Partnerka z Ostrawy

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Po ośmiu godzinach męczącej jazdy przywieźliśmy wczoraj do opolskiego zoo 18-miesięczną żyrafę, prezent dla samca Afika.

Ekipa "NTO" towarzyszyła pracownikom zoo od porannego załadunku w ostrawskim ogrodzie zoologicznym. Około 8.30 pod boks żyrafy podjechała specjalna, niskopodwoziowa przyczepa Zdenka Barta, jednego z dwóch w Europie specjalistów od transportu zwierząt egzotycznych.
- Przewiozłem już tą budą 128 żyraf - powiedział nam Bart. - Zawsze najbardziej boję się załadunku i wyładunku. Bo my niczym nie szprycujemy tych żyraf, one mają duży stres przed podróżą. Kiedyś pod Turynem żyrafie udało się uciec i mało nas nie stratowała.
Wczoraj załadunek poszedł sprawnie. - Otwiram dwerzi! - krzyknął pracownik ostrawskiego zoo Tomasz Handzelka. Potem kilku rosłych mężczyzn zaczęło gromko pokrzykiwać i pchać żyrafę za zad. Po pięciu minutach zwierzę było już w przyczepie.

Wszyscy byli szczęśliwi, oprócz Karin Skibowej, młodej opiekunki żyrafy. - Ahoj, koticzku moja! - dziewczyna, która towarzyszyła narodzinom zwierzęcia, trochę się rozkleiła.
Wyruszyliśmy w drogę do Opola. Najpierw krótki odcinek do granicy w Cieszynie. - Jak wieźliśmy zebrę z Holandii, to staliśmy z nią na przejściu w Świecku dziewięć godzin - wspomina Piotr Domaszewski, pracownik opolskiego zoo.
Boimy się, że czarny scenariusz się powtórzy. Wszystko zależy od tego, na jaką ekipę celników się trafi.
- Ty, patrz, żyrafa! - kierowcy stojący w kolejce do odprawy cieszą się, gdy nasza Herminka przystawia głowę do okienka pod dachem przyczepy. Ktoś próbuje wdrapać się na budę i dać żyrafie kawałek gałęzi. - Otruje się od tych spalin! - karci pracownik opolskiego zoo.
Po dwóch godzinach biegania za bardzo ważnymi pieczątkami możemy wreszcie ruszyć w kierunku Opola.
- Jeżisz Maria! - Zdenek Bart z niepokojem zerka przez boczne lusterko na podskakującą na dziurawej drodze przyczepę. - Macie w Polsce najgorsze drogi na świecie. Nawet po Afryce wożę zwierzęta bardziej komfortowo.
Bart, jeżdżąc z przyczepą po Polsce, nauczył się jeszcze jednego: - Jak na wiadukcie piszą, że ma 3,9 metra wysokości, staję i sprawdzam - opowiada. - Bo już się zdarzyło, że miał 40 centymetrów mniej...
Suniemy wolno, jakieś 40 kilometrów na godzinę. Żyrafa trzyma się dzielnie. Co bardziej nerwowi kierowcy irytują się naszym tempem jazdy, wyprzedzają na trzeciego.
- Do tej pory zdarzył mi się jeden poważny wypadek - opowiada Zdenek. - Wiozłem żyrafę ze Słowacji do Włoch. Pod Mediolanem staranował nas tir, którego kierowca zasnął. Żyrafa zginęła, ja wyszedłem z potłuczeniami.

Mijamy Racibórz. Komórka Piotra Domaszewskiego brzęczy co chwilę. To telefony z opolskiego zoo - tam czeka już na żyrafę piękny boks, a w środku Afik, jej przyszły partner. Dyrektor Lesław Sobieraj stanął na głowie, by znaleźć dla Afika odpowiednią i niedrogą samicę (kosztowała tyle, co nowy samochód).
- Bardzo liczymy na to, że Afikowi spodoba się koleżanka i dojdzie do konsumpcji - mówił przed naszym wyjazdem do Ostrawy dyrektor Sobieraj.
Zbliżamy się do Krapkowic. Dla Zdenka Barta podróż z Ostrawy do Opola to jeden z etapów całotygodniowej trasy. - Jak wyładuję żyrafę w Opolu, to zaraz jadę do Łodzi - opowiada. - Tam ładuję następną żyrafę i wiozę ją na Litwę. W Kownie pakujemy na przyczepę jeszcze inną żyrafę i wieziemy do Warszawy. Potem mam kilka dni wolnego...

Bart wozi nie tylko żyrafy. Przetransportował już w życiu kilka tysięcy egzotycznych zwierząt. Ociężałe, pięciotonowe słonie i rozwydrzone małpki.
- Żyrafa to kłopotliwy podróżnik, ale najgorzej jest z zebrami i antylopami - mówi Bart. - Trzeba im podać środek uspokajający, bo tak przeżywają podróż. Najlepiej wozi się małpy. Dasz im banany i masz spokój.
Bartowi w tych europejskich wojażach czasem przeszkadzają ekolodzy.
- Kiedyś w Niemczech zatrzymał mnie patrol policji - opowiada Zdenek. - Jak zobaczyli, że wiozę żyrafę, to zaraz zadzwonili po ekologów. Przyjechało trzech młodzieńców, nie spodobała im się moja przyczepa, że niby mało komfortowa. Zadzwonili do zoo we Frankfurcie, ale ja tam mam samych kumpli, to mnie wybronili.

Opole. Do zoo jedziemy przez remontowane wały. Zaczyna padać. Przyczepa trochę się przechyla na grząskim gruncie, ale żyrafa dzielnie trzyma pion. Wreszcie, po ośmiu godzinach od załadunku żyrafy, docieramy pod boks. Czekają tu na nas pracownicy opolskiego zoo i spora grupa opolskich dziennikarzy.
- No, to czas na najgorsze - wzdycha Zdenek. Najpierw auto zakopuje się w błocie (teraz już leje deszcz). Potem przez prawie godzinę próbujemy nakłonić zwierzę do zejścia z przyczepy. Afik biega w tym czasie nerwowo po boksie.
- Nie mogę z tobą rozmawiać, bo właśnie rozpakowuję żyrafę - jeden z pracowników zoo jedną ręką podtrzymuje drzwi przyczepy, a drugą dociska do ucha komórkę.
- Jest!!! - około 17.15 żyrafa daje się w końcu przebłagać i po godzinie walki wbiega do boksu Afika. Zwierzaki, ku uciesze personelu zoo, zaczynają się delikatnie obwąchiwać.
- Patrzcie, polizał jej szyję - ktoś krzyknął.
Teraz pracownikom zoo pozostaje czekać na rozwój sytuacji. Na razie zwierzęta mają się po prostu polubić. - Są jeszcze za młode, aby wydać na świat potomstwo - mówi Piotr Domaszewski.
Żyrafa otrzyma też niebawem imię, które wybiorą w plebiscycie Czytelnicy "NTO".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska