Żadna z ekip przed tym meczem nie mogła być pewna utrzymania się w lidze. Gwardii do pewności brakowało zaledwie punktu, z kolei MKS znajdował się tuż nad strefą spadkową. Dzięki zwycięstwu drużyna gospodarzy zapewniła sobie utrzymanie, a Gwardia wciąż nie jest pewna ligowego bytu w przyszłej kampanii.
Mecz rozpoczął się znakomicie dla opolan, którzy otworzyli wynik z rzutu karnego. Po chwili Marek Monczka ponownie wpisał się na listę strzelców, bramkę dołożył Mateusz Wojdan i tym sposobem Gwardia prowadziła 3:0. Miejscowi kompletnie nie radzili sobie w ofensywie, co skrzętnie wykorzystywali opolanie. Po kolejnej kontrze Łukasz Kucharzyk wyprowadził swój zespół na prowadzenie 7:2.
Niemniej po chwili doszło do pogorszenia skuteczności zespołu gości. Za to MKS uruchomił skrzydła, dorobił się rzutów karnych i tym sposobem doprowadził do wyrównania 9:9. Kolejne minuty były bardzo wyrównane, natomiast to opolanie zakończyli pierwszą połowę z minimalnym prowadzeniem.
Drugą część spotkania kaliszanie rozpoczęli z rozmachem, bo dzięki dwóm bramkom z rzędu pierwszy raz w tym spotkaniu prowadzili. Na tym zespół gospodarzy nie poprzestał, bo po trafieniu Michała Dreja prowadził 17:15. Gwardia miała okazję do odrobienia strat, ale kapitalnie między słupkami się Krzysztof Szczecina. Golkiper MKS-u był głównym aktorem czwartkowego wydarzenia i ostoją swojej drużyny, za co została mu przyznana statuetka dla najlepszego gracza tej rywalizacji.
Niemoc w ataku i brak werwy w obronie opolskiej ekipy poskutkował powiększeniem straty do pięciu bramek (16:21), natomiast po bramce Wojdana strata została zniwelowana do trzech goli. Skrzydłowy bardzo dobrze spisywał się w ataku, zachowując stuprocentową skuteczność (sześć bramek).
Jednak sytuacja dynamicznie ulegała zmianie. Michał Dreja, a więc kluczowy zawodnik MKS-u, został ukarany czerwoną kartką za trafienie Jakuba Ałaja w twarz z rzutu karnego. Opolanie mieli okazję na bramkę kontaktową, gdyż rywale zmagali się w międzyczasie z dwoma dwuminutowymi wykluczeniami. A mimo to bramka nie padła… (20:22).
Walka trwała do ostatniej akcji. Gwardziści nie byli w stanie doprowadzić do remisu, a nawet gdy było do tego bardzo blisko, któryś z zawodników mylił się. Niemniej 60 sekund do zakończenia spotkania kaliszanie również chybili, co oznaczało, że przyjezdni mieli przed sobą akcję na remis – nie udało się. Roman Chychykalo trafił do siatki, ale wcześniej dopuścił się faulu w ataku.
Energa MKS Kalisz - Gwardia Opole 24:23 (11:12)
Aleksander Śliwka - Orlen
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?