Jeden z najbardziej spektakularnych gestów, które na wiele lat przed Franciszkiem miały zwrócić uwagę na konieczność ubóstwa w Kościele i na troskę o ubogich, wykonał papież Paweł VI. Nie tylko zrezygnował z noszenia tiary, ale ją sprzedał.
Korona na licytację
Została ona zlicytowana na aukcji w USA, a dochód przeznaczono na cele charytatywne. Arcybiskup Pericle Felici (ten sam, który jako kardynał ogłaszał wybór Karola Wojtyły), wyjaśniał, że gest papieża był reakcją na dostarczone mu sprawozdanie na temat nędzy i głodu na świecie.
Po uroczystej mszy świętej, odprawionej 13 listopada 1964 w bazylice św. Piotra z udziałem patriarchów prawosławnych, Paweł VI złożył na ołtarzu papieską potrójną koronę, którą otrzymał jako dar od wiernych Mediolanu. Ponieważ właśnie wtedy dyskutowana była w czasie Soboru Watykańskiego II konstytucja o Kościele w świecie współczesnym, tamten gest rozumiano jednoznacznie: papież rezygnuje z władzy świeckiej oraz związanych z tym przywilejów i zmienia koncepcję funkcjonowania Kościoła w świecie.
Gest Pawła VI bardzo się wtedy podobał, ale nie wszystkich zadowolił. W czasie tegoż soboru papieża Montiniego namawiano, by spieniężył nie tylko tiarę, ale i bazylikę św. Piotra.
Znaczenie tego symbolu rośnie, gdy się pamięta, że papieże nosili tiarę jako znak władzy duchowej, ziemskiej i nad czyśćcem od połowy IX w. Jako pierwszy użył jej Mikołaj I Wielki wybrany papieżem jako diakon i dopiero potem wyświęcony na księdza i na biskupa. 25 kwietnia 858 r., odbyła się w bazylice św. Piotra jego uroczysta koronacja - pierwsza w dziejach papiestwa - z użyciem potrójnej zamkniętej korony, czyli właśnie tiary.
Mikołaj uważał, że władza papieża pochodzi bezpośrednio od Pana Boga i że nie ma wobec tego władzy większej. Nie przeszkadzało mu to piętnować grzechy możnowładców i troszczyć się o biednych. Kiedy zmarł w Rzymie w 867 r., opłakiwali go właśnie ubodzy. Pamiętali, że za jego rządów nikt w Rzymie nie musiał cierpieć głodu.
Jaki on gruby!
Papieża Franciszka chętnie porównuje się do Jana XXIII. Jego wybór w 1958 roku (miał wówczas 77 lat) watykaniści komentowali jako przymusowe lądowanie Ducha Świętego.
Syn rolników z okolic Bergamo i watykański dyplomata miał duże poczucie humoru i dystans do siebie. Palił fajkę. Kiedy jako papież spotkał się z włoskim ordynariuszem polowym, zameldował mu się przepisowo jako sierżant Roncalli.
W jego czasach papieża noszono jeszcze w specjalnej lektyce nazywanej sedia gestatoria (zrezygnował z niej dopiero Jan Paweł II). Kiedy podczas jednego z pierwszych wystąpień niesiono Jana XXIII przez bazylikę św. Piotra, jakaś kobieta na jego widok zawołała: Jezus, Maria, jaki on gruby! Cóż, konklawe to nie jest wybór miss, łaskawa pani, odpowiedział niezrażony papież.
Nie miał ani trochę poczucia, że jest kimś wyjątkowym. Naprawdę każdy może zostać papieżem - mawiał. - Najlepszy dowód, że ja nim zostałem.
Mówił, że lubi patrzeć na róże, na kobiety i na piękne rzeczy, które Pan Bóg stworzył. Jeszcze jako nuncjusza w Turcji i Bułgarii, pytano go, czy nie przeszkadzają mu mocno wydekoltowane suknie pań na dyplomatycznych przyjęciach. Ani trochę - odpowiadał. Wszyscy patrzą wtedy na mnie, by się przekonać, czy się na nie gapię.
Po latach zamknięcia papieży w murach Watykanu, jako pierwszy odwiedził więźniów w zakładzie karnym "Regina Coeli". Skoro wy nie możecie przyjść do mnie, ja przychodzę do was - mówił.
Największym i najbardziej zaskakującym dziełem Jana XXIII było zwołanie soboru i to w ciągu kilku miesięcy. Sobór m.in. zmienił ryt mszy św., wprowadzając do liturgii języki narodowe. Otworzył Kościół na świat i dialog ekumeniczny, dowartościował rolę świeckich chrześcijan.
- Jan miał być papieżem przejściowym - żartuje emerytowany biskup opolski, abp Alfons Nossol - a jak pootwierał okna w Kościele, to niektórzy do dziś są przeziębieni.
Potwór Aleksander
Pewnie najwyraźniejszym w dziejach papiestwa przeciwieństwem dobrego papieża Jana był Aleksander VI, czyli Rodrigo Borgia. Kierował Kościołem w latach 1492-1503 i zasłużył absolutnie na miano papieża skandalisty. Nie wiadomo, czy bardziej szokujące były jego obyczaje (prawdopodobnie był ojcem 11 dzieci, czworo uznał oficjalnie), sposób prowadzenia polityki z pomocą sztyletu i trucizny, czy podejście do spraw Kościoła.
Papieżem został dzięki przekupstwu. Urządził coś w rodzaju licytacji między kardynałami, oferując im w zamian za wybór rozmaite urzędy i zaszczyty w całej Europie.
- Był jedynym papieżem w dziejach, który chciał przekształcić państwo kościelne w świeckie państwo Borgiów - mówi ks. prof. Kazimierz Dola, opolski historyk Kościoła. - Na jego władcę wyznaczył swego najzdolniejszego syna, Cezarego. W realizacji tych planów przeszkodziła w ostatniej chwili choroba kandydata.
Sam Aleksander miał prawdopodobnie nie tylko żelazne zdrowie, ale i szczęście. Mimo rozwiązłego trybu życia nie zapadł na bardzo wówczas w Rzymie rozpowszechniony syfilis.
Odrażający jako głowa Kościoła był jednocześnie zręcznym politykiem. Skutecznie przeciwstawiał się rosnącym wpływom imperium osmańskiego, przeprowadził skuteczną reformę klasztorów w Niemczech, Francji i Hiszpanii.
- Dzięki jego autorytetowi udało się rozstrzygnąć spór między Hiszpanią i Portugalią o podział świata po odkryciach geograficznych - dodaje ks. prof. Dola. - Na tyle wzmocnił władzę papieską, że nigdy nie musiał uciekać z Rzymu, co spotkało wielu papieży w historii. Trzeba podkreślić, że o ile nas słusznie postać Aleksandra VI bulwersuje i gorszy, dla swoich współczesnych nie był on właściwie zgorszeniem. Tamta epoka, niestety, uchyliła wiele moralnych zasad.
Na dowód, jak bardzo złe obyczaje były pomieszane z żarliwą wiarą, ks. prof. przytacza anegdotę: Jeden z książąt zagarnął fragment państwa kościelnego. Aleksander VI posłał mu truciznę, by sam wymierzył sobie karę. Ten odpisał, że jest gotów wykonać rozkaz, ale pod warunkiem, że Ojciec Święty udzieli mu odpustu zupełnego w godzinę śmierci.
Synod trupi
Nic dziwnego, że po wyczynach Aleksandra VI jego następca - Juliusz II ustanowił jednoznaczne prawo, według którego wybór papieża dokonany drogą przekupstwa jest nie tylko niegodny (tak było zawsze), ale i nieważny. Juliusz, wybitny mecenas sztuki, przeszedł do historii jako zleceniodawca m.in. Bramantego i Michała Anioła (za jego pontyfikatu powstały freski w Kaplicy Sykstyńskiej) i papież, który równie dobrze, a może i lepiej, czuł się w zbroi i na koniu niż w kaplicy. To on sprowadził do Rzymu Gwardię Szwajcarską.
- Najodważniejszą i w pewnym sensie sensacyjną decyzją Juliusza II było zburzenie bazyliki św. Piotra pochodzącej jeszcze z czasów Konstantyna, czyli z IV wieku, i zbudowanie na tym miejscu nowej, którą znamy do dziś - dodaje ks. Kazimierz Dola.
Warto pamiętać, że przez blisko tysiąc lat siedzibą papieży była bazylika św. Jana na
Lateranie. Tu odbyło się pięć soborów ekumenicznych, a Bonifacy VIII ogłosił tu pierwszy w historii Kościoła Rok Jubileuszowy 1300. Zresztą z udziałem Władysława Łokietka, któremu udało się nawet porozmawiać z papieżem o swoich prawach do polskiego tronu.
Ale chyba najbardziej kuriozalnym zdarzeniem związanym z tym miejscem był tzw. synod trupi. Papież Stefan VI w 896 roku urządził tu sąd nad swoim zmarłym poprzednikiem Formozusem. Jego zwłoki wyjęto z grobu, ubrano w ozdobne szaty i posadzono na tronie. Kardynałowie i biskupi przysłuchiwali się miotanym przeciw niemu oskarżeniom, między innymi o zdobycie tronu papieskiego na drodze walki politycznej z poparciem partii
filogermańskiej. Kiedy pontyfikat został uznany za sprzeczny z prawem, winowajcę rozebrano, odcięto mu trzy palce, których jako papież używał do błogosławieństwa i wrzucono jego zwłoki do Tybru.
W tym samym 896 roku potężne trzęsienie ziemi zwaliło dach bazyliki i uszkodziło budowlę. Rzymianie interpretowali to jako wyraz Bożej dezaprobaty dla spektaklu urządzonego przez Stefana VI.
- Z czasem Lateran został tak bardzo zniszczony - opowiada ks. prof. Dola - że we wnętrzu bazyliki trzymano świnie. Ta degradacja postępowała w czasie niewoli awiniońskiej papieży, gdy nie spływało do Rzymu świętopietrze i nie było funduszy na remont.
Po zakończeniu niewoli (1377) Grzegorz XI ostatecznie przeniósł siedzibę papieży na Watykan.
Młodzik i starzec na tronie
Dla równowagi - za najpobożniejszego papieża w dziejach uważa się żyjącego w pierwszej połowie XVI wieku Piusa V. Od dziecka był pasterzem owiec. Dosłownie i z konieczności, bo rodzice byli bardzo biedni. Wstąpił do dominikanów i stopniowo piął się po szczeblach kościelnych urzędów. W wieku 53 lat został kardynałem.
- Kiedy wybrano go papieżem - mówi ks. Kazimierz - przywracał w zeświecczonym Rzymie zapomniane liturgiczne obrzędy i procesje. Sam chodził w nich po mieście boso.
Jest o tyle dobrym przykładem na nasze czasy, że przeprowadził skuteczną reformę rzymskiej kurii. Klauzura klasztorna znów stała się klauzurą, biskupi zostali zdyscyplinowani do zarządzania diecezjami, organizowania seminariów duchownych itp. Dla proboszczów wydał specjalny katechizm. Wysyłał w świat misjonarzy i dbał o powstawanie barokowych budowli (z rzymskim kościołem Il Gesu). Od 300 lat jest świętym.
Kiedy papieżem wybrano Innocentego III, największą sensacją był jego wiek. Był rok 1198, a papież Lotario de Conti di Segni miał 37 lat. Dla porównania uważany za bardzo młodego papieża Jan Paweł II był w momencie wyboru starszy dokładnie o dwie dekady. Nic dziwnego, że ówczesny poeta Walther von der Vogelweide prosił Boga, by ratował chrześcijaństwo.
- Młody wiek papieża jest tym bardziej zaskakujący, że nie było wówczas cesarza i Innocenty III stał się jednowładcą w Europie - przypomina ks. prof. Dola.
Przeciwnicy Innocentego zarzucają mu chętnie, że otaczał się iście bizantyjskim dworem, chętnie nosił zdobne klejnotami szaty, a jego tiarę wieńczyły nie tylko szlachetne kamienie, ale i pawie pióra. Ale i oni nie odmawiają mu pracowitości. W watykańskich archiwach do dziś zachowało się ponad 6 tysięcy listów rozesłanych przez młodego papieża na wszystkie strony ówczesnego świata.
Z naszymi czasami i obecnym papieżem wiąże Innocentego przede wszystkim to, że on właśnie zatwierdził regułę św. Franciszka (zresztą za jego czasów zaczęli działalność także dominikanie). W przeddzień spotkania z biedaczyną z Asyżu Innocenty miał mieć sen o człowieku w łachmanach ratującym Kościół. Spotkał się z Franciszkiem i wysłuchał jego pomysłu Kościoła ubogiego. Ale przebić się przez papieskie otoczenie nie było świętemu łatwo. Podobno za pierwszym razem odesłano go do pasienia świń. Na szczęście nie dał się zrazić.
Po zatwierdzeniu reguły droga do reformy Kościoła stanęła otworem.
Do najstarszych - w momencie wyboru - papieży należał Celestyn V. Który jako jedyny przed Benedyktem XVI abdykował. Kiedy w roku 1294 konklawe się przeciągało, napisał "sieriozny" list do kardynałów, przypominając, że grzeszą opieszałością. Postanowili więc wybrać jego.
W praktyce okazało się to nie takie łatwe. Do pustelni położonej w górzystym terenie niedaleko Neapolu dotarł z wieścią o wyborze tylko jeden kardynał i biskupi. Piotr Morrone (późniejszy Celestyn V) niechętnie przyjął wybór. To on miał jako pierwszy wypowiedzieć do kardynałów słowa, które powtórzył po ostatnim konklawe papież Franciszek: Niech Bóg wam wybaczy, coście mi zrobili.
Jeśli wierzyć świadectwom z epoki, do Rzymu wjechał w pustelniczych łachmanach i na osiołku, co wcale nie podobało się ludowi. Próbował mieszkać w szałasie, a nie w Pałacu Apostolskim, a potem w jednym z klasztorów koło Neapolu. Kiedy uznał, że nie nadaje się do politycznych utarczek, które wtedy należały do papieskich obowiązków, po trwającym 5 miesięcy pontyfikacie abdykował.
- Celestyn w wieku 20 lat został pustelnikiem - przypomina ks. profesor. - To było trochę tak, jakby po śmierci Jana Pawła II wybrać papieżem o. Pio. Celestyn był znany w Kościele. Kiedy miał 70 lat, poproszono go o odprawienie mszy św. na soborze w Lyonie, co było wielkim zaszczytem. Ale papieżem został prawie 20 lat później. Nic dziwnego, że zrezygnował.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?