Józef Warzecha ze Starego Ujazdu jest inwalidą wojennym. Doznał poważnych obrażeń, m.in. czaszki, gdy tuż przy nim eksplodował niemiecki granat. Do dramatycznego wypadku doszło w 1952 roku, siedem lat po zakończeniu wojny. Pan Józef miał wtedy 12 lat. Musiał przejść wiele poważnych operacji. Do pełni zdrowia już nie wrócił.
Na początku lat 90. napisał do władz Republiki Federalnej Niemiec wniosek o rekompensatę. Państwo niemieckie przyznało, że granat był pozostałością po działaniach wojennych, i winę za wypadek wzięło na siebie.
Od tej pory wypłacało poszkodowanemu rentę jako inwalidzie wojennemu, której wysokość wynosi dziś 129 euro, czyli ok. 535 zł. Taka suma trafiała co miesiąc na konto Opolanina.
Kilka tygodni temu Józef Warzecha dostał z banku informację, że jego renta będzie teraz pomniejszana o ok. 50 zł miesięcznie. Powód?
Zmieniły się przepisy i w myśl nowego prawa państwo polskie domaga się, by potrącać inwalidzie składkę na Narodowy Fundusz Zdrowia. Składkę, którą pan Józef płaci już w ramach emerytury, którą wypracował jako górnik.
- To niesprawiedliwe co najmniej z dwóch powodów - uważa Opolanin. - Po pierwsze jestem teraz kasowany podwójnie. Po drugie, państwo zabrało mi część renty, która miała być dla mnie rekompensatą ze strony Niemiec. Tak nie powinno być!
Zapytaliśmy w opolskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia, czy w przypadku Józefa Warzechy nie doszło do naruszenia prawa i czy w myśl nowych przepisów renty inwalidów wojennych rzeczywiście są pomniejszane o wysokość składek.
- Ustawa o świadczeniach nie rozróżnia typów rent i emerytur - poinformowała nas Beata Cyganiuk, rzecznik NFZ w Opolu.
Pana Józefa taka odpowiedź nie satysfakcjonuje. Jest rozgoryczony i zapowiada, że będzie szukał sprawiedliwości u Rzecznika Praw Obywatelskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?