Państwo może i musi walczyć ze smogiem

W zeszłym roku z powodu zanieczyszczenia powietrza zmarło przedwcześnie tysiąc Opolan. To nie jest liczba wzięta z sufitu, tylko szacunki komisarza UE ds. środowiska, który szczegółowo przeanalizował problem. Głównym powodem jest nadmierne zapylenie. W ostatnich dniach na Opolszczyźnie normy dla pyłów zostały przekroczone dziesięciokrotnie.

Urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska mówią, że winni są sami mieszkańcy, bo palą kiepskiej jakości węgiel w nieekologicznych piecach, zwanych kopciuchami. I że „odgórnie” niewiele da się zrobić. Moim zdaniem jednak się da.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości od początku kadencji chce systemowo zmieniać kolejne obszary: szkolnictwo, finansowanie służby zdrowia, samorządy, teraz też sądownictwo. Tymczasem nigdzie jeszcze nie słyszałem, by któryś z polityków PiS głośno mówił, że trzeba systemowo rozwiązać problem zanieczyszczenia powietrza. Mało tego, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł powiedział niedawno, że problem ze smogiem jest „teoretyczny”.

Nie, panie ministrze, on nie jest teoretyczny. On jest każdego roku przyczyną śmierci ponad 40 tysięcy ludzi w Polsce. I to pana rząd ma teraz wszystkie instrumenty w ręku, by temu zaradzić.

Ekolodzy mówią, że potrzeba kilku miliardów złotych, m.in. na wymianę pieców na ekologiczne, by problem zapylenia bardzo poważnie ograniczyć. Oczywiście są wątpliwości, czy ludzie będą chcieli wymieniać piece na bardziej ekologiczne, skoro paliwa do nich są droższe, ale kto ma wpływ na ceny paliw, jak nie państwo przecież?

Dlaczego gaz musi być taki drogi? Państwo może obniżyć akcyzę.

Owszem, spowoduje to obniżenie wpływów do budżetu, ale można to potraktować jako inwestycję. Przecież wtedy mniej wydamy na leczenie. W kopalnie to aż tak mocno nie uderzy, bo ekogroszek też należy do paliw ekologicznych.

Tylko że zaraz przyjdzie wiosna, powietrze się poprawi i politycy będą mieli usprawiedliwienie, by zapomnieć o problemie.