Papierosy da się rzucić! Co mogą zrobić ci, którzy nie potrafią? Istnieje mniejsze zło?

Zbigniew Bartuś
123rf
Nie ma bezpiecznych dla zdrowia wyrobów tytoniowych czy nikotynowych, należy więc rzucić nałóg, jeśli to tylko możliwe. Jednocześnie niezbędne są badania nad produktami tytoniowymi, która pozwalają znacząco zmniejszyć ekspozycję palaczy na toksyny obecne w dymie tytoniowym. Najwyższy czas na edukację pacjentów i personelu medycznego oraz publiczną politykę informacyjną w tym zakresie – to najważniejsze wnioski z konferencji w Naczelnej Izbie Lekarskiej.

W konferencji wzięli udział wybitni eksperci z dziedziny zdrowia publicznego, kardiologii, pulmonologii, alergologii i psychiatrii, w tym dr hab. Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny oraz dr Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Celem było podsumowanie wiedzy na temat aktualnych trendów związanych z nikotynizmem oraz nowych alternatyw jak e-papierosy oraz podgrzewacze tytoniu.

Mniejsze zło: nikotyna bez dymu

Prof. Wojciech Drygas z Zakładu Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia Narodowego Instytutu Kardiologii – przywołując wyniki licznych badań - przypomniał, że każdy rok palenia skraca życie o około trzy miesiące, co potwierdzają badania prowadzone przez około 50 lat.

- Dym tytoniowy prowadzi do przynajmniej 15 lokalizacji nowotworowych, nie tylko płuc, ale też POChP i innych chorób. Każdy palacz umierający przedwcześnie traci średnio 22 lata życia – mówił prof. Drygas.

Prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, wyjaśnił, że pożądana przez palaczy nikotyna ma działanie stymulujące i uzależniające - fizycznie i psychicznie. Powtarzające się gesty i reakcje związane z używaniem wyrobów tytoniowych mogą stać się nawykiem. Sama nikotyna nie jest rakotwórcza, ale około stu związków obecnych w dymie papierosowym – już tak. Stanowią one główną przyczynę powstawania nowotworów u nałogowych palaczy. Prowadzą także do chorób układu krążenia, cukrzycy typu II i wielu innych chorób.

Na skutek rozwoju chorób spowodowanych paleniem tytoniu umiera w Polsce ponad 60 tysięcy osób rocznie. Dlatego tak wielu specjalistów skupia się na tym, by palacze przestali wdychać papierosowy dym.

Dr hab. Filip Szymański z Kliniki Kardiologii podkreślił, że nikotynizm nie wynika jedynie z braku silnej woli, ale jest przewlekłą, postępującą i nawracającą chorobą, znajdującą swoje miejsce w międzynarodowej klasyfikacji chorób opracowanej przez WHO (F17) i wymaga leczenia.

Uwaga na e-papierosy. Śmiertelne dodatki

Podczas konferencji w NIL niezwykle interesujący był też wątek dotyczący e-papierosów. Jak wiadomo, budzą one w świecie mnóstwo kontrowersji, które nasiliły się po doniesieniach o zgonach użytkowników.

Prof. Paweł Górski z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi zwrócił uwagę na stosowane w e-papierosach dodatki zapachowe, wymieniając cynamonowe jako najbardziej szkodliwe i niebezpieczne.

Prof. Piotr Kuna z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi omówił najnowsze amerykańskie analizy dotyczące przypadków ostrego i ciężkiego uszkodzenia płuc związanego z inhalowaniem związków chemicznych powstających w wyniku podgrzewania płynów w e-papierosach. Płyny te komponują często sami użytkownicy, co powoduje ogromne ryzyko.

W świetle najnowszych danych amerykańskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób, główną przyczyną zatruć w USA są płyny, do których dodano octanu tokoferolu i kannabinoidów – substancji, które w Polsce są nielegalne. Niektóre stany USA wycofały ze sprzedaży wszystkie e-papierosy - do czasu uzyskania przez nie dopuszczenia do obrotu wydanego przez Agencję ds. Żywności i Leków (FDA).

Dopuszczone do obrotu w całych Stanach są natomiast podgrzewacze tytoniu (czyli popularne także w Polsce IQOS-y). Niespełna rok temu FDA uznała je za „właściwe dla ochrony zdrowia publicznego”, bo z jednej strony dostarczają palaczom pożądanej dawki nikotyny, a z drugiej – nie wytwarzają rakotwórczego dymu tytoniowego, tylko aerozol. Zawierają nawet o 95 procent mniej substancji szkodliwych niż tradycyjne papierosy.

Zredukować ryzyko, rzucić papierosy

Dlaczego znakomici lekarze, zmagający się na co dzień ze skutkami nałogów u swych pacjentów, dyskutują nie tylko o sposobach na całkowite rzucenie palenia, ale i o wyrobach alternatywnych wobec papierosów? Bo są realistami. Znaczna część nałogowych palaczy ma generalny problem z odstawieniem papierosów, niektórym nie uda się to nigdy.

- Po 6 miesiącach od zakończenia palenia zależnie od metody np. leki, gumy antynikotynowe, terapia itp., abstynencję utrzymuje od 7,3 do 33,2 proc. osób. To są wyniki badań klinicznych. Bardzo złe – przyznał prof. Bartosz Łoza z Kliniki Psychiatrii WUM.
Wedle nauki absolutnie najkorzystniejszym dla palacza rozwiązaniem jest całkowite zerwanie z nałogiem. A co mają zrobić „niepoprawni palacze”? Jedną z podstawowych metod redukcji szkód jest zastąpienie dymu papierosowego mniej szkodliwą alternatywą. Od dłuższego czasu stosuje się w tym celu gumy, plastry i tabletki do ssania. Zawierają one tę samą nikotynę, co dym papierosowy, pozwalają jednak wyeliminować kilka tysięcy innych związków, w tym sto trucizn, obecnych w dymie.

Prof. Łoza podkreślił, że przyjmowanie nikotyny w kontrolowanych dawkach umożliwia palaczowi zminimalizowanie objawów odstawienia, a nawet osiągnięcie abstynencji. Jednak praktyka kliniczna i wyniki badań pokazują, że u znacznej części palaczy stosujących leki na nikotynizm wytwarza się lekooporność lub dyskomfort (np. silny ból głowy) związany z działaniami niepożądanymi. Efektem jest powrót do tradycyjnych papierosów. Dzieje się tak nawet po rozpoznaniu u pacjenta choroby nowotworowej! Co, oczywiście, nie pomaga w jej leczeniu…

Dlatego coraz więcej krajów zmienia strategię walki z uzależnieniami, akceptując programy oparte na redukcji ryzyka. Polegają one na dostarczeniu użytkownikowi nikotyny w formie aerozolu, w którym poziom substancji szkodliwych zredukowano średnio o 90 proc. (świadczą o tym badania prowadzone niezależnie od producentów). Liczni lekarze wspierają ten trend. Wspiera go także brytyjska Public Health England, która niedawno przedstawiła już szósty raport, w którym stwierdza, że korzystanie z przebadanych, regulowanych produktów nikotynowych (jak e-papierosy) niesienie za sobą jedynie niewielką część ryzyka związanego z paleniem papierosów, choć nie znaczy to, że jest całkowicie bezpieczne.

Towarzystwo Neuropsychiatryczne rekomenduje opracowanie programu wsparcia dla pacjentów opornych na dotychczasowe leczenie, opartego na redukcji ryzyka oraz zainicjowanie - wzorem innych krajów - niezależnych prac badawczych nad programami redukcji szkód w uzależnieniu od nikotyny. Chodzi o wypracowanie nowych, optymalnych i skutecznych, metod postępowania z pacjentami, wobec których stosowanie farmakologii nie przyniosło pożądanych efektów.

Prof. Paweł Górski z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi uważa, że u ciężko uzależnionych od nikotyny, u których nie działają leki, można rozważyć system podgrzewania tytoniu jako formę redukcję ryzyka, pod warunkiem całkowitej rezygnacji z palenia papierosów.

Podobne podejście prezentują dziś renomowane stowarzyszenia i organizacje lekarskie, m.in. Polskie Towarzystwo Chirurgii Naczyniowej, Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego, Polskie Towarzystwo Leczenia Ran oraz Sekcje Farmakoterapii Sercowo-Naczyniowej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Zainicjowanie nadzorowanego przez państwo programu badawczego w tym obszarze mogłoby doprowadzić do istotnego ograniczenia szkód zdrowotnych wywołanych paleniem. Równolegle niezbędna jest wielostronna edukacja pacjentów i personelu medycznego, ale także publiczna polityka informacyjna: Polacy mają prawo – i powinni – wiedzieć, co najbardziej szkodzi, a co w przypadku osób opornych na dotychczasowe metody leczenia z nikotynizmu pozwala redukować szkody.

Marek Dyjak: nie palę tylko, gdy śpię, ale rzucę…

Ożywione dyskusje na ten temat trwają nie tylko na naukowych konferencjach czy w lekarskich gabinetach, ale także w domach palaczy i popularnych mediach. Świadczy o tym choćby niedawna rozmowa w Radiu Zet, przeprowadzona przez Michała Figurskiego ze znanym pieśniarzem i poetą Markiem Dyjakiem oraz jego przyjacielem, profesorem Robertem Mrozem, specjalistą chorób płuc.

- Nie palę tylko, gdy śpię… Ale ja papierosy rzucę. Tak, jak udało mi się już schudnąć – już 10 kilogramów – zadeklarował artysta.
Profesor Mróz podkreślił, że przy leczeniu ciężkiego uzależnienia od nikotyny stosuje się dziś coraz powszechniej podejście znane wcześniej w leczeniu np. metadonem z uzależnienia od ciężkich narkotyków. - Mamy tu pojęcie mniejszej szkodliwości. Tak naprawdę to dym tytoniowy jest tym, co uszkadza płuca, powoduje raka. W alternatywnych produktach zawierających nikotynę nie mamy zupełnie dymu tytoniowego - stwierdził.

Wypowiedział się też na temat e-papierosów. - Te zgony, o których było głośno – w USA odnotowano ich 19 – wzięły się z tego, co dolewały sobie te osoby do tzw. liquidów w e-papierosie: tam była marihuana i tzw. octan witaminy E, rozpuszczalnik strasznie uszkadzający płuca. Czyli tak naprawdę nie nikotyna jest sprawcą tych zgonów, tylko to, co oni sobie tam dolewali – wyjaśnił profesor.

Profesor przekonywał również Marka Dyjaka, palącego trzy paczki dziennie, że najlepszym rozwiązaniem jest całkowite rzucenie papierosów. Ale na początek, w ramach redukcji szkód, zaproponował mu skorzystanie z bezpieczniejszej alternatywy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Papierosy da się rzucić! Co mogą zrobić ci, którzy nie potrafią? Istnieje mniejsze zło? - Gazeta Krakowska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska