Parafia pod wezwaniem Matki Boskiej Fatimskiej w Opolu-Grudzicach

fot. Krzysztof Świderski
Powoli podział na "nowych” i "starych” mieszkańców tej dzielnicy Opola zanika. A wszystko za sprawą parafii, w której bardzo dużo się dzieje.
Powoli podział na "nowych” i "starych” mieszkańców tej dzielnicy Opola zanika. A wszystko za sprawą parafii, w której bardzo dużo się dzieje. fot. Krzysztof Świderski
- Chcemy być wspólnotą, a nie tylko sypialnią Opola - mówią parafianie. I robią wszystko, żeby tak się stało. Wspólnie wyremontowali swoją świątynię, razem bawią się na parafialnych festynach.

Parafia pod wezwaniem Matki Boskiej Fatimskiej w Opolu-Grudzicach ma stosunkowo krótką historię. Ustanowiona została 13 czerwca 1980 roku. Sam kościół mieszkańcy zbudowali jeszcze w 1959 roku, gdy Grudzice - przyłączone do Opola dopiero w 1971 roku - były wsią w gminie Tarnów Opolski.

Od 15 lat proboszczem jest tam ksiądz Leonard Makiola, który wraz z prof. Bogdanem Cimałą opisał niedawno w opasłej książce dzieje miejscowości i samej świątyni. Grudzice mają 2700 mieszkańców. Część mieszka tu od wielu pokoleń, część wprowadziła się w ostatnich latach. Podział na "starych" i "nowych" mieszkańców jest wciąż widoczny, choć zanika.

- Co roku podczas kolędy witam kilkanaście nowych rodzin - mówi proboszcz. - Wprowadzają się, budują domy. Przybywają ze swoimi przyzwyczajeniami. Na początku chodzą do kościołów w centrum, posyłają dzieci do szkół w mieście. Nie od razu czują się częścią parafialnej społeczności. Integracja jest nam potrzebna, byśmy nie byli tylko sypialnią Opola - dodaje proboszcz.

Z tego między innymi powodu co roku w innych częściach Grudzic stają ołtarze na Boże Ciało. Wszyscy mają udział w ich budowie, a dzięki temu i w życiu parafialnym. Tworzeniu więzi służą także parafialne imprezy i uroczystości.

- 18 października obchodziliśmy 50-lecie naszego kościoła - mówi Piotr Gabriel, grudziczanin z dziada pradziada. - Zorganizowany z tej okazji festyn pokazał, że potrafimy się integrować, a podziały na starych i nowych mieszkańców wcześniej czy później zanikną.

- Możemy na siebie liczyć - dodaje Adam Pławiak, mieszkający w Grudzicach od 1981 roku. - Wspólnie, ramie w ramię, pracowaliśmy przy remoncie kościoła.
- Też jestem przybyszem, ale czuję, że jestem u siebie - mówi Wiesław Kurek - Tu jest mój kościół, w nim zostały ochrzczone moje dzieci.

Pan Kurek buduje od kilku lat ruchome elementy bożonarodzeniowej szopki w grudzickiej świątyni. Maryja i Józef pochylają się nad Dzieciątkiem, w kołysce, garncarz kręci kołem, a w tym roku przy żłóbku staną pilarze, tnący drewno.

- Nasz kościół, to także centrum życia towarzyskiego - dodaje jego żona Małgorzata. - Niedawno w sklepie w Opolu powiedziała mi dzień dobry nieznajoma. Widząc moje zdziwienie, wyjaśniła, że też jest z Grudzic, a znamy się z kościoła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska