PGNiG Superliga. Gwardia Opole nie zagra w finale. Wyraźnie przegrała rewanż z Vive Kielce

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Drugi raz cudu nie było. Gwardia Opole przegrała na wyjeździe z Vive Kielce 37:28 w rewanżowym meczu PGNiG Superligi i tym samym zagra o brązowy medal.

Jak to zwykle w przypadku starć opolan z kielczanami bywa, tak i tym razem gwardziści przystępowali do boju nie mając nic do stracenia. Do Kielc udali się jednak w znakomitych humorach, ponieważ we wtorek sensacyjnie ograli w Stegu Arenie aktualnych mistrzów Polski 32:31.

Tym samym opolska drużyna przerwała wtedy Vive passę 103 ligowych zwycięstw z rzędu (ostatnia porażka w marcu 2016 roku z Wisłą Płock)! A jeżeli dodać do tego rozgrywki Pucharu Polski, kielecki zespół przegrał na krajowym podwórku pierwszy raz od 121 spotkań!

- To zwycięstwo można było nazwać cudem - nie ukrywał po pierwszym półfinałowym starciu Maciej Zarzycki, rozgrywający Gwardii.

- Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że niezależnie od tego, jak się będzie układał, mamy walczyć o każdą piłkę, o każdy centymetr boiska - dodawał Michał Skórski, drugi trener opolan. - Nakreśliliśmy sobie plan działania i dużo rzeczy w nim zawartych udało nam się zrealizować.

Od początku rewanżowego starcia zespół z Opola pewien plan na grę również miał, ale tym razem jego realizacja, z wyjątkiem pierwszych pięciu minut, zupełnie nie wychodziła. Początek meczu w Kielcach należał do Jędrzeja Zieniewicza, który szybko zdobył trzy gole, ale potem karty rozdawali już tylko gospodarze.

Przede wszystkim zneutralizowali oni głównej atuty Gwardii, którymi ta wyrządziła im sporo krzywdy podczas meczu w Opolu. Zupełnie skrzydeł nie mogli rozwinąć rozgrywający Antoni Łangowski i obrotowy Mateusz Jankowski, na czym wyraźnie straciła ofensywa całego zespołu.

Vive prezentowało się natomiast w ataku tak dobrze, że po kombinacyjnych, rzadko spotkanych u innych uczestników PGNiG Superligi akcjach, jego gracze często dochodzili do czystych pozycji rzutowych. Znakomicie prezentowali się m.in. Chorwat Luka Cindric czy Słoweniec Blaz Janc.

Przeciwko im rzutom, ale nie tylko, kompletnie nic do powiedzenia nie mieli obaj bramkarze Gwardii - Adam Malcher i Mateusz Zembrzycki, dzięki czemu na półmetku miejscowi wygrywali już 21:13.

Przy takim obrocie spraw, druga część gry nie przyniosła już ze sobą praktycznie żadnych emocji. Obaj trenerzy postawili w niej na sprawdzenie różnych ustawień personalnych, długimi fragmentami oszczędzając swoich kluczowych zawodników. Wygrana kieleckiej drużyny ani przez moment nie była zagrożona i ostatecznie wygrała ona różnicą dziewięciu trafień.

Swojego rywala w meczu o 3. miejsce Gwardia Opole pozna w niedzielę. Najprawdopodobniej będzie nim MMTS Kwidzyn, który w pierwszym meczu półfinałowym uległ u siebie Wiśle Płock aż 13:25.

Vive Kielce - Gwardia Opole 37:28 (21:13)
Vive: Cupara, Ivic - Janc 7, Kulesz 6, Fernandez 5, Dujszebajew 4, Bis 3, Jachlewski 3, Moryto 3, Cindric 2, Lijewski 2, Jurkiewicz 2, Karalek, Mamic.
Gwardia: Malcher, Zembrzycki 1 - Mauer 8, Zieniewicz 6, Jankowski 3, Siwak 3, Klimków 2, Łangowski 2, Zarzycki 2, Morawski 1, Lemaniak, Milewski, Skraburski, Tarcijonas, Zadura.
Kary: Vive - 16 min., Gwardia - 10 min.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska