Pawełek nie pasował im do tej komunii

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Chłopczyk ma już wszystko naszykowane do pierwszej komunii. Jest pogodny i nie może się doczekać uroczystości. Ale część rodziców chciałaby, żeby jego komunię przenieść na inny dzień.
Chłopczyk ma już wszystko naszykowane do pierwszej komunii. Jest pogodny i nie może się doczekać uroczystości. Ale część rodziców chciałaby, żeby jego komunię przenieść na inny dzień. Radosław Dimitrow
Grupa rodziców z Górażdży nie chciała, by 10-latek przyjął sakrament razem ze zdrowymi dziećmi. Powód? Mógł zepsuć szyk podczas uroczystości.

Pomysł podzielenia komunijnych uroczystości na dwie części - dla zdrowych dzieci i niepełnosprawnego Pawełka - zrodził się podczas jednego ze spotkań organizacyjnych.
W trakcie dopinania szczegółów kilku rodziców zaczęło głośno się zastanawiać, jak w kościele będzie się zachowywać 10-letni Paweł Góra.

Chłopczyk, który chodzi obecnie do drugiej klasy, cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Jednym z objawów jego niepełnosprawności jest nadpobudliwość - czasami ma problemy, by usiedzieć dłużej w jednym miejscu i lubi zagadywać do kolegów.

Zdaniem rodziców zdrowych dzieci, chłopczyk mógłby... zakłócić pierwszokomunijne uroczystości i popsuć szyk, który uczniowie godzinami ćwiczyli w kościele. Doszli do wniosku, że najlepiej będzie, jeżeli Pawełek przyjmie sakrament osobno - zaproponowali, by jego komunię przenieść na sobotę, czyli dzień wcześniej przed uroczystościami "dla zdrowych dzieci".

Mama Pawełka o pomyśle dowiedziała się od rodziców zdrowych dzieci, gdy przyjechała po syna do szkoły. Po tym, jak usłyszała, że nie chcą oni widzieć Pawełka na niedzielnych uroczystościach, zaniemówiła.

- Poczułam ogromny smutek i żal, że ktoś traktuje mojego Pawełka jak dziecko gorszej kategorii - mówi pani Irena. - Kompletnie nie wiedziałam, co mam z tym zrobić. Z jednej strony czułam, że przecież tak nie powinno być. Z drugiej nie chciałam się nikomu naprzykrzać...

Matka pod presją grupy rodziców poszła do proboszcza zapytać, czy przyjęcie komunii dzień wcześniej jest w ogóle możliwe. Ten zgodził się na takie rozwiązanie.

O sprawie organizacji komunii w Górażdżach huczy cała wieś. Ludziom w głowie się nie mieści, że w czasie, gdy dzieci przygotowuje się do przyjęcia Chrystusa i mówi o chrześcijańskim miłosierdziu, grupie rodziców może przeszkadzać niepełnosprawny Pawełek.

- Przecież to jawna dyskryminacja! - denerwuje się jeden z mieszkańców Górażdży (ale prosi o anonimowość). - Rodzice wykazali się kompletną głupotą, bo trudno inaczej nazwać ich żądania i naciski. Nie wspomnę już o tym, że przecież przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi.

- Przeniesienie uroczystości będzie krzywdą dla tego chłopca, który i tak jest już poszkodowany przez los - słyszymy od młodej kobiety. - Widziałam, jak to dziecko silnie przeżywa każdą, nawet pozornie mało znaczącą chwilę. Gdy dowie się, że nie będzie mógł przystąpić do komunii razem z innymi, to będzie dla niego cios.

Zapytaliśmy wczoraj ks. Kazimierza Balaka, proboszcza parafii w Górażdżach co nim kierowało, że zgodził się odprawić osobno uroczystości dla Pawełka, czyli podzielić dzieci na lepsze i gorsze. Stwierdził, że przystał na to ze względu na prośbę mamy, która wcześniej z nim rozmawiała. Gdy opowiedzieliśmy mu o naciskach ze strony grupki rodziców, był wyraźnie zaskoczony.

- Byłem przekonany, że mamie Pawełka zależało po prostu na spokojniejszym przebiegu uroczystości, dlatego prosiła o ich przeniesienie na sobotnie popołudnie - zarzeka się ks. Balak. - A teraz dowiaduję się, że jednak było inaczej. To bardzo nie w porządku ze strony rodziców. Jeszcze dzisiaj porozmawiam sobie ze wszystkimi, żeby wyjaśnić sprawę. Nie chcę, żeby ktokolwiek poczuł się urażony podczas tak ważnego dnia.

Ksiądz dodaje, że część spraw rodzice ustalali we własnym gronie, więc propozycja padła za jego plecami.

Dziennikarz nto odwiedził wczoraj kilku rodziców, którzy chcieli, by Pawełek szedł osobno do Pierwszej Komunii. Przekonywali, że z ich strony taka propozycja nigdy nie padła. Gdy wchodziliśmy w szczegóły, ucinali natychmiast rozmowę, tłumacząc się brakiem czasu.

- Ja nie widzę problemu, żeby mały Paweł był w niedzielę w kościele. Ale teraz nie mam czasu na rozmowę. Do widzenia! - rzuciła jedna z matek, zamykając furtkę przed dziennikarzem.

Mama Pawełka po przemyśleniu całej sprawy zdecydowała, że jednak nie może odpuścić.

- W niedzielę przyprowadzę syna na komunię tak, jak było to planowane od początku - mówi. - Ogłosiłam to już nawet rodzicom po ostatnim sprzątaniu kościoła. Gdy wychodziliśmy do domów, powiedziałam tylko, że mój syn będzie miał komunię tak jak wszyscy i koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska