Paweł Poncyliusz: - Solidarność energetyczna to mit

Tomasz Gdula
- Ukraina z Rosją są skazane na porozumienie - mówi Paweł Poncyliusz.
- Ukraina z Rosją są skazane na porozumienie - mówi Paweł Poncyliusz.
Paweł Poncyliusz, poseł PiS, były wiceminister gospodarki: - W kwestii gazu każdy kraj Unii działa sam, a to umacnia tylko Rosję.

Rosja zakręciła Ukrainie kurek z gazem i wstrzymała tranzyt surowca przez ten kraj na Zachód. Obie strony nie chcą nawet usiąść do rozmów, jak długo może potrwać ten pat, bardzo dotkliwy także dla innych państw?
- Ukraina z Rosją są skazane na porozumienie. Rosja potrzebuje pieniędzy z gazu, szczególnie teraz, gdy ceny ropy zdecydowanie spadły i rosyjski budżet nie udźwignie takich ubytków. A Ukraina nie może sobie pozwolić na zbyt długie przerwy w dostawach, bo i przemysł, i gospodarstwa domowe są tam zależne od gazu znacznie bardziej niż w Polsce. Sądzę, że porozumienie jest kwestią kilku tygodni.

- A może Rosja gra na osłabienie nie lubianych przez nią władz w Kijowie i chce, by Ukraińcy z wyziębionych mieszkań i zamkniętych zakładów chemicznych wyszli na ulice?
- Spodziewam się raczej, że niebawem obie strony zobaczą, że zacietrzewieniem niczego nie zyskują, a wtedy emocje opadną. Ukraiński Naftohaz już szykuje delegację do Moskwy, więc mimo że na razie żadna ze stron nie chce się przyznać, że odpuści, to wznowienie negocjacji jest bliskie.
- Nawet jeśli zakończą się one porozumieniem, za jakieś 355 dni sytuacja pewnie się powtórzy. Co Unia może zrobić, by zabezpieczyć Polskę i takie kraje jak Słowacja, Bułgaria czy Rumunia przed gazowymi wojnami Rosji z jej sąsiadami?
- Uważam, że obecny spór ma charakter czysto biznesowy, bo do takiego postrzegania sytuacji zmusza Rosję sytuacja gospodarcza i konieczność ratowania wpływów do budżetu. Stąd Moskwa walczy o jak najlepszą cenę za gaz i broni się przed podniesieniem opłat za jego przesył przez terytorium Ukrainy na Zachód. Z kolei celem Kijowa jest jak najniższa cena i podniesienie opłat tranzytowych. Osobiście całą tę "wojnę gazową" traktuję jako rozgrywkę ekonomiczną, która oczywiście ma kontekst polityczny.

- I ten kontekst powoduje, że Rosja nadal będzie rozgrywała gazową kartę, uderzając nie tylko w Ukrainę i Białoruś, ale także w kraje Unii Europejskiej
- Polskę, Słowację, Bułgarię itp. Czy jako wspólnota możemy w ciągu roku wypracować mechanizmy obronne?

- Problem polega na tym, że większość państw Europy Zachodniej jest zabezpieczona przed gazowym szantażem. Ewentualne ograniczenie dostaw do Niemiec czy Austrii nie spowoduje tam takich kłopotów, jak w przypadku spadku poziomu dostaw dla Słowacji czy Czech - krajów w znacznie większym stopniu zależnych od gazu z Rosji.
- Rozumiem, że tylko nasza część Europy jest zależna od błękitnego paliwa z Rosji w tak dużym stopniu. Ale jest jeszcze coś takiego jak unijna solidarność energetyczna.
- Żaden zachodni kraj nie sprowadza z Rosji więcej niż 20 procent potrzebnego gazu, a reszta surowca pochodzi z kilku innych kierunków. Dlatego boję się, że Unia jako całość nigdy nie zabierze głosu w kwestii gazu i nie skorzysta z tego wielkiego potencjału, jaki ma w rozmowach z Rosją (gdyby zliczyć całość nabywanego przez Unię od Rosji surowca, wyszłyby gigantyczne kwoty). Większości państw nie jest to potrzebne, a cierpią te, które gaz otrzymują głównie z Rosji. Niestety, pojęcie solidarności energetycznej - z racji bardzo różnej skali uzależnienia od dostaw z tego kierunku - długo jeszcze pozostanie fikcją.

- Może Polska powinna bardziej nakłaniać partnerów do jednolitej polityki?
- Takie próby dają niewiele, na co wskazują plany budowy nowych gazociągów w Europie. Każdy kraj załatwia sprawę po swojemu, a to wzmacnia pozycję Rosji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska