Do wypadku doszło na magistrali kolejowej Wrocław - Poznań na wysokości miejscowości Szewce w województwie dolnośląskim.
Artur K., mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla prowadził pociąg Intercity relacji Kraków - Świnoujście. Był zamroczony alkoholem. Na odcinku gdzie obowiązywała prędkość 40 km/h, jechał 100 km/h.
Mimo czerwonego światła zabraniającego wjazdu na stację Szewce, Artur K. nie zatrzymał pociągu. Na rozjeździe skład wypadł z torów.
W sumie wykoleiło się 11 wagonów.
- Pociągiem jechało 214 osób, w tym 11 członków obsługi - wyjaśnia Leszek Wojtyła, prokurator rejonowy w Trzebnicy. - To cud, że nikt nie zginął. Jedna osoba została ranna.
Straty spowodowane podczas wypadku wyniosły około 4 milionów złotych. Oprócz wagonów, zniszczona została trakcja elektryczna oraz tory.
Maszynista uciekł z miejsca wypadku. Został szybko odnaleziony. Spał w pobliskich krzakach, około 20 metrów od torów. Mężczyzna został przebadany alkomatem.
Okazało się, że był kompletnie pijany. Miał 3,4 promila alkoholu we krwi. Policjanci w kabinie maszynisty znaleźli też puste butelki i puszki po piwie.
Prokuratura Rejonowa w Trzebnicy, która prowadziła śledztwo skierowała właśnie do tamtejszego sądu akt oskarżenia w tej sprawie. 35-letniemu Arturowi K. grozi do 15 lat więzienia.
- Oskarżony przyznał się do winy. Powiedział, że zasnął za sterami elektrowozu - mówi Leszek Wojtyła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?