PGNiG Superliga. Zwycięstwo Gwardii Opole nad Stalą Mielec narodziło się w ogromnych bólach

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Mirosław Szozda
Gwardia Opole z bardzo dużym trudem pokonała u siebie Stal Mielec 33:31.

Choć Gwardia przystępowała do tego spotkania w roli żelaznego faworyta, przede wszystkim z racji przewagi, jaką miała nad Stalą w tabeli, nie mogła absolutnie lekceważyć rywala. W dwóch poprzednich meczach, po zmianie trenera (Michał Przybylski zastąpił Tomasza Sondeja), mielczanie bowiem wyraźnie odżyli. Najpierw przegrali tylko jedną bramką w Głogowie z Chrobrym, a potem pokonali 30:25 Wybrzeże Gdańsk.

I pierwsza połowa konfrontacji w opolskiej Stegu Arenie również pokazała, że Stal wcale nie zamierza „tanio sprzedać skóry”. Przystąpiła do niej absolutnie bez kompleksów i długo to ona posiadała niewielką inicjatywę. W głównej mierze było to zasługą znakomitej dyspozycji jej bramkarza Tomasza Wiśniewskiego, który swoją postawą przyćmił tak znakomitego specjalistę jak Adam Malcher.

Co więcej, wysoką dyspozycję z minionej kolejki podtrzymywał też lewy rozgrywający mieleckiego zespołu Piotr Rutkowski, dzięki czemu prowadził on w 25. minucie 12:10.

Końcówka pierwszej odsłony należała już jednak do Gwardii. Jej zawodnicy przede wszystkim uniknęli w niej grzechu z poprzednich kilkunastu minut, czyli nieskuteczności. Ostatnie akcje przed przerwą były popisem Antoniego Łangowskiego, który udowodnił, że po kontuzji dłoni nie ma już śladu i zapewnił na półmetku gospodarzom prowadzenie 15:13.

Po powrocie na boisko opolanie poszli za ciosem i już po kilku minutach drugiej połowy wydawało się, że przełamali rywala. Kapitalnie spisywał się wtedy szczególnie ich obrotowy Mateusz Jankowski.

Szybko w ślad za nim poszli pozostali koledzy, co poskutkowało tym, że w 49. minucie było już 29:22 Gwardia. Po meczu? Nic bardziej mylnego.

O ostatnich minutach szczypiorniści z Opola powinni jak najszybciej zapomnieć, a zarazem błyskawicznie wyciągnąć z nich wnioski. Dali dojść do głosu leżącym na łopatkach mielczanom, którzy głównie dzięki poczynaniom duetu Rutkowski - Daniel Dudka potrafili się zbliżyć, na kilkanaście sekund przed końcem, nawet na jedno trafienie.

Ostatnią bramkę w meczu, na 33:31, pieczętującą wygraną miejscowych zdobył jednak Jędrzej Zieniewicz i tym samym ocalili oni honor.

Gwardia Opole - Stal Mielec 33:31 (15:13)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Łangowski 8, Jankowski 6, Mauer 5, Zieniewicz 4, Zadura 3, Milewski 2, Morawski 2, Kawka 1, Tarcijonas 1, Zarzycki 1, Klimków, Lemaniak.
Stal: Wiśniewski, Andjelic, Witkowski - Rutkowski 7, Wilk 6, Krępa 5, Dutka 4, Kowalczyk 4, Krupa 2, Saraljic 2, Mochocki 1, Grzegorek, Wypych, Janyst, Skuciński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska