To był mecz z liderem III ligi. Piast rozgrywał tego dnia spotkanie w Rozmierce pod Strzelcami Opolskimi, na własnym terenie. Mijała 80. minuta. Nagle wśród kibiców nastąpiło poruszenie - mężczyzna, który jeszcze chwilę wcześniej dopingował piłkarzy ze Strzelec, przewrócił się pod ławkę, dostał drgawek i przestał oddychać.
- Akurat w pobliżu stał mój ojciec, który widząc, co się stało, zaczął mnie wołać i wymachiwać rękami - mówi Mateusz Dłutowski. - Myślałem najpierw, że wścieka się na moją grę, ale po chwili zorientowałem się, że tam ktoś leży i dzieje się coś złego.
Mateusz ruszył w kierunku nieprzytomnego człowieka. Nie pytając ani sędziego, ani trenera, zbiegł z boiska, żeby udzielić mężczyźnie pierwszej pomocy. Okazało się, że kibic doznał wyjątkowo silnego ataku padaczki - dusił się własną śliną i fragmentem sztucznej szczęki, który utkwił w gardle.
- Ten człowiek był cały siny i nie potrafił złapać tchu - relacjonuje Adrian Matuszczyk, działacz klubowy w Piaście. - Ludzie byli w szoku i nie za bardzo wiedzieli, jak mu pomóc. Na szczęście w porę przybiegł Mateusz, który chwycił głowę tego człowieka i zaczął go ratować.
Mateusz szybko ocenił sytuację, natychmiast wyciągnął sztuczną szczękę z przełyku kibica. Chciał wykonać także sztuczne oddychanie, ale nie było to konieczne. Mężczyzna odzyskał oddech i świadomość. Potem piłkarz czuwał przy nim do momentu, gdy pojawili się ratownicy medyczni i zabrali pacjenta do szpitala.
Choć lekarze są zdania, że ataki padaczki (nawet te bardzo ostre) rzadko kończą się śmiercią, to kibice, którzy widzieli całą sytuację, nie mają wątpliwości:
- Mateusz uratował temu człowiekowi życie! - mówią.
Kibic, który doznał podczas meczu silnego ataku padaczki, miał sporo szczęścia - Mateusz od razu wiedział, jak mu pomóc, bo poza tym, że gra w piłkę, studiuje medycynę we Wrocławiu i jest na czwartym roku. Gdy po przyjeździe medyków piłkarz wrócił na boisko, kibice głośno go oklaskiwali. Sam Mateusz nie czuje się bohaterem.
- Zrobiłem to, co do mnie należało - ucina rozmowę.
Bogdan Pietraczuk z Opolskiego Związku Piłki Nożnej, który także widział to zajście, uważa, że postawa Mateusza zasługuje na uznanie.
- Zazwyczaj to kontuzjowani piłkarze wymagają pomocy medycznej - mówi. - Po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, gdy zawodnik ratował kibica.
Jak ustalili działacze klubu, hospitalizowany mężczyzna cierpi na padaczkę i wcześniej miewał już ataki (choć znacznie słabsze). Lekarze zalecają, by w takich wypadkach przede wszystkim sprawdzić, czy chory oddycha, zapewnić mu przestrzeń i usunąć niebezpieczne przedmioty, o które mógłby się skaleczyć. Nie należy jednak wkładać do ust żadnych przedmiotów ani rozwierać na siłę szczęk.
Informacje o tym, jak pomóc takiej osobie, udzielane są praktycznie na każdym kursie pierwszej pomocy. Problem w tym, że ludzie boją się pomagać w nagłych przypadkach, twierdząc, że mogą danej osobie zaszkodzić.
- A to błędne rozumowanie, bo każde działanie, nawet instynktowne, często okazuje się pomocne - mówi Piotr Zdziechowski, rzecznik strzeleckich strażaków. - Żeby zdobyć doświadczenie w zakresie pierwszej pomocy, warto jednak zapisać się na kurs. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać. Taki kurs można odbyć np. podczas dni otwartych, które organizują strażacy, lub na festynach. Udostępniamy ludziom fantomy, tak żeby zdobyli nie tylko wiedzę, ale nabrali też doświadczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?