Wyjazdowe spotkanie opolan z Górnikiem elektryzowało już przed jego rozpoczęciem bardziej niż większość innych ligowych bojów z udziałem naszej drużyny. Wszystko przez okoliczności, jakie towarzyszyły ćwierćfinałowej rywalizacji obu ekip jeszcze w poprzednim sezonie.
Wtedy to w fazie zasadniczej dwukrotnie ekipa z Zabrza bardzo pewnie ograła Gwardię, ale w dwumeczu 1/4 finału okazała się gorsza o dwie bramki i to gracze z Opola znaleźli się w najlepszej czwórce.
- Z całym szacunkiem dla Gwardii, ale z przebiegu całego sezonu nie zasłużyła na to, by być wyżej od nas w końcowej klasyfikacji sezonu - mówił wtedy obrotowy Górnika, Marek Daćko.
- To nie jest tak, że komuś coś się z góry należy - odpowiada Łangowski. - Faza play-off od wielu lat rozgrywana jest już według tego samego systemu i każdy wie, na czym ona polega. Trzeba więc po prostu wyjść na boisko i robić swoje - odpowiadał mu Antoni Łangowski, rozgrywający Gwardii.
Choć ostatni sezon wyżej zakończyli opolscy szczypiorniści, to jednak w roli faworyta do spotkania 12. kolejki przystępowali zabrzanie. Spisują się oni bowiem w tym sezonie znakomicie. Przed starciem z Gwardią przegrali tylko raz, z Vive Kielce, pozostawiając w pokonanym polu tak uznane marki jak Wisła Płock czy Azoty Puławy. Początek potyczki z Gwardią potwierdził ich dobrą formę.
Gospodarze przede wszystkim postawili twarde warunki w obronie, przez co w pierwszym kwadransie nasz zespół miał spore problemy ze zdobywaniem bramek. Zakończył się on wygraną Górnika 8:3. Ale taka przewaga miejscowych wcale nie wytrąciła gwardzistów z rytmu.
Przebudzili się oni na dobre jeszcze przed przerwą. Impuls do odrabiania strat dał im kilkoma widowiskowymi obronami bramkarz Adam Malcher. Raz w niewiarygodny sposób obronił on w jednej akcji rzut karny i dobitkę Bartłomieja Tomczaka.
Ten jego popis uskrzydlił całą drużynę, a w szczególności Wiktora Kawkę. Przez większość konfrontacji z Górnikiem zastępował on na prawym rozegraniu nieobecnego Przemysława Zadurę i czynił to bardzo solidnie. To on był najlepszym strzelcem Gwardii i w dużej mierze to jego trafienia pozwalały jej na półmetku remisować 14:14.
Druga odsłona ponownie rozpoczęła się jednak lepiej dla Górnika. I tym razem, mimo kilku ładnych akcji duetu Kamil Mokrzki - Jan Klimków, opolanie nie byli już w stanie odeprzeć naporu aktualnego wicelidera PGNiG Superligi.
Dodatkowo skrzydła podciął im fakt, że w 38. minucie czerwoną kartkę otrzymał ich kapitan, obrotowy Mateusz Jankowski.
Gwardziści mieli szczególnie duże problemy z zatrzymaniem na kole Daćki oraz błyskotliwego lewoskrzydłowego Jana Czuwary. Tym samym, po serii pięciu zwycięstw, ponieśli piątą porażkę w sezonie.
Górnik Zabrze - Gwardia Opole 32:25 (14:14)
Górnik: Galia, Kornecki - Daćko 7, Czuwara 5, Bąk 4, Buszkow 4, Sluijters 4, Tatarincew 4, Adamuszek 2, Tomczak 2, Gliński, Gromyko, Pawelec, Sićko.
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Kawka 6, Lemaniak 4, Łangowski 3, Mokrzki 3, Siwak 3, Jankowski 2, Klimków 2, Mauer 1, Zarzycki 1, Milewski, Skraburski, Tarcijonas.
Kary: Górnik - 8 min., Gwardia - 8 min.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?