Pierwsze bramki, pierwsze zwycięstwo

Redakcja
Przez 482 ligowe minuty piłkarze Odry nie potrafili u siebie strzelić bramki. W meczu z Radomskiem zdobyli dwa gole i pierwszy raz w tej rundzie wygrali w Opolu. * RYAN ODRA OPOLE - RKS FAMEG RADOMSKO 2-1 (2-1)

Po "gorących" dniach w opolskim klubie i zawieszeniu trzech podstawowych dotąd piłkarzy (Mariana Kucharskiego, Stefana Machaja i Andrzeja Jaskota) miejscowi kibice z mieszanymi uczuciami przyszli na stadion przy ul. Oleskiej. Niektórzy spekulowali, że po ostatnich wydarzeniach miejscowi futboliści nie zdołają stawić czoła liderowi II ligi, inni uważali, iż zawierucha zmobilizuje zawodników. Okazało się, że rację mieli ci drudzy.

Gospodarze rozpoczęli bardzo aktywnie i agresywnie. Już w pierwszej akcji dynamicznie prawą stroną przedarł się Bałuszyński, mocno dośrodkował przed bramkę, jednak piłkę zatrzymali obrońcy. Męska i nieustępliwa walka "owocowała" wieloma faulami. W 6. min o górną piłkę przepychali się Żymańczyk z Leszczyńskim i sędzia uznał, iż opolanin faulował. Rzut wolny z około 25 metrów egzekwował Prokop. Stoper gości uderzył obok muru, Kitowicz wyczuł intencje strzelca, jednak "po drodze" futbolówka odbiła się od jednego z obrońców, zmieniła swój lot i wpadła do siatki. - Był źle ustawiony mur - twierdzi trener opolan Marcin Bochynek. - Przy rzucie wolnym ze środka pola w murze nie stoi czterech zawodników, tylko sześciu. A gdy piłka mija mur i leci na bramkę, to obrońca nadstawia ciało, a nie odwraca się bokiem.
Trzy minuty później przed polem karnym Copik sfaulował Folca, a piłkę znów ustawił Prokop. - Oni dziś wygrają samymi wolnymi - stwierdził jeden z kibiców. Jednak tym razem strzelec trafił w mur.

Miejscowi nie załamali się fatalnym początkiem i od 10. min ruszyli do bardziej zdecydowanego natarcia. Staniek doszedł do dośrodkowania Berlińskiego, ale piłkę na róg odbił obrońca. Za moment kolejną centrą popisał się Berliński, w narożniku pola karnego w stronę bramki główkował Jermakowicz, a zza obrońców wyskoczył Lachowski, lecz niecelnie uderzył z 6 metrów. - Tylko trafić, tylko trafić - powtarzał z niedowierzaniem trener Bochynek. - Strzelił tak, jakby chciał tę piłkę wybić - ocenił strzał jeden z obserwatorów.
Gospodarze nie zwalniali tempa. Aktywni w środku pola nie pozwalali rozegrać się przyjezdnym, natomiast w swych poczynaniach ofensywnych prezentowali urozmaicone akcje. W 23. min na indywidualny przebój zdecydował się Jermakowicz, a jego uderzenie z 25 metrów przeszło minimalnie obok słupka. Za moment ostro dośrodkował Plewnia, do podania wyszedł Solnica, lecz po jego uderzeniu głową piłka odbiła się od głowy Leszczyńskiego i wyszła na róg. W 35. min kilka technicznych sztuczek zademonstrował Plewnia, oszukując w ten sposób w środku trzech rywali, dograł do Lachowskiego, a miejscowy napastnik uderzył po ziemi. Piłka skozłowała na mokrej murawie, jednak Borkowski zdołał ją wybić na kolejny róg. - Siedzimy na nich, siedzimy! - krzyczał Jan Furlepa, asystent trenera.

Faktycznie miejscowi nie dawali gościom wytchnienia. Po kolejnym ataku prawą stroną przed polem karnym został sfaulowany Bałuszyński. Plewnia strzelił mocno, ale trafił w mur. Odbita piłka wróciła jednak do Plewni, który bez namysłu potężnie strzelił w gąszcz nóg i po rykoszecie zdobył wyrównującą bramkę. Na stadionie zapanował szał radości. - Jeszcze jeden, jeszcze jeden - skandowali kibice. Nie musieli długo czekać na spełnienie swych próśb. W 41. min przed polem karnym faulowany był Solnica. Staniek krótko zagrał do Plewni, ten zatrzymał piłkę, a nadbiegający Berliński potężnie strzelił, uzyskując prowadzenie. - Nie może tak być, że piłka przechodzi przez mur. Niestety, nam przytrafiło się to już po raz drugi w tym sezonie - mówił po meczu trener gości.

W przerwie sympatycy Odry spekulowali już nad układem tabeli. Wiadomym było, iż wicelider KSZO Ostrowiec tylko zremisował z Zagłębiem Sosnowiec, natomiast będący tuż za Odrą Górnik Polkowice w tym momencie przegrywał 0-1 w Poznaniu z Lechem. - Boguś Baniak gra dla Odry - skwitował jeden z dziennikarzy. Przed rokiem Baniak prowadził opolski zespół, a teraz chce uratować przed spadkiem Lecha.
Po zmianie stron dość ostro zaatakowali goście. Folc trafił w boczną siatkę, a słynący z potężnego uderzenia Myśliński strzelił faktycznie mocno, ale bardzo niecelnie. Zespół z Radomska był częściej przy piłce, jednak czym był bliżej pola karnego Odry, tym bardziej tracił koncept na rozmontowanie szczelnej i czujnej obrony. Częste dośrodkowania gości padały łupem wysokich Copika i Jermakowicza, zaś próby z dystansu (Mandrysz, Tomasiak) były niecelne. - Zbyszek Czajkowski, Zbyszek Czajkowski - coraz częściej krzyczeli kibice, domagając się zapowiadanego powrotu na II-ligowe ligowe boiska opolskiego pomocnika. Trener Bochynek spojrzał na zegarek i pokręcił głową, że na to jeszcze za wcześnie.

Miejscowi przejmowali piłki w środku pola i wyprowadzali kontry. W 64. min dynamicznie w pole karne wszedł Berliński, potężnie uderzył z ostrego kąta i bramkarz piąstkował na róg. 10 minut później Plewnia spokojnie wyprowadził piłkę ze swojego przedpola, podał do Berlińskiego, a ten prostopadłym podaniem "uruchomił" Solnicę. Opolski napastnik zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i Borkowski zażegnał niebezpieczeństwo. Potem kolejną kontrę zainicjował Bałuszyński, ściągnął na siebie bramkarza i wycofał do Berlińskiego. Najlepszy zawodnik meczu mocno zagrał przed bramkę, a Żymańczyk nieczysto trafił w piłkę i ta zamiast do siatki, wyszła w pole. Tuż przed końcem meczu "Żyman" wyłuskał piłkę w środku pola i dograł do Solnicy. Ten jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem za bardzo poszedł do boku i jego strzał z ostrego kąta zdołał odbić Borkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska