Pierwsza organistka była tu jeszcze przed wojna. W latach 30-tych za organami zasiadła legendarna dziś pani Gertruda Stainhof.
- Była z nami aż do 1981 roku, dochowując się wielu godnych następczyń - wspomina Rudolf Wiesołek.
Od jej śmierci do gry zawsze było tu kilka chętnych dziewczyn. Wszyscy parafianie przyzwyczaili się do tego. Dziś mamy aż cztery organistki.
- Ministrantów mamy bardzo wielu. Grające dziewczyny są równowagą dla chłopaków - śmieje się ksiądz Bernard Jurczyk, proboszcz parafii obejmującej dziś Dębie, Falmirowice i Dąbrowice.
- Mimo to musimy uważać, żeby wszystkich organistek nie wzięli sobie za żony chłopcy z innych wsi - żartują parafianie.
Tutejszy kościół od zawsze znajdował się w centrum życia wsi. Nie tylko dlatego, że leży dokładnie w jej środku.
- Razem z proboszczem jeździmy na pielgrzymki w miejsca kultu maryjnego w całej Polsce. Nasze dzieci należą do scholi, wszyscy wspólnie sprzątamy kościół - wyjaśnia Gabriela Wanat.
Kilkanaście lat temu odbudowano mur otaczający kościół. W pracach oczywiście wzięła udział większość parafian.
Historia
Historia
Pierwsza drewniana świątynia w Dębiu powstała już pod koniec XI wieku. W jej miejscu, w połowie XIII wieku stanął kościół wymurowany z kamieni. Spłonął doszczętnie w 1906 roku. Obecny, po roku budowy konsekrowano 17 lipca 1910 roku. Przyszłoroczne uroczystości 100-lecia świątyni zaplanowano na sierpień, bo wówczas przypada święto św. Rocha, który jest czczony przez parafian od wieków.
- Nikogo nie trzeba było namawiać. Wszyscy mają świadomość, że to ich wspólne dobro - mówi Franciszek Mularczyk, pokazując odnowiony gruntownie przed kilku laty kościół. On też powstał dzięki pracy mieszkańców dokładnie 99 lat temu.
Dziś parafia przygotowuje się na przyszłoroczny jubileusz.
- Może do tego czasu zorganizujemy jakiś chór? - zastanawia się Gerard Kurc, sołtys Dębia. - Takie doraźne pomysły często przeradzają się u nas w tradycję.
- Tylko tego nam brakuje, więc czemu nie? - pytają po niedzielnej sumie mieszkańcy.
Większość z nich, podobnie jak przed laty, na rowerze przyjeżdża na każdą mszę i nabożeństwo.
- To wygodne i zdrowe - tłumaczy Urszula Kiełbasa. - Człowiek się przewietrzy, pomyśli a i "domodlić" się czasem też można - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?