zastępca kierownika targowisk miejskich.
Krzysztof Werner, prezes opolskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, nie widzi niczego nagannego w sprzedawaniu tego typu odznak.
- Ale też tego nie pochwalamy. Nie sprzedawano by tych odznak, gdyby nie było na nie popytu. Pamięć ludzka jest krótka i wybiórcza. Tylko tak można tłumaczyć zainteresowanie tymi pamiątkami. Mam też nadzieję, że handlarze kierują się chęcią zarobku, a nie umiłowaniem nazizmu - powiedział prezes.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?