Pieniądze przyszły w maju

Powiatowe urzędy pracy dopiero kilka dni temu otrzymały z resortu pracy decyzje o przyznaniu im pieniędzy na tzw. aktywne formy zwalczania bezrobocia. Wysokość tych kwot, w opinii urzędników, wystarczy na pokrycie połowy potrzeb.

Aktywizowanie polega na kierowaniu bezrobotnych do prac interwencyjnych i robót publicznych, na staże absolwenckie, udzielaniu pożyczek na utworzenie miejsca pracy albo rozpoczęcie działalności gospodarczej oraz szkolenia. Urzędy pracy robiłyby to, gdyby miały pieniądze, ale przez prawie pięć miesięcy tego roku zajmowały się głównie wypłatą zasiłków (do których uprawnienia ma tylko około 20 procent zarejestrowanych bezrobotnych).
Jedyną rzeczą, która może cieszyć w obliczu niewystarczających funduszy i opóźnionego do nich dostępu, jest fakt, że ministerstwo pracy pozwoliło podzielić tegoroczne pieniądze w powiatach według własnego ich uznania. Wcześniej to resort decydował, ile np. urząd pracy w Nysie ma przeznaczyć na szkolenia, ile na pożyczki, ile na prace interwencyjne (według algorytmu).

- My w powiecie lepiej wiemy, jakie mamy potrzeby, niż urzędnicy w Warszawie - mówi Zbigniew Juzak, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Namysłowie. - Trudno powiedzieć, że w poprzednich latach te pieniądze się marnowały, ale na pewno były wydawane mniej efektywnie. Weźmy na przykład szkolenia: sens ich organizowania jest wtedy, gdy mamy oferty pracy w konkretnych zawodach. Natomiast do tej pory, mając na ten cel określoną pulę pieniędzy, musieliśmy ją wydać na szkolenia, mimo że nie było widoków na zatrudnienie wszystkich szkolonych osób. I choć mieliśmy świadomość, że lepiej byłoby zagospodarować te środki w inny sposób, to nie mogliśmy tego zrobić.
W tym roku 634,5 tys. złotych zatwierdzonych na aktywizację bezrobotnych PUP w Namysłowie postanowił podzielić następująco (projekt ten musi jeszcze zatwierdzić powiatowa rada ds. zatrudnienia):
- 220 tys. zł - na aktywizację zawodową absolwentów
- 160,5 tys. zł - na roboty publiczne
- 170 tys. zł - na prace interwencyjne
- 40 tys. zł - na szkolenia
- 40 tys. zł - na pożyczki.
Dla porównania: w ubiegłym roku PUP w Namysłowie otrzymał na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu około 1 miliona złotych.

Cięcia budżetowe odczują także bezrobotni w powiecie brzeskim. Tamtejszy urząd otrzymał na ten rok 1,111 mln złotych wobec ubiegłorocznych 1,990 mln złotych. Pomniejszenie będzie tym bardziej dotkliwe, że PUP sporą część tegorocznej kwoty już wydał:

- To, że dostaniemy pieniądze dopiero w maju, nie oznacza, że do maja nie robiliśmy nic w dziedzinie aktywizowania bezrobotnych - wyjaśnia Jolanta Markiewicz, zastępca kierownika PUP w Brzegu. - W tym roku, zgodnie z informacją Krajowego Urzędu Pracy, mogliśmy uruchomić każdego miesiąca 1/12 środków z 60 procent wartości ubiegłorocznego limitu. W ten sposób wydaliśmy do tej pory 456,8 tysięcy i o tyle będziemy mieć mniej do dyspozycji do końca roku. Wolne środki do naszej dyspozycji wynosić będą 534,6 tysiąca złotych.
W ten sposób urząd, nie mając pieniędzy, ostrożnie finansował różne zadania na poczet tegorocznego budżetu, którego wysokość była niewiadomą aż do maja. Dzięki temu udało się skierować do prac interwencyjnych 30 osób, do robót publicznych - 11, wyszkolić - 20, zatrudnić 56 absolwentów. Można szacować, że mniej więcej drugie tyle bezrobotnych skorzysta z różnych form aktywizacji do końca roku.
Kierownicy poszczególnych urzędów pracy są zgodni co do jednego: ażeby zaspokoić w stu procentach oczekiwania bezrobotnych w zakresie pożyczek, szkoleń, prac interwencyjnych itp., budżety PUP musiałyby być dwukrotnie większe.

- Limit na aktywizację zawodową wyniesie w tym roku 1,022 miliona złotych - informuje Irena Lebiedzińska, zastępca dyrektora PUP w Opolu. - W 2001 roku dostaliśmy 1,837 miliona, a w 2000 roku - 2,163 mln złotych. Kwoty zmniejszają się, a potrzeby, wraz ze wzrostem bezrobocia - rosną. Dlatego nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich oczekiwań bezrobotnych.