Papież: Sądy kościelne mają się pośpieszyć

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Z okazji rozpoczętego w Kościele Roku Miłosierdzia Franciszek zmienił zasady orzekania o nieważności małżeństwa. Procesy przed sądami biskupimi powinny być o wiele krótsze niż dotąd. To największa zmiana w tej dziedzinie od prawie trzystu lat.

Intencje papieża Franciszka świetnie oddaje już tytuł dokumentu wprowadzającego zmiany w funkcjonowaniu kościelnych sądów: „Jezus, łagodny sędzia”. Tekst opublikowany w połowie sierpnia 2015 roku wszedł w życie 8 grudnia, dokładnie tego samego dnia, kiedy papież uroczyście otworzył tzw. Święte Drzwi bazyliki św. Piotra, rozpoczynając w Kościele Jubileuszowy Rok Miłosierdzia Bożego.

- Chodzi mi o to - pisał papież - aby wierni nie byli gnębieni przez mroki wątpliwości.

- Zbieżność papieskiego dokumentu z Rokiem Miłosierdzia nie jest przypadkowa - podkreśla ks. Piotr Kuc, oficjał Sądu Biskupiego w Opolu. - Papież wychodzi naprzeciw wielu małżonkom w Kościele, którzy z powodu zawarcia nowych, niesakramentalnych związków nie mogą przystępować do Komunii Świętej i przeżywają z tego powodu wielki ból. To jest część postawy papieża, który w centrum swojej służby od początku pontyfikatu stawia ludzi na różne sposoby ubogich.

Oficjał podkreśla przy tym, że Franciszek nie poszerzył listy przypadków, które powodują, że zawarte w Kościele małżeństwo jest z mocy prawa nieważne. Takich kazusów jest w prawie kościelnym - jak dotąd - dwanaście. W ostatnich latach najczęściej nieważność orzeka się z powodu niezdolności natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.

Proces sądowy powinien wykazać, że z powodu choroby psychicznej lub emocjonalnej niedojrzałości jedno z małżonków, lub oboje, nie jest w stanie mimo szczerych chęci - wypełniać małżeńskie obowiązki - np. wychowania dzieci, współpracy z mężem lub żoną i pomocy w tworzeniu domu i rodziny. W praktyce uniemożliwia to wspólnotę życia.

Nasi pradziadkowie prawdopodobnie z tej możliwości uznania małżeństwa za zawarte nieważnie nie korzystali prawie wcale. Jego popularność, a tym samym dostępność, wzrosła wraz z rozwojem psychologii i to oczywiście dobrze. Przeciwnicy częstego korzystania z tego kazusu podkreślają, że psychiczna niezdolność do małżeństwa jest kategorią mało precyzyjną i na tyle rozciągliwą, że poszerzyła ona mocno dostępność unieważnienia.

Papież skoncentrował się jednak przede wszystkim na przyspieszeniu procesów przed biskupimi sądami. Jednym z prowadzących do tego środków jest zniesienie obowiązkowej dwuinstancyjności w procesie o uznanie małżeństwa za zawarte nieważnie. Jest to zmiana zasady, która obowiązywała w kościelnym prawie przez prawie 300 lat.

- Wprowadził ją w roku 1741 papież Benedykt XIV, zresztą pod wpływem nadużyć, do jakich jego zdaniem dochodziło w Polsce - wyjaśnia ks. Piotr Kuc. - Papież zdecydował więc, że w całym Kościele po orzeczeniu sądu biskupiego pierwszej instancji o nieważności małżeństwa, sprawa automatycznie zostaje przekazana do sądu II instancji w metropolii kościelnej. Jeśli przykładowo Sąd Biskupi w Opolu orzekł, że małżeństwo zostało nieważnie zawarte, a Sąd Metropolitalny w Katowicach uznał, że jest ono ważne z mocy prawa, obu stronom procesu przysługiwało prawo do odwołania do trzeciej instancji, czyli do Trybunału Roty Rzymskiej.

Po zmianie wprowadzonej przez papieża Franciszka znika automatyczne przekazywanie spraw do drugiej instancji. Ponieważ średnio proces przed sądami biskupimi trwa rok, a w sądzie odwoławczym co najmniej kolejne pół roku, czas oczekiwania przez małżonków na rozstrzygnięcie i otwarcie drogi do korzystania z Eucharystii skraca się znacznie, nawet o połowę.
- Trzeba pamiętać, że proces wydłuża się zazwyczaj wtedy, gdy jest trudność z wezwaniem i przesłuchaniem świadków - dodaje ks. oficjał. - W sytuacji, gdy wiele osób migruje za pracą lub wyjeżdża na stałe nie tylko do Europy, ale i na inne kontynenty, średnich terminów trwania postępowania często nie sposób dotrzymać. Na pewno proces w jednej instancji będzie wyraźnie krótszy. Z drugiej strony, nadal każdy z małżonków, jeśli uważa wyrok pierwszej instancji za niesłuszny, może się do metropolii i do Rzymu odwołać. Może to zrobić - jeśli ma wątpliwości także tzw. obrońca węzła małżeńskiego, czyli odpowiednik prokuratora w świeckim procesie. Jeśli jednak żadna ze stron w ciągu 15 dni się nie odwoła, wyrok pierwszej instancji staje się prawomocny.

Sposobem na przyspieszenie kościelnych procesów jest też zwiększenie uprawnień biskupów, gdy chodzi o składy orzekające sądów. Dotychczas musiały one składać się wyłącznie z księży i orzekać w składach trzyosobowych. Papież pozwala biskupom - bez pytania o zgodę episkopatów w swoich krajach - powoływać do kościelnych sądów także sędziów świeckich, zarówno mężczyzn, jak i kobiety (ksiądz nadal z urzędu jest przewodniczącym składu). W sytuacjach konieczności (będzie to dotyczyć przede wszystkim krajów misyjnych, gdzie kanonistów często brakuje) biskup może zezwolić na orzekanie jednemu sędziemu.

Najbardziej rewolucyjną zmianą wprowadzoną przez papieża jest tak zwany proces skrócony. Może on mieć miejsce wówczas, gdy o unieważnienie starają się zarówno mąż, jak i żona (tzw. skarga wzajemna) lub gdy jedno z małżonków prosi o orzeczenie, a drugie się na to zgadza, wreszcie, gdy jedna ze stron odmawia udziału w procesie.

- To jest bardzo istotna sprawa - podkreśla ks. Piotr Kuc. - Uniemożliwia się bowiem sparaliżowanie procesu przez jednego z małżonków. Zasadniczo powiadamiamy strony i prosimy o pisemny kontakt z sądem dwa razy. Pierwszy raz pocztą zwykłą, a jeśli odzewu nie ma, pocztą poleconą za potwierdzeniem odbioru. Jeżeli mąż lub żona został skutecznie powiadomiony, a w ciągu piętnastu dni nie zareaguje (decyduje data stempla pocztowego), proces może się toczyć bez jego udziału.

Proces skrócony można prowadzić wtedy, gdy przesłanki wskazujące, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie, są bardzo wyraźne. Dokument Franciszka wymienia konkretnie takie sytuacje: krótkie pożycie (papież nie definiuje dokładnie, jak krótkie, ale idzie raczej o tygodnie lub miesiące, nie o lata), zatajenie niepłodności przez któreś z małżonków, aborcja dokonana przed ślubem, dzieci z poprzedniego związku, o których nie wiedziała druga strona, ukryta zakaźna choroba, pozostawanie w innym związku małżeńskim w chwili zawarcia małżeństwa; przemoc fizyczna w celu wymuszenia zgody na małżeństwo i niepoczytalność potwierdzona orzeczeniem lekarskim.
Powinny to być przesłanki na tyle jednoznaczne, by dowody - o ile to możliwe - dało się zebrać w czasie jednego posiedzenia sądu. Decyzję o tym, czy proces ma się odbywać w trybie zwykłym czy skróconym, podejmuje za każdym razem oficjał. Wyrok w sprawie nieważności wydaje w tym trybie biskup diecezjalny. Jeżeli ma wątpliwości, może nakazać powrót do procesu zwykłego. W procesie skróconym orzeczenie powinno zapaść w ciągu 45 dni.

To jest bardzo dobra wiadomość dla tych małżonków, którzy mają przekonanie, że ich małżeństwo nigdy nie było w sensie prawnym ważne, a którzy cierpią z powodu długotrwałego odcięcia od przystępowania do Komunii. Wiele z tych osób mówi wręcz o odczuwaniu fizycznego głodu Eucharystii i o poczuciu odrzucenia. Trzeba jednak pamiętać, że to nie działa automatycznie. Przesłanki, które wymienia papież, nie są dodatkowymi, nowymi przyczynami nieważności i będą w czasie procesu sprawdzane.

- Zdecydowana większość osób, które starają się w sądzie biskupim o orzeczenie nieważności - dodaje ks. oficjał - kieruje się silną motywacją religijną. Są to albo osoby, którym ze względu na silną wiarę przystępowania do Komunii św. bardzo brakuje, albo słabo wierzący, którzy zabiegają o unieważnienie ze względu na to, że ich nowy partner lub partnerka (często nie mający przeszkody, by przyjąć sakrament małżeństwa) o to proszą. Czasem nawet czynią z tego warunek: Będę z tobą, jeśli usuniesz przeszkodę po swojej stronie. Chcę przy tym podkreślić, że nikogo nie pytamy o to, czy jest wierzący i jak bardzo jest zaangażowany w chrześcijaństwo. Bezwyjątkowo każdy ma prawo, by się przekonać przed sądem, czy jego małżeństwo jest z mocy prawa ważne.

Słowa oficjała o religijnej motywacji zdają się potwierdzać statystyki. W 2014 r. w województwie opolskim rozwiodło się cywilnie 1676 par. Dla porównania: Sąd Biskupi w Opolu rozstrzyga rocznie ok. 80 spraw. Województwo i diecezja nie są co prawda tożsame, ale ludnościowo porównywalne. A to oznacza, że zaledwie co dwudziesta rozwodząca się para zabiega o kościelne orzeczenie nieważności.
O co chodzi papieżowi

Papież jest najwyższym prawodawcą w Kościele i prawo kościelne może zmieniać; nie obowiązują go przy tym żadne formalności. Procedury dotyczące stwierdzania nieważności małżeństwa pochodzą wyłącznie z prawa kościelnego. Jednocześnie Franciszek podkreśla potrzebę ochrony w procesach małżeńskich zasady nierozerwalności małżeństwa, pochodzącej z prawa Bożego. (Ks. prof. Wojciech Góralski, ekspert z Wydziału Prawa UKSW w Warszawie)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska