Patriota Szulc umarł w biedzie

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Pochód odbył się 3 maja 1920 roku. Alojz Szulc o mało nie trafił za to do obozu koncentracyjnego.
Pochód odbył się 3 maja 1920 roku. Alojz Szulc o mało nie trafił za to do obozu koncentracyjnego.
Za organizowanie pochodów 3-majowych w Niemczech gestapo skazało Alojzego Szulca z Osieka na śmierć. Cudem ocalał, ale w Polsce Ludowej mało kto doceniał jego przywiązanie do ojczyzny.

Gdy jesienią 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, 31-letni Alojzy Szulc przekonał swoich sąsiadów, że trzeba to głośno uczcić. Problem w tym, że Osiek, w którym mieszkali, leżał wtedy po niemieckiej stronie Śląska, gdzie polska mniejszość nie miała łatwego życia. Za wywieszanie biało-czerwonych flag groziły szykany - od wybicia szyb w domach do napaści i pobić.

Mimo tego, ludzie nie bali się wyjść na ulice. 3 maja 1920 Alojzy Szulc zebrał miejscową orkiestrę i w towarzystwie sąsiadów przeszedł przez wieś, głośno śpiewając patriotyczne pieśni. On sam niósł biało-czerwony sztandar z orłem i napisem "Tobie Polsko", którego był fundatorem.

Akcja odbiła się wtedy szerokim echem w okolicy, bo mało kto po niemieckiej stronie zdecydował się na organizację takich uroczystości. W Osieku to się udało, bo Szulc miał wszystko dokładnie zaplanowane. Swoją propolską działalność prowadził przy pomocy... chóru śpiewaczego, który koncertował w okolicy. Pod osłoną zainteresowań muzycznych prowadził nie tylko agitację, ale też werbował ludzi do Polskiej Organizacji Wojskowej. Była to organizacja, która powstała kilka lat wcześniej z inicjatywy Józefa Piłsudskiego i miała strzec granic Polski. Zamysł jej działania był taki, by oddziały tworzyli zwykli mieszkańcy, którzy zbieraliby się w razie zagrożenia. W tym celu Szulc urządził we własnym domu magazyn broni.

Gdy wybuchło drugie i trzecie powstanie śląskie, było oczywiste, że patriota z Osieka będzie walczył po polskiej stronie. Ponieważ jego wieś, po podziale ziem pozostała w granicy Niemiec Szulc musiał się ukrywać przez kilka lat, ale w 1929 r. wrócił do Osieka.

Szulc mógł żyć względnie spokojnie w swojej wsi do 1939 roku (udzielał się m.in. w Związku Polaków w Niemczech). Gdy wybuchła wojna zainteresowało się nim jednak gestapo, które chciało zesłać go do obozu koncentracyjnego, gdzie czekała go śmierć. Jan Pakosz, mieszkaniec Osieka, tak relacjonował tamte wydarzenia po wojnie:

"W roku 1944 w miesiącu marcu nadeszło urzędowe pismo do byłego byrgemajstra Lasończyka Józefa do wsi Osieka pow. Strzelce od gestapo z Opola z wezwaniem zabrania obywatela Szulca do obozu koncentracyjnego, gdyż uważany był za Polaka i szkodził trzeciej rzeszy niemieckiej. Jako były zastępca byłego byrgermajstra tej samej wsi, po porozumieniu się z Lasończykiem uzgodniliśmy temu przeszkodzić (...). Przed otrzymaniem tajnego pisma z gestapo przybył tajny kurier przeprowadzić wywiad o Szulcu. Oświadczyliśmy i podpisaliśmy protokół pod odpowiedzialnością karną, że Szulc już nie żyje."

W ten sposób Szulc uniknął śmierci, ale podczas całej wojny musiał się ukrywać. Po wojnie i przesunięciu granicy Polski Szulc był sołtysem. Musiał jednak zrezygnować z funkcji powodu choroby. Szybko okazało się także, że nie o taki kraj walczył. Schorowany Szulc nie mógł pracować, a władz Polski Ludowej niespecjalnie interesował jego los.
Józef Lasończyk, który działał po wojnie w miejscowym związku kombatantów, alarmował do władz, że Szulc żyje w fatalnych warunkach:

"Ma 3 ha użytków rolnych (...) z tego wynajmuje 2 ha a 1 ha uprawia dla siebie. Za wyjątkiem kilku kur i małego psa, nie ma żadnego inwentarza. (...). Mieszkanie Szulca wymaga kapitalnego remontu. Jedna strona chałupy grozi zawaleniem. Opału na zimę nie posiada i nie ma go za co kupić. Szulc należy do tej grupy ludzi, którzy całe swe życie pracują dla dobra swej ojczyzny bezinteresownie".

Alojzy Szulc, z racji złego stanu zdrowia, starał się po wojnie o rentę. Sąd odmówił mu jednak jej przyznania, uznając, że jej nie dostanie, bo ma za mało przepracowanych lat. Paradoksalnie Alojzy Szulc umarł w 1970 r. w biedzie w ojczyźnie, o którą tyle lat walczył.

Wykorzystano archiwalne dokumenty zgromadzone w Muzeum Czynu Powstańczego na Górze św. Anny. Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą, znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska