PGE Orlik gra dziś ważny mecz na własnym lodowisku

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Obrońca PGE Orlika Bartłomiej Bychawski.
Obrońca PGE Orlika Bartłomiej Bychawski. Sławomir Jakubowski
Hokeiści opolskiego zespołu w tydzień rozegrają cztery niezwykle istotne dla siebie mecze. Pierwszy już dziś na „Toropolu” z Podhalem Nowy Targ. Początek o godz. 18.30.

Celem dla opolskiego zespołu jest zajęcie po pierwszej części fazy zasadniczej, a więc po 20 meczach miejsca w pierwszej szóstce. Daje ono gwarancję 20 ciekawych spotkań z mocnymi zespołami, a nie grę w dolnej części, gdzie emocji jest zdecydowanie mniej.

Sytuacja w tabeli tak się układa, że w walce o wymarzoną szóstkę jest siedem zespołów. Wydaje się niemożliwością, żeby do niej nie „załapały” się mistrz Polski - Cracovia Kraków i wicemistrz - GKS Tychy. Mają bowiem bardzo mocne zespoły. W walce o pozostałe cztery miejsca jest natomiast pięć zespołów. Z grona: PGE Orlik, Podhale, GKS Jastrzębie, Polonia Bytom i Unia Oświęcim jeden zespół więc odpadnie.

W najlepszej sytuacji jest w tej chwili Podhale, a w w najbliższym tygodniu wiele może się wyjaśnić w przypadku PGE Orlika. Po meczu z nowotar­żana­mi gra bowiem kolejno z: GKS-em Jastrzębie (niedziela na wyjeździe), Unią (wtorek u siebie) i Polonią (14.10 w Opolu).

- Nie ma innej możliwości, musimy większość tych meczów wygrać - analizuje obrońca opolskiego zespołu Bart­łomiej By­chawski. - Naszym celem jest miejsce w szóstce i do tego dążymy.

Po siedmiu rozegranych spotkaniach przewaga piątego w tabeli Orlika (ma 13 punktów) nad będącymi za nimi Polonią i GKS-em Jastrzębie wynosi tylko jedno „oczko”, a więc tyle co nic. Opolanie wykonali swoje zadanie pokonując wszystkie cztery teoretycznie słabsze drużyny (GKS Katowice, Nesta Toruń, Stoczniowiec Gdańsk i SMS Sosnowiec), ale punktów z nimi nie gubili też rywale do miejsca w szóstce. Porażki w dwóch ostatnich meczach z Cracovią i GKS-em Tychy były natomiast niejako wkalkulowane.

- W meczach z faworytami ligi pokazaliśmy się z dobrej strony, ale punktów nam to nie przyniosło więc teraz musimy je zdobywać - zaznacza Bychawski, który nie był do końca zadowolony ze swoich ostatnich występów. - Mecz w Tychach już był niezły, ale wcześniej nie czułem się zbyt dobrze. Wpływ na to miała też zmiana łyżew.

W Tychach kontuzji doznał najlepszy strzelec PGE Orlika Michael Cichy. Rozciął skórę nad prawym okiem i trzeba było założyć cztery szwy. Zresztą po spotkaniu z GKS-em wyglądał jak „rasowy” bokser po walce, bo na twarzy miał krwiaki. Nie brał udziału w tym tygodniu we wszystkich treningach, ale na mecz z Podhalem ma być do dyspozycji trenera Jasona Morgana. To samo dotyczy też obrońcy Mateusza Sor­dona, który w meczu z Cracovią nabawił się kontuzji i w Tychach już nie wyjechał na lód.

- Miał problemy z kolanem, ale udało się go postawić na nogi - informuje fizjoterapeuta PGE Orlika Krzysztof Klimon­towski, który w ostatnich dniach miał sporo pracy.

O skali trudności meczu z Podhalem niech świadczy fakt, że w miniony wtorek w meczu rozegranym awansem popularne „Szarotki” pokonały u siebie GKS Tychy 4:2, któremu to opolanie dwa dni wcześniej ulegli na wyjeździe 0:3. Zresztą to, że Podhale nieco uciekło pozostałym poza GKS-em i Cracovią (wszyscy mają po 18 punktów) rywalom w walce o szóstkę wzięło się w dużej mierze stąd, że w dwóch meczach z tyszanami zdobyło aż pięć punktów.

- Mamy dobrą drużynę, wierzymy w siebie, więc liczę, że w najbliższych meczach będziemy się cieszyć ze zwycięstw - dodaje napastnik PGE Orlika Alex Szczechura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska