Paulina Kaszuba : - Jeśli ktoś nie potrafi mnie zaakceptować, to jego problem

Redakcja
Biorąc udział w niecodziennej sesji fotograficznej, Paulina chciała utorować drogę innym osobom, które spotkało to samo.
Biorąc udział w niecodziennej sesji fotograficznej, Paulina chciała utorować drogę innym osobom, które spotkało to samo. Archiwum "STOMAlife”.
Zdobyła się na ogromną odwagę i przełamała barierę, biorąc udział w społecznej kampanii "STOMAlife." Paulina Kaszuba nie tylko przyznała się do swojej choroby, ale też zapozowała do zdjęć, które ujawniły skrywaną tajemnicę.

Paulina ma 30 lat, jest piękną, zgrabną kobietą. Zdjęcia są śmiałe, a zwłaszcza jedno z nich, na którym jej nagie ciało ozdabiają tylko płatki róż, jednak to zamierzony efekt. Widać też na nich, że modelka ma worek stomijny, ale jest tak dyskretny, że nie wywołuje niechęci ani nie zaburza poczucia estetyki. Fotografie te obiegły internet, pokazywano je w telewizji. Niewątpliwie naruszyły temat tabu, wprawiły niejedną osobę w zakłopotanie, zaszokowały, ale właśnie o to chodziło, żeby nikt nie pozostał wobec nich obojętny.

- Z organizatorami kampanii poznałam się przez przypadek, zanim wzięłam w niej udział, trochę to potrwało - wyznaje Paulina Kaszuba. - Najpierw spotkałam się z psychologiem, aby to omówić. Zadałam też sobie kilka pytań, w tym jedno: "czy naprawdę tego chcę?". W końcu uznałam, że skoro ja siebie w pełni zaakceptowałam, ponieważ wcześniej miałam z tym problem, choć może istniał on bardziej w mojej głowie niż w realu, to jeśli ktoś nie może mnie zaakceptować, to jest to jego problem. Wykonując ten ruch, chciałam przetrzeć drogę innym osobom, które spotkało to samo. Aby zdrowi ludzie dowiedzieli się, co to jest stomia i nie dopytywali się o szczegóły, nie drążyli. Żeby nie reagowali strachem, traktowali pacjenta ze stomią jak kogoś, kto ma np. złamaną rękę.

Postawiła tylko jeden warunek, aby worek stomijny pokazany na fotografiach był ozdobiony różami. Bowiem róża, na zasadzie kontrastu, jest symbolem stomii, dlatego ten motyw na zdjęciach się pojawił.

Sesja trwała dwa dni. Paulina pozowała cierpliwie, przezwyciężając wewnętrzny opór, wstyd. Potem udzieliła szeregu wywiadów. Część bliskich wiedziała o jej problemie, umiała dochować dyskrecji, ale większość znajomych dowiedziała się o nim po raz pierwszy. - Jedni bardzo się zdziwili, bo znali mnie jako osobę energiczną, poszukiwaczkę przygód, która mieszkała w różnych krajach, uprawiała sporty ekstremalne i nie wygląda na chorą - mówi Paulina. - Wszyscy w pierwszej chwili nie wiedzieli chyba, jak się zachować. Ale gdy pierwszy szok minął, dostałam mnóstwo mejli z gratulacjami, słowami otuchy. Owszem, nienawistne wpisy w internecie też się pojawiły. Ale było ich niewiele. Po co się nimi przejmować?

Cena za przeżycie

Stomia polega na wyprowadzeniu ujścia jelita grubego (to kolostomia) lub cienkiego (ileostomia) przez powłoki brzuszne na zewnątrz brzucha. Przytwierdza się do niej zmieniany woreczek, do którego odprowadzany jest niestrawiony pokarm.

Szacuje się, że na świecie żyje ze stomią milion osób. W Polsce jest ich około 20 tysięcy.

- Rocznie wyłaniamy stomię u około 80 pacjentów - wyjaśnia dr Aleksander Sachanbiński, ordynator Oddziału Chirurgii Onkologicznej Opolskiego Centrum Onkologii. - Większość z nich to osoby powyżej 50. roku życia, ale mieliśmy też pacjentów po dwudziestce. - Najczęściej do utworzenia stomii dochodzi z powodu raka jelita grubego. Stosuje się ją również w przypadku polipowatości rodzinnej, gdy w jelicie grubym następuje wysiew polipów i tylko kwestią czasu jest ich zezłośliwienie, więc trzeba temu w porę zapobiec. Kolejnym powodem może być choroba nazywana wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego, jak też uchyłkowatość tego jelita czy rozległe zrosty w jamie brzusznej, powstałe po zabiegach lub napromienianiu.

Wyłonienie stomii to niełatwa decyzja, ani dla chirurga, ani tym bardziej dla pacjenta.
- Przy dzisiejszym dość dobrym sprzęcie stomijnym życie ze stomią nie jest jednak tak uciążliwe jak kiedyś, jest do zaakceptowania - uważa dr Aleksander Sachanbiński. - Tylko człowiek musi pokonać wiele barier w sobie. To bywa trudne, ale gdy w grę wchodzi życie albo odebranie sobie szansy na wyleczenie, większość wybiera to pierwsze. Zdarzają się też jednak pacjenci, którzy mówią: proszę mnie operować, jeżeli da się to zrobić bez stomii. Jeśli nie, to proszę nie ruszać. Wtedy ich wybór trzeba uszanować...

Pacjenci ze stomią są potem pod opieką przyszpitalnej poradni. Przysługuje im też sprzęt stomijny w ramach ubezpieczenia i określonego przez NFZ limitu.

U Pauliny stomia była efektem choroby Leśniowskiego-Crohna, która spustoszyła jej cały układ pokarmowy. Zdiagnozowano ją, gdy miała 9 lat, a ze stomią żyje już 17 lat.

- Od dziecka bardzo się nacierpiałam, zaczęło się od silnych bólów brzucha, aż doszło do tego, że założono mi na stałe sondę do żołądka, na czas posiłków podłączano do kroplówki i w ten sposób byłam odżywiana. Mogłam pić jedynie herbatę owocową i jeść galaretki, więc żebym miała choć trochę przyjemności, dostawałam żelki. Nic innego nie mogłam wziąć do ust, chyba nawet człowiek dorosły nie potrafi sobie tego wyobrazić, a co dopiero dziecko. Od 3. klasy aż do końca szkoły podstawowej regularnie kilka miesięcy spędzałam w szpitalu. Gdy byłam w domu, przychodzili do mnie nauczyciele, ponieważ musiałam unikać infekcji i do szkoły się nie nadawałam.

Czerpię z życia garściami

Kilka lat później Paulina jest już po maturze. Właśnie wtedy postanawia otworzyć się na świat. Wyjeżdża do Perugii, gdzie przez rok studiuje na uniwersytecie dla obcokrajowców język włoski. Potem zalicza uniwersytet w Alicante w Hiszpanii, tam uczy się hiszpańskiego. Następnie przez kilka miesięcy szlifuje w Londynie język angielski. Finansowo wspomaga ją ojciec. Anglia jest jej bliska, bo tam się urodziła i spędziła pierwsze cztery lata życia, zanim przyjechała z rodzicami do Polski. Ale Paulinę ciągle gdzieś gna. Chce w ten sposób zagłuszyć chorobę, mieć ciągle czymś zajęte myśli. To lepsze niż tabletki poprawiające nastrój czy pomagające zasnąć. Lek działa krótko, a ona tak musi sobie poukładać w głowie, żeby pokochać samą siebie i przekonać się, że można z tym żyć.

Po kilku miesiącach spędzonych w Londynie Paulina ponownie wyjeżdża do Włoch, tym razem do Florencji, gdzie kończy architekturę wnętrz i wzornictwo. Potem zahacza się w Chicago, gdzie dalej doskonali angielski, następnie przenosi się do Nowego Jorku. Jest tam przez rok, dostaje pracę w prestiżowych firmach.

- Przeżyłam tam przygodę swojego życia - wspomina. - Najpierw pracowałam w firmie Pollak Associates, która zajmuje się projektowaniem tekstyliów do wnętrz, a następnie w Drake Design, gdzie projektowałam wnętrza na zlecenie byłego burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga. Projektowałam też akcesoria do łazienek. Gdy wróciłam do Polski, otworzyłam własną firmę.
Paulina zaprojektowała hotel, który powstał w Gdańsku. Założyła galerię obrazów on-line i prowadzi ją do dziś. W międzyczasie zaliczyła skok ze spadochronem, pływała z delfinami, przez rok trenowała jedną ze sztuk walki - capoeirę, jeździła na nartach, trudniej jest wyliczyć, czego nie robiła. Ma zacięcie do sportu, bo przed chorobą uprawiała gimnastykę artystyczną. A teraz studiuje psychologię w Warszawie i w wolnych chwilach pisze książkę. Od 7 miesięcy jest ambasadorką kampanii społecznej "STOMAlife" i zamierza na jej rzecz działać nadal. Chciałaby się zająć medycznym designem, np. projektować kolorowe worki stomijne.

- Pragnę w swojej książce pokazać, jak doszłam do tego, co osiągnęłam. Ale też przestrzec, że nie zawsze jest tak superkolorowo, że trzeba najpierw pokonać wiele przeszkód, aby wejść na sam szczyt. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie między wierszami.

Gdy rozmawiamy o jej życiu, Paulina przebywa w szpitalu, poczuła się źle i musi przejść badania.

- To pewnie nic poważnego. Dwa tygodnie temu pochowałam tatę, w krótkim czasie zmarły dwie inne bliskie mi osoby. Tym razem przerósł mnie stres. Ale to minie, czas goi rany. Jak człowiek choruje, to inaczej patrzy na świat. Ja staram się czerpać z życia pełnymi garściami. Póki ono trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska