Czwarte miejsce w PGNiG Superlidze, półfinał Pucharu Polski, trzecia runda eliminacji Pucharu EHF - jest Pan w pełni usatysfakcjonowany wynikami osiągniętymi przed Gwardię w sezonie 2017/18?
Rafał Kuptel: Z naszych rezultatów na pewno jestem zadowolony. Jak na obecny etap budowy drużyny, dobrze zaprezentowaliśmy się na wszystkich frontach. Generalnie jestem jednak malkontentem. Mam taki charakter, że nie lubię przegrywać i w stu procentach będę szczęśliwy chyba tylko wtedy, kiedy sięgniemy po złoty medal mistrzostw Polski. Porażki mobilizują mnie do dalszej pracy nad podniesieniem poziomu gry naszego zespołu.
Nagroda dla najlepszego trenera PGNiG Superligi była zatem dla pana zaskoczeniem? Czy też przeczuwał Pan, że statuetka „Gladiatora” może trafić właśnie w pańskie ręce?
Jeżeli patrzeć na to, że przed rokiem również otrzymał ją trener, którego zespół zakończył ligowe zmagania na czwartym miejscu (Patryk Rombel, MMTS Kwidzyn - przyp. red.), to gdzieś po cichu liczyłem na tą nagrodę. Cieszę się, że udało mi się wygrać w tak doborym towarzystwie, składającym się z Rastislava Trtika oraz Tałanta Dujszebajewa. To dla mnie bardzo duże wyróżnienie.
Mówi się, że na pańskim zwycięstwie zaważyła wygrana ćwierćfinałowa rywalizacja z Górnikiem, prowadzonym właśnie przed Trtika. To był największy sukces Gwardii w minionym sezonie?
Na pewno był on bardzo ważny dla drużyny, ponieważ w fazie zasadniczej oba mecze z zabrzanami przegraliśmy dość zdecydowanie. Górnik przez cały sezon regularny grał bardzo dobrze, trochę się go obawialiśmy. Wiedzieliśmy, że jest mocny, ale na szczęście sport to nie matematyka. To my wygraliśmy najważniejszą bitwę i w konsekwencji również także całą wojnę.
A lepiej smakowało wyeliminowanie Górnika czy Benfiki Lizbona w Pucharze EHF?
Cieszę się z każdego zwycięstwa. Dużym wydarzeniem była też dla nas wygrana u siebie z Wisłą Płock w pierwszym meczu półfinałowym PGNiG Superligi, bo poprzednie nasze mecze z tym rywalem były bez historii. Pokonanie Benfiki również znaczyło dla nas bardzo wiele, bo wtedy uwierzyliśmy, że możemy naprawdę dobrze grać w piłkę ręczną. Generalnie niezwykle cieszy mnie fakt, że w minionym sezonie każdy z moich zawodników zrobił postęp sportowy.
Nawet ci, którzy grali mniej, jak np. Jan Klimków?
Bardziej skupialiśmy się na właściwym przygotowaniu go do pracy na wyższych obrotach, bo kiedy grał w Grodkowie miał poważną kontuzję i musiał trochę się przystosować do realiów PGNiG Superligi. W następnym sezonie będziemy chcieli mu dawać więcej szans i liczymy, ze wydatniej nam pomoże. Jeżeli zaskoczy, a ja w niego wierzę, możemy mieć z niego bardzo dużo pociechy. Może on naprawdę daleko zajść.
Wracając do wątku całej drużyny, rewanżowy mecz w Pucharze EHF z RD Koper (21-27 - przyp. red.) można nazwać najlepszą lekcją, jaką otrzymaliście w tym sezonie? Dla przykładu, choćby Kamil Mokrzki dał się wtedy zbyt mocno wciągnąć w pozasportowe gierki. Potem już takiej sytuacji próżno było szukać na krajowym podwórku.
Na pewno było to bardzo trudne spotkanie pod kilkoma względami. Kamila pewne sytuacje rzeczywiście wytrąciły wtedy z koncentracji meczowej. Po meczu porozmawialiśmy i ustaliliśmy, że coś takiego po prostu już nie może się w przyszłości wydarzyć. Czasami zawodników ponoszą emocje, ale umiejętność panowania nad sobą jest niezwykle istotna i nad tym trzeba pracować.
Generalnie za Kamilem chyba jednak najlepszy sezon w barwach Gwardii.
Mam podobne wrażenie. Szczególnie dobrze prezentował się w końcówce, pomimo że często nie brał udziału w treningach z powodu kłopotów zdrowotnych. Ostatni miesiąc czy półtorej funkcjonował na lekach przeciwbólowych. Może on nie musi trenować (śmiech). Mówiąc jednak poważnie, widać po nim, że dojrzał i gra bardziej konsekwentnie i kolektywnie. Mam nadzieję, że kiedyś dostanie jeszcze szansę pokazania się w drugiej bądź nawet pierwszej reprezentacji Polski.
Dostaje od Pana na boisku wolną rękę czy jednak bardziej ma się trzymać taktyki?
Pół na pół. Kamil musi się trzymać naszych założeń, ale ma też smykałkę do piłki ręcznej i nie chcemy "zabijać" jego niekonwencjonalności. Co ważne, jest typem zawodnika, którym nie boi się brać na siebie odpowiedzialności w trudnych momentach. Potrafi się wtedy potrafi popisać zarówno niespodziewanym rzutem, jak i zaskakującym podaniem.
Innym z wyróżniających się gwardzistów był w ostatnich miesiącach Patryk Mauer. Podobno musiał pan go jednak nieco oduczać nadmiernego holowania piłki. To prawda?
U Patryka wynikało to z kwestii ambicjonalnych. Czasami trzeba mu było wytłumaczyć, żeby nieco odpuścił, bo jakby chciał grać cały mecz na pełnej intensywności, to by nie wytrzymał fizycznie. A niemal przez cały czas w zanadrzu mieliśmy do rozegrania kolejne spotkania. Patryk zawsze chciałby jak najlepiej, jak najszybciej samemu rzucić bramkę bądź wypracować komuś sytuację. Przy naszym stylu gry, opartym na szybkich wznowieniach, to kosztuje dużo energii. Dlatego też uczymy go tego, by nie zawsze angażował się na sto procent, a umiejętnie rozkładał swoje siły.
W sezonie 2017/18 Gwardia znowu dokonała kilku dużych rzeczy. Jak daleko sięgają więc jeszcze granice pańskiej drużyny?
Na pewno ostatnimi wynikami wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę. W następnym sezonie będziemy chcieli przynajmniej powtórzyć tegoroczne osiągnięcie w PGNiG Superlidze, co oczywiście nie będzie łatwe. W Polsce jest bowiem około pięciu zespołów prezentujących podobny poziom co my. Sukces osiągnie ten, kto wykona kolejny krok do przodu, będzie mieć do dyspozycji wszystkich zawodników i utrzyma ich formę na długim dystansie.
Kiedy wracacie do treningów?
Przygotowania do nowego sezonu rozpoczniemy pomiędzy 15 a 20 lipca, na naszych obiektach. Mamy w planie również siedem bądź osiem sparingów. Mam dobry czas, osiągnęliśmy dobry wynik jak na budżet, którym dysponujemy i trzeba to teraz dobrze wykorzystać. Chcemy być wizytówką Opola. To pozwoliłoby nam pozyskać jeszcze większą liczbę kibiców.
Trzon kadry na przyszły sezon zostaje zachowany?
Tak, pożegnaliśmy się z Sergiejem Dementiewem, a reszta zespołu zostaje.
A szukacie wzmocnień na jakąś konkretną pozycję?
Na pewno chcielibyśmy pozyskać drugiego prawego rozgrywającego, ale o pozyskanie na tą pozycję dobrego zawodnika w sensownej cenie jest bardzo trudno. Jeżeli ktoś taki się trafi, będziemy próbowali przekonać go do transferu. Na dziś jednak takich graczy na horyzoncie nie ma.