Pilotka wyrzuciła ją z autokaru

fot. Radosław Dymitrow
Podczas gdy córka szukała sposobu, by wrócić do domu, rodzice martwili się, czy sobie poradzi.
Podczas gdy córka szukała sposobu, by wrócić do domu, rodzice martwili się, czy sobie poradzi. fot. Radosław Dymitrow
Johanna Wyrwol twierdzi, że pilotka wyrzuciła ją z autokaru, kiedy jechała do Polski. Zdaniem przewoźnika, pasażerka sama chciała wysiąść.

OPINIA

OPINIA

Alicja Subocz, kierownik oddziału paszportowego w Opolu:
- Wewnątrz Unii Europejskiej przekraczać granicę można zarówno na paszport jak i na dowód osobisty. Nie jest istotne, czy dowód jest stary czy nowy. Problem może wystąpić w przypadku posiadania starych dokumentów, na których właściciela dowodu trudno zidentyfikować. Wtedy to służby graniczne decydują, czy taką osobę przepuścić przez granicę. O tym, jakim dokumentem posługiwać będzie się pasażer przekraczający granicę, decyduje on sam.

Johanna Wyrwol na stałe mieszka i studiuje w Niemczech. Przynajmniej raz w roku przyjeżdża do Polski, by odwiedzić rodzinę. Twierdzi, że ostatniej podróży z firmą Sindbad nie zapomni nigdy.

- Kupiłam zarezerwowany wcześniej bilet na przystanku autobusowym w Dort-mundzie. Po przejechaniu niecałych 50 km pilotka chciała sprawdzić mój paszport. Powiedziałam jej, że granicę będę przekraczać na dowód osobisty - relacjonuje Johanna Wyrwol.

Dodaje, że pilotka stwierdziła, że z tego powodu będzie miała na granicy problemy i kazała jej opuścić autokar.

Kierowca zatrzymał się na parkingu przy autostradzie. Pasażerka zażądała dowiezienia jej do najbliższego miasta. Wysiadła w Hamm.

- To skandal! - mówi Wincenty Wyrwoł, ojciec Johanny. - O północy, w obcym mieście z pełnym bagażem zostawili 22-letnią dziewczynę! W dzisiejszych czasach nie jest bezpiecznie. Nikogo nie obchodziło, jak ona sobie poradzi, skąd weźmie transport do domu - dodaje oburzony ojciec.
Biuro podróży jeszcze na przystanku w Hamm zwróciło pasażerce pieniądze. Rodzina domaga się jednak zadość uczynienia.

- Nie dość, że przez to zdarzenia miała tylko problemy, bo musiała zapłacić z własnej kieszeni za powrót do Dortmundu, to jeszcze nie przyjechała na rodzinną uroczystość - mówi mama Gertruda.

W odpowiedzi na zażalenie pasażerki firma odpowiedziała pisemnie, że są one bezpodstawne.

Przedstawiła swoją wersję wydarzeń, z której wynika, że Johanna Wyrwol sama chciała wyjść z autobusu, kiedy zorientowała się, że nie ma dokumentu potrzebnego do przekroczenia granicy - To kłamstwa - ucina pasażerka.
Na przesłane w piątek pytania od nto, przewoźnik do wczoraj nie odpowiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska