Pijana w sztok pracownica sanepidu nieźle narozrabiała w centrum Wrocławia

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Młoda kobieta stanęła przed sądem za to, że wyzywała, biła, kopała i opluwała ratowników wrocławskiego pogotowia a potem wezwanych do pomocy policjantów. Do incydentu doszło w czerwcu ubiegłego roku pod klubem przy ulicy Ofiar Oświęcimskich we Wrocławiu. Ten incydent mógł mieć poważne konsekwencje, bo kobieta jest pracownicą sanepidu. W razie skazania mogłaby stracić pracę. W sądzie jednak kobieta pojednała się z pokrzywdzonymi i bardzo ich przepraszała.

Sąd, oskarżenie i pokrzywdzeni uzgodnili więc, że kary nie będzie. Sprawa zakończy się warunkowym umorzeniem. Jeśli przez dwa lata oskarżona nie będzie już zachowywać się tak jak w nocy z 7 na 8 czerwca, sprawa pójdzie w niepamięć.

Było po godzinie 1 w nocy 8 czerwca. Karetka została wezwana do klubu Szklana Ćma, do jednej z klientek, która zasłabła i straciła świadomość . Ratownicy zobaczyli kobietę „wpółprzytomną” siedząca na krześle. Gdy położyli ją na noszach i przenosili do karetki, pacjentka nagle ocknęła się i zrobiła się agresywna. Ratownicy przypięli ją pasami do noszy i próbowali przytrzymać, ale wyrywała się, kopała, drapała, pluła. Uszkodziła drzwi karetki. Ratownicy wezwali patrol policji.

Młoda kobieta została skuta w kajdanki i przeprowadzona z karetki do radiowozu. Zaczęła wyzywać, kopać i pluć w policjantów. Została zawieziona na komisariat, a potem do izby zatrzymań. Policjanci zeznali potem, że wyczuwali od niej silną woń alkoholu, choć w aktach sprawy nie znaleźliśmy wyników badań na obecność alkoholu w organizmie zatrzymanej kobiety.

Ona sama przyznała jednak na przesłuchaniu w prokuraturze, że piła i to niemało. Zaczęła od wina, u koleżanki w domu. Potem była w lokalu na Rynku, aż wreszcie trafiła do „Szklanej Ćmy”. Tu przestała pamiętać co się z nią działo. Zapewniała, że nigdy nie była agresywna pod wpływem alkoholu. Zastanawiała się nawet czy ktoś nie dosypał jej do drinka jakiejś odurzającej substancji. Do zarzutów napaści i naruszenia nietykalności ratowników i policjantów przyznała się.

Sąd wydał w tej sprawie tzw „wyrok zaoczny”. Bez rozprawy i przesłuchiwania świadków uznał winę kobiety i skazał na 500 zł grzywny. Ale oskarżona złożyła sprzeciw. Zgodnie z prawem, wtedy wyrok zaoczny przestaje obowiązywać. W środę na pierwszej rozprawie doszło do pojednania oskarżonej z pokrzywdzonymi. Już wcześniej wysłała ona do wrocławskiej policji i pogotowia listy z przeprosinami. Uzgodniono, że sąd warunkowo umorzy sprawę i wyznaczy dwa lata próby. Oskarżona będzie też musiała zapłacić 500 zł nawiązki na cel społeczny.

Warunkowe umorzenie oznacza uznanie winy, ale rezygnację z kary. Oskarżona formalnie będzie więc wciąż osobą niekaraną. Jeśli w okresie próby złamie prawo raz jeszcze sprawa incydentu spod klubu Szklana Ćma może być wznowiona.

Te miejsca zna doskonale każdy wrocławianin. Ale z pewnością ci, którzy nie mieszkali tutaj przed 30 laty będą mieli problem, by je rozpoznać. Zobaczcie jak na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku wyglądało centrum Wrocławia. Aż się nie chce wierzyć!Na zdjęciu ulica Wita Stwosza - rok 1990.Zobacz kolejne miejsca na następnych slajdach - posługuj się klawiszami strzałek, myszką lub gestami.

Centrum Wrocławia 30 lat temu. Szok! Co to za miasto?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pijana w sztok pracownica sanepidu nieźle narozrabiała w centrum Wrocławia - Gazeta Wrocławska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska