Pieniądz nie śmierdzi

Ewa Bilicka <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a>
Paweł Maślej w swoim królestwie kartonów.
Paweł Maślej w swoim królestwie kartonów.
Jako student mówił swym wykładowcom "dzień dobry", wychylając się z kontenera na śmieci. - To nie była żadna siara, żaden wstyd - zapewnia.

Nie ma pracy, jest segregacja

Nie ma pracy, jest segregacja

Bezrobotni Waldemar i Paweł ustawili pojemniki na odpady przy zsypach na opolskim osiedlu Chabry. Jeżdżą też po sklepach z sieci Lewiatan i stamtąd odbierają śmieci. Program segregacji i skupu odpadów przez bezrobotnych realizowany jest przez Stowarzyszenie Bezpieczny Bezrobotny we współpracy z firmą Avantex.
- Segregujemy śmieci, bo choć w blokach wystawiliśmy pojemniki z nazwami odpadów, nie wszyscy lokatorzy z tego korzystają. Trudno, taka nasza robota - mówi bezrobotny Waldemar. - Posortowane odpady pakujemy na wóz i przewozimy je do skupu. Zapłata jest godna.
- Nauczyliśmy się, że śmieci to tak naprawdę surowce wtórne. Nawet jak sam wypiję napój, butelki już nie wyrzucam, tylko sprzedaję. Z segregacji można wyżyć - mówi drugi bezrobotny, Radek.
Miesięczny zarobek ze zbiorki surowców wtórnych wynosi około 2 tysięcy złotych (w zależności od cen surowców), do podziału dla 3-4 bezrobotnych.

Paweł Maślej nie używa słowa "śmieci". Zastąpił je określeniami: odpady i surowce wtórne. Według niego epoka śmieciarzy się skończyła. - Szczególnie tych szukających po kubłach. Na śmieciach robi się już większe interesy, ze śmieci można godnie żyć i dawać pracę innym, odbieram surowce wtórne także od bezrobotnych - twierdzi.

Student w kuble
Szary chłodny ranek 1999 roku, kontener na odpady pod sklepem Biedronka w Opolu. Z mercedesa 207 D (rocznik 77) wyskakuje dwóch młodzieńców, studentów Uniwersytetu Opolskiego, kierunku język biznesu: Paweł Maślej z kumplem. Koledzy z roku krzyczeli na nich: "drużyna A", to od filmu, którego bohaterowie jeździli na akcje busem do złudzenia przypominającym auto Pawła.
"Drużyna A" wychodzi z busa. Chłopcy wskakują do kontenera na odpady. Wyrzucają kartony, czyszczą je z brudów, składają i przenoszą do busa. I akurat gdy brudny i spocony Paweł wyłania się z kontenera, obok przechodzi jego wykładowca od angielskiego: - Dzień dobry, psorze! - kłania się student.
- Tego samego dnia miałem lektorat z anglika - wspomina Paweł. - I oczywiście profesor kazał mi po angielsku opowiedzieć, co robię w życiu, jak zarabiam. To, co zobaczył rano, najwyraźniej nie dawało mu spokoju. Opowiadałem więc o recyklingu.
Zaczęli z kumplem "na próbę" jeździć po sklepach i pytać, czy sprzedadzą im tekturowe opakowania. Gdziekolwiek zastukali, witano ich z otwartymi rękami i radością, że ktoś w końcu odbierze śmieci. Próba zamieniła się w stałe zajęcie. Początkowo Maślej skupował makulaturę. Ale firmom było wciąż mało: - Mamy także odpady z tworzyw sztucznych, te śmieci też zabierajcie - prosiły.
- Najpierw odbierałem folię i... wyrzucałem, bo nikt tego nie skupował. Ale to było czyste marnotrawstwo. Więc znalazłem odbiorców na tworzywa sztuczne - wspomina Maślej.

Tato, wchodzić?
Smykałkę do robienia interesu na śmieciach miał w genach. W domu zawsze rodzice odkładali gazety i kartony, przekazywali je do szkoły w ramach akcji zbiórki makulatury, choć o recyklingu nikt wówczas głośno nie mówił, a w samej wsi, gdzie mieszkali, nie było oczywiście punktu skupu.
Ojciec, Wojciech Maślej, przyrodnik z zamiłowania, co weekend zabierał rodzinę na wypady na łono natury i nikt nie miał prawa zostawić na łące, po pikniku, choćby skrawka papieru. Tata Wojciech pracuje dziś w urzędzie gminy w Łambinowicach jako inspektor ochrony środowiska. Program jego autorstwa wygrał w konkursie na najbardziej przyjazne naturze gminne wysypisko śmieci (program dotyczył nowo wybudowanego wysypiska w Łambinowicach).
- Syn, będąc na studiach, przyszedł do mnie z pytaniem, czy wchodzić w śmieci. Mocno go poparłem - mówi pan Wojciech.
Paweł wszedł: rano jeździł po firmowych wysypiskach i zbierał odpady, za dnia studiował, wieczorem tworzył biznesplany. Mercedes "drużyny A" wkrótce zakończył swój żywot.
- Nie miałem wielkiego kapitału założycielskiego, więc kupiłem starego żuka. Szybko na siebie zarobił i na kolejne żuki też. Te auta do dziś wspominam z sentymentem. Jak się jakieś za często psuło, to je złomowałem, kupowałem kolejne, przerabiałem na gaz i już miałem czym wozić - wspomina. Gdy pojawiły się przepisy nakazujące firmom zapewnić odzysk opakowań z towarów, Maślej miał już własną sieć punktów, z których odbierał opakowania.

Szelest folii
Szary chłodny ranek 2005 roku. Paweł Maślej chodzi po placu, gdzie jego firma Avantex zwozi, składuje, sortuje i beluje surowce wtórne. Na placu dominuje góra opakowań foliowych. Tuż za nią kolejne. Takie prywatne wysypisko śmieci. W hali szumi maszyna, która zamienia papier lub folię w poręczne pakunki (w planie kupno kolejnej, wartej 30 tysięcy). Z parkingu wyruszają w trasę 4 firmowe busy. Każdy wróci wypełniony surowcami wtórnymi. Firma Maśleja odbiera towar z 4 wysypisk na terenie Opolszczyzny, z większości wielkich przedsiębiorstw w Opolu (np. od zakładów drobiarskich, z firmy Selt, Zott). Zatrudnia siedmiu pracowników. Odpady z opolskiego podwórka trafiają do fabryki opakowań foliowych, a także (w formie granulatu) do Niemiec oraz do Chin.
Maślej chodzi po placu i opowiada o tym, jak to foliowy śmieć zdominował świat: - Te odpady można znaleźć nawet w ropie. Niech pani spojrzy na wszystkie gadżety ustawione u siebie na biurku, na pewno większość jest made in China: kubki na długopisy, same długopisy, nawet oprawy kalkulatorów. Chiny to potentat w przetwarzaniu plastyku.
Właściciel firmy sięga po skrawki folii leżącej pod nogami, pocierając między palcami sprawdza ich miękkość, jakość, skład. Tak samo sprawdzamy jakość tkaniny, z jakiej wykonany jest ciuch, który chcemy kupić. Maślej wyjaśnia: - Po dotyku mogę się domyśleć, z jaką folią mam do czynienia: polietylenową czy polipropylenową...
O folii może jeszcze długo opowiadać.
- W branży są magicy, którzy, niczym kiperzy, rozróżniają folię po kolorze i zapachu spalania - powiada Maślej. - Ale oczywiście prawdziwe analizy robi się w laboratoriach firm, które przetwarzają odpady na granulaty do produkcji kolejnych sztucznych tworzyw.

Plan i konsekwencja
Żelazny pierwszy punkt jego biznesplanu brzmiał: minimalizować koszty, a zyski inwestować w firmę: w samochody i sprzęt do segregacji śmieci. Maślej był konsekwentny: bardzo długo wciąż sam odbierał makulaturę, i to od coraz większej liczby sklepów.
- Pamiętam, jak raz chciałem wsiąść do żuka: patrzę, a tu szczur siedzi w szoferce, za kierownicą. Dziś już takich przygód nie mam, bo zatrudniam kierowców - mówi.
Ze swymi minimalnymi kosztami był konkurencyjny cenowo. Inne firmy z branży nie zawsze chciały uczciwie walczyć o rynek. Zdarzyło się, że konkurencja nasyłała do Maśleja kontrolerów, którzy co rusz kwestionowali stan techniczny wozów.
- Wiadomo, w żuku zawsze można się do czegoś przyczepić - wspomina Paweł Maślej.
Drugi żelazny punkt biznesplanu: działać na szerszą skalę, mieć pewny rynek zbytu.
- Taką pewność daje bycie w grupie. Wszedłem do sieci stworzonej przez spółkę EKOSORT, która organizuje zbyt nie tylko w Polsce, ale i za granicą: w Niemczech, a nawet w Chinach. To był punkt przełomowy, dzięki sieci mam możliwość obsługiwania Tesco i McDonaldów. Mogę skupować właściwie każde ilości surowców - mówi Maślej.

To przyszłość
Pan Paweł pisał na studiach pracę dyplomową na temat walorów przyrodniczych Opolszczyzny i ich wykorzystania w biznesie turystycznym. Robi coś zupełnie innego. Wielu jego kolegów ubranych w eleganckie garnitury siedzi w biurach.
- Garnitur włożyłem tylko na swój ślub. Wolę biegać ze scyzorykiem w kieszeni, jak chłopaki z Kielc - śmieje się Maślej.
Scyzoryk to ważne narzędzie pracy. Pozwala rozciąć pakę z surowcem wtórnym, aby sprawdzić, czy nie jest zanieczyszczony bądź źle posortowany.
- Nie wstydzę się swej roboty. Pewnie, że jest brudna, a przede wszystkim ciężka. Ale mi nie śmierdzi, bo odzysk surowców to przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska