Przed drugą konfrontacją tych drużyn w 2019 roku było wiadomo wszem i wobec, że jej faworyt jest tylko jeden. O tym, że byli to opolanie najlepiej świadczył wynik potyczki, jaka miała miejsce niespełna dwa tygodnie temu w 1/8 finału Pucharu Polski. Wówczas to w Szczecinie Gwardia zwyciężyła aż 40:30.
Klasą sam dla siebie w tamtym starciu był prawoskrzydłowy opolskiego zespołu Patryk Mauer. Zdobył on wówczas aż 13 goli. W pierwszym ligowym spotkaniu gwardzistów w 2019 roku pierwszoplanowe role odgrywali jednak inni zawodnicy.
Od początku spotkania z Pogonią znakomicie spisywał się przede wszystkim rozgrywający Jędrzej Zieniewicz. Zawodnik ten, który w pierwszej części sezonu sporadycznie pojawiał się na boisku, przez całą pierwszą połowę potwierdzał, że drzemią w nim duże możliwości. To, co pokazał choćby w sparingowym boju z reprezentacją Angoli, przełożył teraz na płaszczyznę ligową. Nie tylko był najlepszym strzelcem drużyny, ale również popisał się paroma efektownymi podaniami. To głównie dzięki jego zagraniom opolanie już w 10. minucie objęli prowadzenie 7:3.
Spokój z tyłu, równoznaczny z kontrolowaniem dalszego przebiegu pojedynku, zapewniał im z kolei bramkarz Adam Malcher. Dla szczecinian był on prawdziwym utrapieniem, ponieważ wyłapał nie tylko dużo ich prób z gry, ale również zatrzymywał wykonywane przez nich rzuty karne.
W międzyczasie jeszcze kilka trafień z koła dołożył Mateusz Jankowski, co sprawiło, że już na półmetku Gwardia posiadała bezpieczną, sześciobramkową zaliczkę (17:11).
Po przerwie wielkich emocji już nie doświadczyliśmy. Na starcie drugiej odsłony gospodarze wykorzystali serię błędów rywali i odskoczyli na 19:11. Pogoń na zdobycie pierwszego gola w tej części gry czekała blisko siedem minut, ale później była już bezradna wobec utrzymujących solidny poziom szczypiornistów Gwardii.
O tym, w jak spokojnym tempie przebiegała druga połowa najlepiej świadczy fakt, że największe poruszenie na trybunach wywołała sytuacja z 39. minuty, kiedy to z boiska długo nie podnosił się obrotowy Pogoni Arkadiusz Bosy. Choć konieczna była interwencja ratowników medycznych, po dłuższej chwili gracz ten na szczęście ostatecznie powstał o własnych siłach, choć do gry później już nie wrócił.
Kolejny ligowy mecz Gwardia rozegra już w sobotę. Zmierzy się wtedy na wyjeździe z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski (godz. 18.30).
Gwardia Opole - Pogoń Szczecin 28:22 (17:11)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki, Skrzypczyk - Zieniewicz 7, Jankowski 6, Mauer 6, Milewski 3, Lemaniak 2, Klimków 1, Morawski 1, Zadura 1, Zarzycki 1, Siwak, Skraburski.
Pogoń: Zapora, Teterycz - Horiha 6, Fedeńczak 3, Rybski 3, Wąsowski 3, Krupa 2, Krysiak 2, Bosy 1, Matuszak 1, Zaremba 1, Jedziniak, Jońca, Miłek.
Kary: Gwardia - 4 min., Pogoń - 8 min.
Powiedzieli po meczu
Jędrzej Zieniewicz (rozgrywający Gwardii): Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że kluczem do wygranej będzie dobra gra w obronie i na tym też się głównie skupiliśmy. W tym aspekcie nieco lepiej spisywaliśmy się według mnie w pierwszej połowie, ale generalnie przez cały czas byliśmy skoncentrowani i staraliśmy się nie odpuszczać. Zniwelowaliśmy też trochę liczbę naszych błędów własnych w porównaniu do poprzedniego meczu w Pucharze Polski z Vive Kielce, co również nam pomogło pewnie zwyciężyć.
Rafał Kuptel (trener Gwardii): Bardzo się obawialiśmy tego starcia, bo w spotkaniu Pucharu Polski Pogoń wystąpiła bez swoich czterech kluczowych zawodników. Podeszliśmy jednak do niego należycie skupieni, grając uważnie w obronie i szybko w ataku. Jestem bardzo zadowolony z postawy Jędrzeja Zieniewicza, który dostał nieco więcej czasu na boisku i dobrze wykorzystał swoją szansę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?