Potyczka ta zapowiadała się bardzo ciekawie przede wszystkim ze względu na to, jak pasjonującą rywalizację stoczyły ze sobą obie te pod koniec poprzedniego sezonu. Po bardzo zaciętym dwumeczu o brązowym medal, minimalnie lepsza okazała się wtedy Gwardia. To również ona przystępowała do środowego spotkania mając o jedno zwycięstwo więcej niż MMTS.
Dwie pierwsze bramki w meczu zdobyli co prawda gracze z Kwidzyna, ale później inicjatywa już właściwie przez całą pierwszą połowę była po stronie gospodarzy.
Po stronie Gwardii bardzo solidnie funkcjonowała współpraca z kołem. Występujący na pozycji obrotowego Mateusz Jankowski dość często otrzymywał piłkę na szóstym metrze, a kiedy tak się działo, zazwyczaj kończyło się to golem lub rzutem karnych dla jego drużyny. Jego wysiłki znacząco przyczyniły się do tego, że po 16 minutach gry było 10:7 dla miejscowych.
Przyjezdni szybko jednak pokazali, że posiadający trzybramkową przewagę opolanie absolutnie nie mogą czuć się bezpiecznie. Kilka nieskutecznych prób gwardzistów, w połączeniu z niezłą grą solidnie osłabionych kadrowo gości (brakowało w ich szeregach kontuzjowanych Adriana Nogowskiego, Roberta Orzechowskiego, Kamila Kriegera, Przemysława Rosiaka i Michała Potocznego) sprawiło, że pod koniec pierwszej odsłony MMTS zbliżył się do rywala na dystans jednego trafienia. A w międzyczasie jeszcze kilkakrotnie Gwardię od utraty gola ratował w trudnych sytuacjach bramkarz Mateusz Zembrzycki.
Drugą część gry między słupkami rozpoczął jednak w opolskim zespole Adam Malcher. Błyskawicznie zasygnalizował swoją obecność dwoma obronionymi rzutami karnymi, ale ... na niewiele się to zdało. Jego koledzy przeżywali bowiem ogromny kryzys w ofensywie, przez co MMTS , z bardzo dobrze spisującym się golkiperem Bartoszem Dudkiem, odskoczył w 40. minucie na 16:20.
I wtedy ... Gwardia ponownie zaczęła grać. A kiedy już jej zawodnicy się przebudzili, była to pobudka z prawdziwego zdarzenia. Sygnał do odrabiania strat dał trzema kolejnymi golami skrzydłowy Karol Siwak. Kiedy chwilę później w jego ślady poszedł Jankowski, gospodarze odzyskali prowadzenie i po sześciu kolejnych trafieniach, po nieco ponad trzech kwadransach, wygrywali 22:20.
Ta seria na tyle wzmocniła pewność siebie opolskiej drużyny, że potem już tylko potwierdzała ona swoją wyższość. Kolejne karne odbijał Malcher, a efektownymi i zarazem skutecznymi akcjami zaczęli się popisywać rozgrywający Szymon Działakiewicz i Kamil Mokrzki. W związku z takim obrotem spraw, przypieczętowanie sukcesu w końcówce było już dla opolan tylko formalnością.
Teraz Gwardię, ze względu na przerwę reprezentacyjną, czeka dwa i pół tygodnia przerwy od ligowych zmagań. Powróci do nich w pierwszy weekend listopada.
Gwardia Opole - MMTS Kwidzyn 29:25 (15:14)
Gwardia: Zembrzycki, Malcher - Jankowski 7, Mokrzki 7, Siwak 5, Działakiewicz 4, Zarzycki 3, Mauer 2,Morawski 1, Milewski, Skraburski.
MMTS: Szczecina, Dudek, Matlęga - Biegaj 6, Kryński 5, Peret 5, Netz 3, Adamski 2, Grzenkowicz 2, Guziewicz 1, Landzwojczak 1, Kutyła, Ossowski, Przytuła.
Kary: Gwardia - 14 min., MMTS - 14 min.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?