Piec wpadł do mieszkania

Michał Wandrasz
W niedzielę rano lokatorów budynku przy ulicy Granicznej w Opolu obudzili strażacy. Płonęły dwa mieszkania.

Wszystko zaczęło się prawdopodobnie w środku nocy w pustym mieszkaniu na pierwszym piętrze.
- Od około tygodnia to mieszkanie remontowali jacyś ludzie, którzy je wynajęli - opowiada pan Robert, jeden z lokatorów kamienicy. - Prawdopodobnie facet, który był tam w sobotę, napalił za mocno w piecu i zostawił go na noc albo też piec rozleciał się ze starości. Efekt był taki, że ogień zaczął przepalać podłogę. Ten pan z dołu powiedział mi, że się obudził, bo myślał, że mu ktoś po mieszkaniu chodzi, a to zaczął spadać sufit. Kiedy wstał i zobaczył, co się dzieje, otworzył okno. Wtedy ogień dostał cugu i cały ten piec zleciał na dół.

W mieszkaniu na parterze, do którego spadł płonący piec, mieszkał samotnie Tadeusz P., emerytowany policjant.
- Jak ten piec przepalił strop i wpadł do mojego przedpokoju, to odciął mi wyjście - opowiada załamany lokator z parteru. - Ratowałem się wyskakując przez okno. Zostałem z tym, w czym byłem - w dresie i klapkach na nogach. W środku spalił się cały dorobek mojego życia. Meble, ubrania, dokumenty, pieniądze. Wszystko przepadło. Gdyby nie dobrzy ludzie, którzy mnie przygarnęli i pożyczyli ubrania, to musiałbym do teraz być w piżamie. Wszyscy sąsiedzi bardzo mi pomagali.
Po zawaleniu się stropu oba mieszkania doszczętnie się wypaliły. Gryzący dym ogarnął cały budynek i zagrażał sześćdziesięciu lokatorom.
- Najpierw miałem pełno dymu w kuchni, ale po chwili był już w pokoju - opowiada pan Robert. - Przyszli strażacy i pomogli mi wynieść dzieci.

Lokatorów kamienicy ewakuowano na ulicę, ale wkrótce podjechał autobus straży pożarnej, gdzie mogli się schronić. Z pomocą pospieszyli też mieszkańcy pobliskich domów, którzy przynieśli gorącą herbatę i kawę oraz ciepłą odzież. Przygarnęli też sąsiadów w swoich mieszkaniach.
Oprócz straży pożarnej na miejsce przyjechał prokurator, a potem również przedstawiciele administratora - spółki "Feroma" i władz miasta.
- Podobno "Feroma" na czas remontu ma dać panu Tadziowi jakieś mieszkanie zastępcze - mówi jedna z sąsiadek. - Szkoda człowieka, bo to porządny chłop i tak pomalutku, przez wiele lat doprowadzał to mieszkanie do porządku. Teraz nie ma nic...

- Czy byłem ubezpieczony? Panie, a z czego? - mówi załamany pogorzelec. - Mam 500 złotych renty i po opłatach zostaje mi 200 złotych na życie, to miałem jeszcze się ubezpieczać?
Pożar to nie jedyny dramat, jaki rozegrał się wczoraj na Granicznej. Późnym popołudniem pogotowie zabrało lokatora z mieszkania sąsiadującego z wypalonym lokalem.
- Rano chodził tu razem ze wszystkimi i zachowywał się normalnie, a około piątej po południu prawdopodobnie się załamał, bo nawet nie dał do siebie podejść - opowiadają mieszkanki kamienicy. - Musieli zabrać go w pasach do szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska