Pielęgniarki i salowe regularnie korzystają ze zwolnień lekarskich

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Dyrektor Majcher: - Nie może być tak, że służba zdrowia, zamiast leczyć, choruje.
Dyrektor Majcher: - Nie może być tak, że służba zdrowia, zamiast leczyć, choruje.
- U nas zwolnienie to nie problem, wystarczy znać lekarza - mówi anonimowo jedna z pielęgniarek z Kędzierzyna-Koźla. - Przez to szpital ma długi - uważa dyrektor ZOZ-u Anatol Majcher.

W Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Kędzierzynie-Koźlu zatrudnionych jest 700 pracowników, z czego blisko połowa to pielęgniarki i salowe. Teoretycznie personelu jest na tyle dużo, by zapewnić pacjentom należytą opiekę.

Mimo to w ostatnich latach zdarzały się problemy z obsadą oddziałów, głównie z powodu absencji chorobowych białego personelu. Część pracowników musiała brać nadgodziny, by zastąpić nieobecnych.

Dyrekcja szpitala postanowiła się temu dokładnie przyjrzeć. Wyniki kontroli z tego roku i trzech poprzednich lat są co najmniej zaskakujące.

Okazało się, że aż 139 pielęgniarek chorowało w tym czasie przez ponad 100 dni roboczych. Mało tego, zdarzały się przypadki, że poszczególni pracownicy opuścili w tym czasie ponad 300 dni. Spośród 40 salowych zaledwie kilka pań regularnie przychodziło do pracy, a reszta co kilka miesięcy szła na krótsze bądź dłuższe zwolnienia.

- I nie mówimy tu uzasadnionych przypadkach, gdzie pracownice przeszły skomplikowane operacje czy były w ciąży, co zmuszałoby je do leżenia w domu bądź w szpitalu - podkreśla dyrektor ZOZ-u Anatol Majcher.

Szefostwo szpitala poprosiło notorycznie chorujące osoby o wyjaśnienie. - Zdarzały się odpowiedzi w stylu "bo pan doktor powiedział mi, że mogę wziąć chorobowe", albo "miałam w domu dużo spraw do załatwienia" - opowiada dyrektor Majcher.

Jego zdaniem taka sytuacja jest niedopuszczalna, ponieważ odbija się negatywnie na finansach szpitala.

ZOZ za ubiegły rok jest na minusie aż 3,5 miliona złotych. Wg dyrekcji to m.in. efekt wypłacania nadgodzin dla pracowników zastępujących nieobecne pielęgniarki czy salowe.

Z opinią, że część załogi nadużywa zwolnień chorobowych, zgadza się także Jolanta Styrna, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w ZOZ-ie.

- Zarząd związku będzie na ten temat rozmawiał z paniami. Nie możemy absolutnie zabraniać nikomu nakazać przychodzenia do pracy, gdy jest ciężko chory. Ale chcemy jednocześnie, żeby zwolnienia nie były brane z byle powodu - mówi Jolanta Styrna.

Dyrektor Majcher postanowił zwolnić 5 osób notorycznie nadużywających zwolnień lekarskich. Związkowcom udało się przekonać dyrektora, by w trzech przypadkach odstąpił od tego, co oznacza, że na razie pracę stracą jedynie dwie osoby.

Udało nam się na ten temat porozmawiać z jedną z pielęgniarek, która poprosiła jednak o anonimowość: - Nie oszukujmy się, zwolnienie można dostać w każdej sytuacji, trzeba tylko znać dobrze jakiegoś lekarza. A gdzie lekarzy jest najwięcej? No w szpitalu przecież - opowiada pracownica ZOZ-u.

Dyrektor Majcher ma nadzieję, że teraz sytuacja wreszcie się zmieni. - Nie może być tak, że służba zdrowia, zamiast leczyć, choruje - zaznacza. I dodaje, że jeśli sytuacja będzie się powtarzać, zastanowi się nad wymianą części personelu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska