Pensja minimalna oznacza w Polsce wegetację

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Płaca minimalna w Polsce wynosi obecnie 1750 złotych.
Płaca minimalna w Polsce wynosi obecnie 1750 złotych. 123rf
Kraje Europy Zachodniej wiedzą, że musi być stosunkowo wysoka, bo zależy od niej poziom życia i w konsekwencji cała gospodarka. W naszym kraju jest ona niska głównie dlatego, że państwo w swojej pazerności zdecydowanie za bardzo opodatkowało pracę jako taką.

Pensja minimalna w euro.

Pensja minimalna w euro.

W Polsce wynosi 410 euro, w Grecji 684, w Słowenii 791, we Francji 1458, w Niemczech 1473, a w Luksemburgu 1923. W sumie płaca minimalna obowiązuje w 22 z 28 krajów Unii Europejskiej.

Płaca minimalna w Polsce wynosi obecnie 1750 złotych, od zeszłego roku wzrosła o 70 zł. W ciągu 7 lat jej wysokość wzrosła o ponad 50 procent. W Europie ustawowe pensje minimalne rosły szybciej tylko w Rumunii, Bułgarii, Słowacji i na Łotwie (najszybciej w Rumunii, prawie o 100 procent). Dla przedsiębiorców to dowód na to, że państwo dba przede wszystkim o najsłabiej wykwalifikowanych pracowników. W praktyce bowiem to właśnie w trosce o nich wprowadza się takie zapisy. Z drugiej strony relatywnie szybki wzrost płac minimalnych w państwach byłego bloku wschodniego spowodowany jest ogromną przepaścią, jakie dzielą je od krajów Europy Zachodniej, jeśli chodzi o wynagrodzenia w ogóle.

- Niestety, Polska jest obecnie zasobem taniej siły roboczej dla zachodnich gospodarek, które tworzą u nas swoje montownie i zatrudniają ludzi za pensję minimalną - podkreśla prof. Krystyna Iglicka-Okólska, ekonomistka, rektor Uczelni Łazarskiego. - Praca za 1300 złotych na rękę to w praktyce wegetacja.

Być ubogim w Danii a w Polsce

W Polsce za granicę ubóstwa uważany jest obecnie dochód w wysokości 12 940 złotych rocznie na jedną osobę, czyli 1078 miesięcznie. W Irlandii, Niemczech i Holandii próg ubóstwa jest czterokrotnie wyższy. Innymi słowy ktoś, kto zarabia w Holandii równowartość 1 tysiąca euro, jest osobą przynajmniej teoretycznie kwalifikującą się do korzystania z opieki społecznej. W Danii ów próg w przeliczeniu na naszą walutę to prawie 10 tysięcy złotych. W Danii litr mleka kosztuje około 5 złotych, 10 jajek - 10 zł, mały chleb - 5 złotych, a kilogram sera około 50 złotych. W najlepszym wypadku ceny podstawowych produktów spożywczych są tam więc trzy razy wyższe. Jednocześnie kwota określająca poziom ubóstwa różni się prawie 10-krotnie. Nie mówiąc już o tym, że cały katalog towarów, od sprzętu rtv po samochody, w praktyce kosztuje w Polsce tyle samo, co jeszcze bardziej pogłębia różnice.
W przeliczeniu na walutę europejską płaca minimalna w Polsce wynosi 410 euro, w Grecji 684, w Słowenii 791, we Francji 1458, w Niemczech 1473, a w Luksemburgu 1923. W sumie płaca minimalna obowiązuje w 22 z 28 krajów Unii Europejskiej. Ekonomista Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha tłumaczy, że płaca minimalna będzie mogła rosnąć szybciej wówczas, gdy będą rosnąć pensje w ogóle. - Problem polega na zbyt dużym opodatkowaniu pracy w Polsce - podkreśla Jabłoński. - Żeby pracownik dostał 2,6 tysiąca złotych na rękę, pracodawca musi ponieść koszty w wysokości 4,5 tysiąca złotych. Różnicę zabiera państwo. To jest powód, dla którego pensje nie rosną tak szybko, jak byśmy chcieli.

Państwo pobiera jednak tak wysoki haracz z powodu swoich rozdmuchanych wydatków. Nie da się z nich jednak zrezygnować z dnia na dzień, a już na pewno nie są tego w stanie zrobić partie, które obiecały różne przywileje rozmaitym grupom społecznym. Eksperci z Centrum Adama Smitha znaleźli jednak rozwiązanie, które pozwoliłoby w miarę szybko zmniejszyć opodatkowanie pracy, rekompensując jednocześnie utratę wpływów budżetowych. W tym celu należałoby zmienić podstawę podatku CIT.

- Zamiast pobierać podatek w wysokości 19 procent od dochodów, państwo mogłoby naliczać daninę wysokości 1,5 procent, ale od przychodów. To rozwiązanie o tyle korzystne, że aż 67 procent korporacji w Polsce w ogóle nie płaci podatku dochodowego - tłumaczy Ireneusz Jabłoński. - Wyliczyliśmy, że taka zmiana skutkowałaby wzrostem wpływów do budżetu państwa w wysokości około 32 miliardów złotych rocznie.

Żądajmy tyle co Grecy

Profesor Krystyna Iglicka-Okólska idzie jeszcze dalej i mówi, że Polacy powinni od razu walczyć o bardzo duże podwyżki pensji minimalnych. - Grecy, mieszkańcy kraju pogrążonego w kryzysie, gdzie PKB na głowę jest niewiele wyższe od polskiego, negocjują podwyżkę płacy minimalnej z 684 euro do 750. A dlaczego w naszym kraju pensja minimalna miałaby nie wynosić 750 euro? - pyta prof. Iglicka.

Jej zdaniem, podobnie jak Ireneusza Jabłońskiego, sposobem na podwyżkę wynagrodzeń jest zmniejszenie opodatkowania pracy. Tyle że zdaniem prof. Iglickiej nie jest tu potrzebne nawet wprowadzanie nadzwyczajnych rozwiązań polegających na szukaniu dodatkowych wpływów do budżetu. - Te pojawią się w wyniku zwiększonego obrotu - tłumaczy. - Jeśli ludzie będą mieli w rękach dużo więcej pieniędzy, tym samym wpływy do budżetu będą rosły. Niedawno jechałam z taksówkarzem, który opowiadał mi, jak się musi nakombinować, żeby nie zapłacić większego podatku. Zamiast zarabiać pieniądze, wydawać, inwestować, energia tego człowieka szła w tym kierunku, aby wykazać jak najniższe dochody.

Nieco inaczej płaca minimalna wygląda jednak wtedy, gdy uwzględnimy ceny. Wskaźnik ten nazywamy standardem siły nabywczej pieniądza. W Wielkiej Brytanii płaca minimalna wynosi 1379 euro, czyli ponad trzy razy więcej niż w Polsce. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę siłę nabywczą pieniądza, to różnica w płacach minimalnych się zmniejsza, nasza nie jest już ponad 3-krotnie niższa, ale niższa zaledwie o połowę. Takie dane prezentuje Eurostat, czyli Europejski Urząd Statystyczny. Z jego danych wynika, że w ten sposób liczona płaca minimalna jest w Polsce więcej warta niż ta w Chorwacji czy nawet Portugalii.

Dajmy spokój z "zaburzaniem konkurencyjności"

Część przedsiębiorców przekonuje, że podwyższanie najniższych wynagrodzeń za pomocą ustawy może zaburzyć konkurencyjność przedsiębiorstw. Z takim argumentem kompletnie nie zgadza się jednak prof. Ryszard Bugaj z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN. - Najwyższe płace, które często osiągają astronomiczny rozmiar, rosną jeszcze szybciej. I jakoś nikt się nie martwi, że zaburza to konkurencyjność przedsiębiorstw - zauważa prof. Bugaj. - Dla dobrej kondycji gospodarki bardzo ważne jest, aby utrzymywać wysoki poziom popytu. Ludzie zarabiający najmniej wydają najwięcej na konsumpcję, czyli wpływają na popyt. Ponadto płaca minimalna wyznacza próg bezrobocia. Nie można powiedzieć, że gdzieś jest praca, jeżeli pracodawca oferuje kilkaset złotych miesięcznie na tzw. umowę śmieciową. Przeciwnicy tezy o konieczności zmniejszenia opodatkowania pracy zwracają uwagę, że w niektórych krajach europejskich fiskus jeszcze chętniej sięga do kieszeni pracodawców i pracowników. To częściowo prawda, w Niemczech czy Francji tzw. klin podatkowy liczony jako procent kosztów pracy jest wyższy niż u nas i sięga do 50 procent. Tyle że to kraje bardzo bogate, które do tego, by być potęgami gospodarczymi, dochodziły latami.

- W roku 1948 w Niemczech przeprowadzono reformę, której skutkiem było wprowadzenie nowej marki. Urzędnik zarabiał wówczas 100 marek, a jedno jajko kosztowało markę. Zarobki były więc bardzo niskie, ale Niemcy szły konsekwentnie swoją drogą rozwoju i dziś są potęgą gospodarczą - tłumaczy Ireneusz Jabłoński.

Poza tym wyższe opodatkowanie pracy występuje tylko w niektórych krajach, w Wielkiej Brytanii, USA, Japonii czy Irlandii jest niższe niż w Polsce i wynosi około dwudziestu paru procent (w naszym kraju 1/3 wynagrodzenia zabiera fiskus).

O tym, jak ważnym instrumentem chronienia własnej gospodarki jest pensja minimalna, przekonali się właśnie Niemcy. 1 stycznia 2015 roku wprowadzono tam płace minimalną w wysokości 8,5 euro na godzinę. W praktyce od marca wszystkie wypłaty w Niemczech są już liczone po nowemu. Stawka minimalna dotyczy nie tylko Niemców, ale i obywateli innych krajów.

Nasi też skorzystają z niemieckiej pensji minimalnej

- W przypadku pracowników tzw. wsparcia produkcji będzie to oznaczało wzrost dochodów miesięcznych na poziomie od kilkunastu do kilkudziesięciu procent - podkreśla Krzysztof Inglot, rzecznik prasowy firmy Work Service, która wysyła ludzi z Polski do pracy w Niemczech. Chodzi tu przede wszystkim o niewykwalifikowanych robotników, pracowników magazynów, zatrudnianych w hotelarstwie, którzy na umowach tymczasowych dostawali najniższe pensje. Dotychczas w Niemczech obowiązywały jedynie płace minimalne dla niektórych branż. Ten katalog został teraz rozszerzony. I tak robotnik budowlany (kiedyś nie miał w ogóle płacy minimalnej) zatrudniony we wschodnich landach musi zarobić co najmniej 10,75 euro na godzinę, a w Berlinie i w landach zachodnich o 50 centów więcej.

Z kolei robotnicy wykwalifikowani w stolicy Niemiec dostają teraz minimum 14,05 euro, a w landach zachodnich 14,20 euro. Co ważne, minimalna pensja branżowa ma pierwszeństwo przed ustawową. W wyjątkowych sytuacjach może się zdarzyć, że ta pierwsza będzie mniejsza od drugiej. Tak jest m.in. ze sprzątaczkami, którym we wschodnich landach można płacić minimum 8,21 euro (gdzie indziej 9,55). Dotyczy to jednak tylko sprzątania wnętrz, dla osób myjących okna minimalne stawki są już wyższe i wynoszą od 10,63 do 12,65 euro. Niższa stawka obowiązuje także w rolnictwie, tu pozostawiono ją na poziomie od 7,20 do 7,40 euro. Nowe stawki dotyczą także pracowników polskich firm delegowanych do pracy w Niemczech oraz zatrudnianych na umowy cywilnoprawne. Nasi zachodni sąsiedzi planują podwyższać płacę minimalną co dwa lata.Nowa ustawa o płacy minimalnej odnosi się również do kierowców transportu międzynarodowego, a także do firm zagranicznych, których pracownicy świadczą pracę na terenie Niemiec. Oznacza to, że kierowca polskiej firmy transportowej - osobowej lub towarowej - który tylko tranzytem jedzie przez Niemcy, powinien w tym czasie zarabiać minimum 8,5 euro na godzinę. - Niemcy chronią w ten sposób swój rynek pracy, w Polsce powinniśmy iść tą samą drogą - mówi prof. Iglicka-Okólska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska