Piotr Madejski: - Chcę by mnie odbierano jako realne wzmocnienie

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Piotr Madejski
Piotr Madejski Oliwer Kubus
Rozmowa z nowym piłkarzem 1-ligowego MKS-u Kluczbork.

W sparingu z Chrobrym Głogów, będącym próbą generalną przed sobotnim ligowym starciem w Płocku, MKS pokazał dwa oblicza. W pierwszej połowie zaprezentował się słabo, w drugiej - o wiele lepiej. Który obraz jest bliższy prawdzie?
Oby ten z drugiej części. Przed przerwą byliśmy schowani i daliśmy się zdominować. Po niej wyszliśmy na boisko nastawieni bardziej ofensywnie. Podeszliśmy wyżej do rywali i zaczęliśmy kreować bramkowe sytuacje. Nogi były cięższe niż zwykle, jednak od tego jest okres przygotowawczy. Na ligę powinniśmy być świeżsi.

Wraca pan na pierwszoligowy szczebel. Dlaczego wybrał pan MKS?
- Skorzystałem z okazji, by pograć w wyższej lidze. Chcę udowodnić, że na tym poziomie jeszcze daję sobie radę. Mam nadzieję, że pomogę klubowi, choć utrzymanie na pewno nie będzie łatwym zadaniem. Rozgrywki 1 ligi są jednak na tyle specyficzne i wyrównane, że naprawdę każdy może wygrać z każdym. Nie można patrzeć na miejsce w tabeli, tylko wyjść i grać swój najlepszy futbol. Nie róbmy z drużyn, które nas wyprzedzają, rywali nie do pokonania. We wszystkich meczach musimy i mamy prawo szukać punktów.

Wśród piłkarzy MKS-u ma pan jedno z głośniejszych nazwisk. Kibice pamiętają jeszcze pana udane występy w barwach Górnika Zabrze.
Zasmakowałem ekstraklasy, ale bez sensu byłoby porównywanie obu lig. W zespole jest poza mną kilku innych chłopaków, którzy grali w ekstraklasie, co może świadczyć, że tkwi w nas duży potencjał. Myślę, że większy od tego, na który wskazuje pozycja w tabeli.

Zagrał pan nawet z orzełkiem na piersi, choć ostatecznie sparingu z Bośnią i Hercegowiną nie uznano za oficjalny. Można zatem nazwać pana byłym reprezentantem Polski?
Pojechałem na kadrę, skończyło się na ośmiu minutach towarzyskiego meczu, jednak było to już dawno temu. Patrzę na to, co się obecnie dzieje. Chciałbym udowodnić, że nieprzypadkowo grałem wyżej, tak by odbierano mnie jako realne wzmocnienie.

Lewa noga wciąż nieźle ułożona. Prawa tylko do tramwaju?
Czasem z prawej, jak dobrze trafię, to też strzelę gola (śmiech). Najważniejsze, żeby drużyna punktowała, a ja chcę się do tego przyczynić.

Innym ciekawym obok reprezentacji epizodem w pańskiej karierze jest gra dla Porońca Poronin. Tam znanych piłkarzy nie brakowało. Wystarczy wspomnieć Macieja Żuraw­skiego czy Marcina Cabaja. A jak to wyglądało od środka?
Niestety, ambicje działaczy nie poszły do końca w parze z wynikami. Mimo wszystko fajnie, że taki zespół udało się zbudować. Skończyło się na tym, że klub nie przystąpi do rozgrywek. Wcześniej każdy z nas szukał okazji do grania, a że nie chcieliśmy zostać bez klubu, to przyjmowaliśmy propozycje.

Istniała szansa na stworzenie silnej drużyny, która w perspektywie walczyłaby o awans na zaplecze ekstraklasy, czy był to raczej typowy sztuczny twór, oparty na finansach jednego pasjonata?
Faktycznie, klub był finansowany przez jednego sponsora, mającego być może ambitną wizję. Inne firmy, jeśli już przeznaczały pieniądze, to niewielkie. Udało się zrobić awans do trzeciej ligi, a zabrakło bodaj punktu, by dostać się do drugiej. Może gdyby to się powiodło, sprawy potoczyłyby się inaczej.

Ponoć doświadczeni piłkarze anegdotami mogą sypać z rękawa. A gdyby pan miał wybrać tę najciekawszą?
I tym pytaniem mnie pan zaskoczył. Jednej sobie nie przypomnę, ale w każdym zespole działy się ciekawe rzeczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska