Pani Joanna z Kedzierzyna-Koźla zarabia na pijawkach

Redakcja
Joanna Wojewódzka prowadzi w Kędzierzynie-Koźlu gabinet hirudoterapii. - Zawsze o tym marzyłam - wyznaje.
Joanna Wojewódzka prowadzi w Kędzierzynie-Koźlu gabinet hirudoterapii. - Zawsze o tym marzyłam - wyznaje. Paweł Stauffer
Joanna Wojewódzka musiała przedłużyć urlop wychowawczy. Nie chciała siedzieć bezczynnie i otworzyła w Kędzierzynie-Koźlu gabinet hirudoterapii.

Z wykształcenia jest magistrem inżynierem inżynierii biomedycznej. Ukończyła Politechnikę Wrocławską. Ma też tytuł technika analityki medycznej. Obecnie przebywa na urlopie wychowawczym. Chciała pójść na dwa miesiące, została dłużej.

- Jest kryzys. Firma, w której pracuję, przechodzi trudne czasy. Są cięcia. Zasugerowano mi, abym przedłużyła urlop - mówi Joanna. - Tak też zrobiłam i wyszło mi to na dobre.

Przedłużony wychowawczy był dla niej punktem zwrotnym. Joanna postanowiła zaryzykować i otworzyć własny biznes. - Zawsze o nim marzyłam - przyznaje.

Kobieta wzięła udział w projekcie: "Opolska Kuźnia Przedsiębiorczości" Stowarzyszenia Promocja Przedsiębiorczości w Opolu. Zdobyła 35 tys. zł dotacji.

- I w zeszłym roku otworzyłam gabinet hirudoterapii, czyli leczenia pijawką lekarską - wspomina.

Wynajęła lokal w Kędzierzynie-Koźlu, a pieniądze z dotacji wykorzystała m.in. na zakup materiału biologicznego, czyli pijawek, oraz wyposażenie gabinetu.

Pomysł na ten nietypowy biznes zrodził się w głowie Joanny już dawno.

- Ze sztuczną, mechaniczną pijawką zetknęłam się po raz pierwszy na studiach. I już wtedy zainteresowałam się tematem - wspomina. A co jest ciekawego w pijawce lekarskiej? - W swojej ślinie ma bardzo dużo pożytecznych związków chemicznych, m.in. przeciwbólowych, przeciwzapalnych - wymienia. - Pomaga na wiele schorzeń, zwłaszcza przewlekle leczonych. Na przykład na choroby układu krążenia, parodontozę, bóle stawów, migreny oraz trudno gojące się rany.

Pijawka jest laboratoryjnie hodowana i sterylnie czysta. Każdą można wykorzystać jednorazowo.

- Pacjentów zawsze uprzedzam, że zabieg jest bezbolesny, bo pijawka wpuszcza środki znieczulające - dodaje Joanna Wojewódzka. Pijawki są stosowane w Stanach Zjednoczonych i we Francji, to popularna metoda lecznicza. W Polsce ta dziedzina dopiero raczkuje, choć można się już ubiegać o dofinansowanie leczenia pijawkami z NFZ.

- U nas gabinetów hirudoterapii jest niewiele - mówi Wojewódzka. - Ale to dobra strona mojego biznesu. Nie mam dużej konkurencji, co pomaga mi się przebić na rynku.

Swoją praktykę prowadzi od poniedziałku do piątku. Jednemu klientowi poświęca około dwóch godzin. Najpierw go przygotowuje i przeprowadza wywiad i dopiero potem poddaje leczeniu.

- Z klientami umawiam się telefonicznie. Dzięki temu bez problemu łączę macierzyństwo z życiem zawodowym - tłumaczy. - Nie mam poczucia, że którąś z tych dziedzin zaniedbuję, a to ważne.

Joanna myśli również o rozwoju firmy. Ma propozycję wprowadzenia larwoterapii, pomocnej w przypadku rozległych, trudno gojących się ran. Po dwóch latach planuje zatrudnić pracownika. Mimo krótkiego stażu na rynku kobieta przyznaje, że efekty działalności firmy przerosły jej oczekiwania.

- Przewidywałam, że będzie trudno, ale na szczęście tak się nie stało - cieszy się. - Jest spore zainteresowanie leczeniem pijawkami i na brak klientów nie narzekam.

Urlop wychowawczy Joanna kończy w marcu 2011 i czasem się zastanawia, co dalej.

- Dziś stanowisko w firmie jeszcze na mnie czeka, ale czy za rok będę miała gdzie wrócić, tego nikt mi nie zagwarantuje - mówi Joanna. - Czasy są trudne i wszystko może się zmienić - twierdzi kobieta. Teraz koncentruje się na realizowaniu marzeń i dogląda firmy. - To moje ubezpieczenie, gdyby nie chcieli mnie przyjąć z powrotem - mówi. - A jeśli mi się poszczęści, spróbuję pogodzić prowadzenie biznesu z pracą na etacie i macierzyństwem. Myślę, że dam radę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska