Do małżeństwa spacerującego po ulicach Prudnika podeszło w czwartek dwoje zdenerwowanych ludzi prosząc o wskazanie, którędy jedzie się do szpitala. Zagadnięty mężczyzna zgodził się wsiąść do auta nieznajomych i pokazać im trasę do szpitala.
Po drodze opowiadali mu, że ich dziecko znalazło się w prudnickim szpitalu i jest ciężko chore. Tuż pod szpitalem kobieta odebrała telefon komórkowy, po którym zaczęła opowiadać, że właśnie się dowiedziała, iż ich dziecko musi natychmiast trafić do szpitala w Opolu na operację. Ma być transportowane helikopterem medycznym, ale rodzice muszą zapłacić 3 tys. zł za przelot.
Mieszkaniec Prudnika zgodził się pożyczyć nieznajomym 3 tysiące. Ich samochodem pojechali do jego mieszkania. Właściciel wyjął z barku 3 tys. zł. W tej samej chwili kobieta odebrała kolejny telefon i oznajmiła, że z dzieckiem jest już wszystko dobrze, nie musi nigdzie lecieć, więc pożyczka nie jest potrzebna.
Przed wyjściem poprosili tylko o szklankę wody, żeby ostudzić emocje. Kiedy gospodarz wrócił z kuchni, gości już w domu nie było, a z barku zniknęła kwota kilka razy większa niż "pożyczka".
Poszukiwania policyjne na razie nie dały efektu, Poszkodowany potrafił o złodziejach powiedzieć tylko tyle, że są w średnim wieku, ze śniadą skórą, a kobieta jest dość tęga. Poruszają się czarnym samochodem na zagranicznych numerach rejestracyjnych.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?