Piłka jest dla kibiców

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Witold Mroziewski, nowy trener Odry Opole.
Witold Mroziewski, nowy trener Odry Opole.
Rozmowa z Witoldem Mroziewskim, nowym trenerem piłkarzy Odry Opole.

- Pół roku temu w pracy szkoleniowiej zaliczył pan porażkę, spadając z Radomiakiem do III ligi. Gdyby drugi raz z rzędu pan spadł z zespołem, reputacja jeszcze bardziej zostałaby nadwątlona. Dużo pan ryzykuje.
- Nie podchodzę do tego w ten sposób. Dostałem ciekawą ofertę od działaczy Odry i zrobię wszystko, żeby utrzymać zespół w II lidze. W dalszej perspektywie myśli się w klubie o ambitniejszych celach, ale ja na razie skupiam się na najbliższej rundzie.

- Warto było przychodzić do klubu, który jest poważnie zagrożony spadkiem z II ligi, a atmosfera wokół niego nie jest najlepsza?
- Sytuacja w tabeli jest trudna, ale nie ma co dramatyzować. Do bezpiecznej strefy są tylko trzy punkty straty, to naprawdę niewiele. Zawsze z optymizmem podchodzę do swojej pracy i zadań, jakie przede mną stoją - i tak samo jest w Opolu. Jeśli zaś chodzi o tę atmosferę, to wypada się zastanowić, czemu ona taka jest. Jestem za krótko w klubie, żeby wydawać sądy, ale wszyscy chcący dobra Odry muszą iść w jednym kierunku odrzucając na bok nieporozumienia. Potrzebna jest dawka optymizmu. To ułatwi wszystkim pracę.

- Odra to jednak ciężki klub. Kibice wspominają znakomitą drużynę I-ligową z lat 70. - z Młynarczykiem w bramce, Wójcickim w obronie i Tycem w ataku, a tymczasem rzeczywistość jest zdecydowanie inna. Stąd się biorą wieczne narzekania.
- Ja kibiców doskonale rozumiem. Mają prawo oczekiwać wyników i mało ich interesuje, że teraz akurat klubu nie stać na to, by być w krajowej czołówce. Jestem przygotowany na krytykę, bo to nieodłączny element mojego zawodu. Presja wyniku jest zawsze.

- Czego potrzeba Odrze, żeby się utrzymała?
- Znam chyba nieźle zespół (trener poznał go, kiedy pół roku temu musiał go "rozpracować" przed barażami o II ligę pomiędzy Odrą i Radomiakiem - dop. red.) i nie ma co ukrywać, że potrzebne są wzmocnienia. Część zawodników po prostu się w II lidze nie sprawdziła. Nie chcę jednak sprowadzać zawodników, którzy prezentują podobny poziom do tych, którzy są w klubie. Nowi muszą być lepsi.

- Na defensywnie grającą Odrę część kibiców nie może już patrzeć. Zmieni pan sposób gry na bardziej ofensywny?
- Jako były napastnik zawsze w prowadzonych przeze mnie zespołach stawiałem na ofensywę. Lepiej wygrać 4-3 niż 1-0. Bramki są solą futbolu i dla nich kibice przychodzą na stadion. Proporcje w grze trzeba rozłożyć na defensywę i ofensywę, ale chciałbym, żeby Odra grała ładną piłkę.

- Zamierza pan się baczniej przyglądać zawodnikom z regionu, czy ściągać piłkarzy z całej Polski?
- Zamysłem działaczy, a także moim jest to, żeby za trzy, cztery lata Odrę tworzyli w 60-70 procentach zawodnicy z Opola i okolic. Do tego trzeba dążyć. Zawodnik miejscowy ma bardzo dużo zalet. Jest mocniej emocjonalnie związany z klubem, a po drugie jest tańszy. Orientowałem się trochę i niestety na dziś nie ma na Opolszczyźnie zawodników, którzy po przyjściu do drużyny będą jej mocnymi punktami. Co nie znaczy, że nie warto się im przyglądać. Jeśli nie ma uzdolnionych 20-latków, to na pewno są 16-17 latkowie. Po dwóch latach przy odpowiednim prowadzeniu są oni w stanie na stałe wejść do drużyny.

- Napotkał pan już w Opolu jakiś problem w pracy?
- Niestety tak, i to poważny. Chodzi o bazę treningową. W praktyce ona nie istnieje. Jest tylko jedno dobre boisko - to główne, ale na nim nie można zbyt dużo ćwiczyć, bo się zniszczy murawę. Baza treningowa to podstawa. Zwłaszcza przy szkoleniu młodzieży. My dlatego odstajemy od innych krajów europejskich, że młodzi ludzie ćwiczą na krzywych boiskach, często bez trawy. To się odbija później na technice. Jakoś sobie jednak będę musiał poradzić z tym problemem.
- Poprzedni trener Odry Miroslav Copjak unikał dziennikarzy i spotkań z kibicami.
- Z mojej strony takiej sytuacji nie będzie. Piłka jest przede wszystkim dla kibiców. Tych w Opolu jest wielu i trzeba ich szanować, bo to jest zawsze największy kapitał klubu. Natomiast media i dziennikarze są łącznikiem pomiędzy kibicami a klubem. Rozumiem ich rolę i zawsze będę otwarty na kontakty.

- Będzie pan ściągał z Białegostoku do Opola rodzinę?
- Nie mam tego w planach. Już przyzwyczaiłem się do częstej rozłąki. Zresztą żona i córka musiałyby znacznie zmieniać swoje życie, a to nie ma sensu. W ten sposób bez rodziny będę miał więcej czasu na sprawy zawodowe (śmiech).

- Zdążył pan już poznać Opole?
- Szczerze przyznam, że nie. Mam bardzo dużo pracy przy kompletowaniu kadry zespołu, dogrywaniu planu przygotowań do rundy rewanżowej. Na pewno jednak będzie jeszcze na to czas. Wybiorę się gdzieś na stare miasto, porozglądam się, poszukam jakiejś dobrej kawiarni. Zadomowię się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska