Pani już tu nie mieszka

Tomasz Dragan
- Dyrekcja namysłowskiego szpitala chce mnie bezprawnie wyrzucić z mieszkania - twierdzi Maria J., była pracownica ośrodka zdrowia w Kowalowicach.

Kowalowice to miejscowość oddalona od Namysłowa o około 10 kilometrów. Wieś leży w centrum północnej części gminy, dlatego miejscowy ośrodek zdrowia obsługuje kilka innych miejscowości w jego sąsiedztwie.

W budynku ośrodka, oprócz przychodni i gabinetu zabiegowego, znajdują się również dwa mieszkania, które zajmują pracujący tam lekarze oraz pielęgniarka środowiskowa. To właśnie ona twierdzi, że dyrekcja namysłowskiego szpitala chce ją siłą zmusić do opuszczenia mieszkania.
- Dostałam już nawet specjalne ponaglenie w tej sprawie - mówi Maria J. - Jeżeli w najbliższym czasie dobrowolnie nie opuszczę mieszkania, to czeka mnie najpierw sprawa o eksmisję, a potem wyrzucenie na bruk.
Kobieta jest pielęgniarką od wielu lat. Do Kowalowic trafiła w 1992 roku. Wcześniej pracowała w szpitalu w Namysłowie.
- Już w rok po przejściu do ośrodka w Kowalowicach dostałam, zgodnie z przyrzeczeniem poprzedniego dyrektora szpitala, mieszkanie w budynku lecznicy - opowiada Maria J. - To był jeden pokój z kuchnią i łazienką. Wówczas obok mnie znajdowały się jeszcze dwa inne mieszkania: pierwsze - jednopokojowe, a drugie - dwupokojowe. Kilka lat później, kiedy lekarz zajmujący pokój z kuchnią się wyprowadził, ja dostałam drugi pokój.
Wówczas nic nie zapowiadało jej obecnych perypetii z mieszkaniem. Wszystko się zmieniło, kiedy wprowadzono w kraju reformę służby zdrowia.
- Założyłam własną firmę pielęgniarską, czyli tak zwany niepubliczny zakład opieki zdrowotnej świadczący usługi pielęgniarskie dla mieszkańców z rejonu działania ośrodka w Kowalowicach - podkreśla Maria J. Dodaje, że właśnie jest to jeden z mocnych punktów jej obrony przed atakiem dyrekcji szpitala i próbami usunięcia z mieszkania.

Kiedy pielęgniarka założyła własną firmę, przestała być automatycznie pracownikiem Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Namysłowie, któremu organizacyjnie podlega ośrodek w Kowalowicach. Wtedy okazało się, że nie ma prawa zajmowania mieszkania służbowego, ponieważ przestała pracować w publicznej służbie zdrowia. - Próbowano mnie zmusić, abym dobrowolnie zrezygnowała z tego mieszkania - opowiada pielęgniarka. - Niestety, musiałam odmówić, bo nie mam jeszcze gdzie się podziać. Aby zapobiec wyrzuceniu mnie na bruk, złożyłam w urzędzie gminy Namysłów podanie o wykupienie tego mieszkania.
Budynek ośrodka jest własnością samorządu namysłowskiego. SP ZOZ jest tylko jego użytkownikiem oraz administratorem zarządzającym tym obiektem. - Burmistrz Ilnicki powiedział mi, że sprawa mojego mieszkania będzie załatwiona pozytywnie i nikt nie powinien mnie stamtąd wyrzucać.

Tymczasem wczoraj wiceburmistrz Namysłowa Michał Ilnicki powiedział nam, że istotnie sprawa pani J. mogłaby zostać rozpatrzona przez gminę, ale dopiero po przejęciu przez nią administrowania ośrodkiem. - Na razie zarządza nim szpital - wyjaśnia wiceburmistrz. - My po prostu nie chcemy się mieszać do sporu, jaki tam powstał. Już niedługo przejmiemy obiekt od ZOZ-u, ale chcielibyśmy, aby ta sprawa została wcześniej przez nich doprowadzona do końca.
1 lipca SP ZOZ Namysłów przekaże gminie budynek ośrodka. - Zgodnie z prawem pani J. nie jest pracownikiem ZOZ-u i została jej wypowiedziana umowa najmu tego lokalu - mówi Artur Masiowski, dyrektor SP ZOZ Namysłów. Dyrektor uważa swoje posunięcie za jak najbardziej legalne. - Wszystko jest tu zgodne z prawem, ponieważ pani J. zapomina, iż uzyskując prawo do wynajmowania tego mieszkania podpisała umowę, w której była mowa o mieszkaniu służbowym. Czyli: otrzymuje mieszkanie, ponieważ jest pracownikiem ZOZ, natomiast z chwilą kiedy przestaje nim być, natychmiast traci prawo do jego wynajmowania.
Z takim interpretowaniem prawa nie zgadza się jednak Maria J. Twierdzi, że zapis w umowie zawierany był jeszcze przed reformą służby zdrowia, a więc w chwili, kiedy nikt nie przypuszczał, iż kiedykolwiek będą przekształcenia ZOZ. - Przecież to reforma zmusiła mnie do założenia własnej praktyki pielęgniarskiej. Inaczej nie miałabym pracy - argumentuje pielęgniarka. - Teraz natomiast próbuje się mnie wyrzucić z mieszkania i to w miejscu, w którym jest najwięcej moich pacjentów. Nikt nie chce słuchać, że ja na tym terenie po prostu pracuję.
Dyrektor Artur Masiowski wyjaśnia, że sprawa sprzedaży mieszkań w ośrodku zdrowia należy tylko do gminy. To jej urzędnicy będą decydować, kto będzie mógł ubiegać się o wykupienie mieszkania.
- Wysłałem do Kowalowic komisję, której członkowie stwierdzili ponad wszelką wątpliwość, że pani J. nie mieszka w ośrodku - zdradza nam dyrektor. Z pogłosek, jakie do niego dotarły, wynika, że pielęgniarka ma wybudowany dom w miejscowości Rychtal (15 km od Kowalowic). - Nie wiem, gdzie była, jak wizytowała ośrodek komisja, ale na pewno nie w tym mieszkaniu. Ja nie wyrzucam ludzi na bruk - mówi dyrektor.

Jak twierdzi Maria J., dyrekcja szpitala porozumiała się z jej sąsiadami (małżeństwem lekarzy w ośrodku zdrowia) co do dalszej przyszłości jej mieszkania. - Chcą po prostu z dwóch mieszkań zrobić jedno i pewnie obiecali im wykupienie mojego mieszkania - przypuszcza Maria J.
- To oczywiście bzdura - zaprzecza tym stwierdzeniom sąsiadka pielęgniarki. - Po prostu jak się przeprowadziliśmy do Kowalowic, obiecano nam większe mieszkanie. Teraz, kiedy ta pani wyprowadziła się już do innego domu, zwróciliśmy się do dyrekcji szpitala o rozważenie możliwości powiększenia naszego mieszkania. Ja nie chcę tej pani nigdzie wyrzucać. Po prostu wiem, że już tutaj nie mieszka, w oknach wiszą tylko firanki. Tak dla kamuflażu, że niby korzysta z tego mieszkania.
Maria J. ma decyzję o wymówieniu jej najmu mieszkania i prośbę o jego opuszczenie. Zapowiada, że dobrowolnie go nie opuści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska