Pani Irena z Wojciechowa najpierw musiała zebrać pieniądze na operację, teraz musi zbierać na rehabilitację

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Irena Domagała zmaga się z chorobą genetyczną.
Irena Domagała zmaga się z chorobą genetyczną.
Bliscy opolanki zadłużyli się, by sfinansować kosztowną operację. Poprawa jest ogromna, ale teraz pani Irena na nowo musi nauczyć się mówić i poruszać. Kobieta ma tylko jedno marzenie: wytulić swoje wnuki.

Irena Domagała z Wojciechowa ma 50 lat i od ponad 7 lat zmaga się z poważną chorobą genetyczną, jaką jest pląsawica Huntingtona.

- Zaczęło się od tego, że mamie zaczęły drżeć nogi. Chodziła jak pijana, choć przecież nie piła alkoholu. Później pojawił się problem z mową - wspomina Ewelina Nizioł, córka pani Ireny. - Miałam wtedy 14 lat. Nasz tata zmarł kilkanaście lat wcześniej (pani Ewelina ma jeszcze dwójkę rodzeństwa - red.), więc mama była dla nas całym światem.

Pani Irena miała zawsze energii za troje. Była dla swoich pociech matką oraz ojcem i za wszelką cenę starała się chronić dzieci przed bolesną prawdą. O tym, jak poważna może być sytuacja pani Ewelina dowiedziała się od przyjaciółki domu.

To ona wyczytała w internecie, że mama może cierpieć na pląsawicę Huntingtona. W rodzinie o tym nikt mówić nie chciał. Później dopiero dowiedziałam się, że na to samo zmarła moja babcia i siostra mamy - mówi pani Ewelina.

Badania potwierdziły najgorsze obawy. Stan opolanki pogarszał się z roku na rok. Nasilało się drżenie rąk i nóg, towarzyszył temu spadek koncentracji i coraz większe trudności z poruszaniem. Ciało kobiety zachowywało się tak, jakby ktoś raził je prądem.

Lekarze powiedzieli, że ratunkiem jest wszczepienie stymulatora do mózgu. Problem w tym, że operacja kosztowała 65 tys. złotych i nie była refundowana - mówi Ewelina Nizioł. - Wiedziałyśmy, że nie możemy czekać, dlatego wzięłyśmy z siostrą kredyt, by ratować mamę.

W ubiegłym tygodniu pani Irena przeszła operację. Jej bliscy mówią, że poprawa jest kolosalna, ale opolanka potrzebuje rehabilitacji.

- Choroba wyniszczyła mamę. Cała lewa strona jest sparaliżowana. Mama na nowo musi nauczyć się mówić - wylicza córka kobiety. - Dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny kosztuje 2 tys. złotych, a powrót do formy może trwać nawet dwa lata. Nie mamy takich pieniędzy, dlatego prosimy o pomoc. Mama ma tylko jedno marzenie: móc wytulić swoje wnuki.

Leczenie można wspomóc m.in. za pomocą internetowej zbiórki.

W najbliższą sobotę (15 czerwca) w Wojciechowie odbędzie się też festyn rodzinny na rzecz opolanki. Początek o godz. 14.00.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska