- Tak naprawdę nie ma znaczenia, kiedy przyszłoby nam rywalizować z kielczanami, bo obecnie nie jesteśmy gotowi na ich regularne pokonywanie. Nie pozostaje nam więc nic innego jak podjąć walkę - mówił przed spotkaniem kapitan Gwardii, Mateusz Jankowski.
Jego słowa sprawdziły się właściwie w stu procentach. Szczypiorniści z Opola walkę podjęli - tego odmówić im na pewno nie można. Było jednak widać, że od sprawienia sensacji dzieliło ich sporo, nawet pomimo tego, że kielczanie występowali w Okrąglaku w zaledwie 11-osobowym składzie. Był on jednak na tyle mocny, że nawet w eksperymentalnych ustawieniach, np. ze skrzydłowymi na bokach rozegrania, Vive spokojnie kontrolowało przebieg rywalizacji.
Skupmy się jednak na Gwardii, ponieważ mimo zdecydowanej porażki (26-36 - przyp. red.) w jej grze również można było dostrzec pozytywy.
Szczególnie cieszył fakt, że na kole, ze znacznie bardziej uznanymi przeciwnikami, bezkompromisowo radził sobie niespełna 20-letni obrotowy opolan Jan Klimków. O ile poprzedni sezon poświęcił on przede wszystkim na adaptację do warunków PGNiG Superligi, rzadko otrzymując w nim szansę gry na dłuższym dystansie, o tyle teraz już w 1. kolejce rozegrał większość pojedynku. A po jego zakończeniu odebrał puchar dla najlepszego gracza w swoim zespole, co było zasłużonym wyróżnieniem.
Dobrą dyspozycję z meczów sparingowych potwierdził również nowy nabytek Gwardii, Wiktor Kawka. Śmiało można stwierdzić, że właściwie z miejsca wzmocnił on siłę opolskiego rozegrania, a ponadto stał się również jednym z pierwszych graczy do wykonywania rzutów karnych.
Tak naprawdę jednak z jakimikolwiek rzetelnymi ocenami gry gwardzistów trzeba się wstrzymać, bo na starcie sezonu zetknęli się po prostu z inną galaktyką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?