Piotr Wach:- Korzystniejsze byłoby podniesienie kwoty wolnej od podatku niż minimalnej pensji

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Archiwum
Rozmowa z dr. Piotrem Wachem, ekonomistą, przedsiębiorcą, członkiem partii "Nowoczesna".

Premier Beata Szydło na posiedzeniu rządu oświadczyła, że minimalne wynagrodzenie od 2017 roku będzie wynosiło 2 tys. zł brutto. Czy to realne?
Realne jak najbardziej, bo zostanie wprowadzone decyzją administracyjną. Zaskoczeniem jest to, że premier zadeklarowała kwotę wyższą niż oczekiwana przez związki zawodowe i rekomendowana przez ministerstwo pracy. Tak duża podwyżka z roku na rok może odbić się negatywnie na gospodarce. To 150 zł brutto dla pracownika, ale 180 zł brutto dla pracodawcy. Najbardziej odczują to mikrofirmy, dla których koszty pracy stanowią znaczącą część kosztów. Sądzę, że te firmy będą stały przed dylematami, czy zwalniać ludzi, czy proponować im przejście do „szarej strefy”. A tę rząd przecież deklarował ograniczyć. Duże firmy nie będą miały z tym problemu, bo większość z nich i tak płaci wyższe wynagrodzenia. Trzeba też podkreślić, że nie odczują tego firmy w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, czy innych dużych miastach, gdzie wynagrodzenia są wyższe niż w małych miejscowościach.

Przeczytaj też: Płaca minimalna 2017: rząd proponuje 2000 zł brutto miesięcznie

To poszukajmy pozytywnych stron tej zapowiedzi. Pracownicy zarobią więcej, więcej pieniędzy wpłynie do budżetu państwa ...
Pracownicy zarobią o 105 złotych więcej na rękę. Więcej zyskaliby, gdyby rząd zrealizował deklarację podniesienia kwoty wolnej od podatku (co miał zrobić w ciągu 100 pierwszych dni), ale do tego się nie kwapi, bo to oznacza ponoszenie dodatkowych kosztów z tak już napiętego budżetu. Zwiększenie jej o 1000 zł oznacza ograniczenie wpływów do budżetu o 4 mld zł. Rząd zyska na podniesieniu pensji 75 zł od każdych 180 zł brutto, które dopłaci pracodawca. W sumie rocznie - ok. 1,5 mld zł. Ten wpływ państwo zapewni sobie kosztem przedsiębiorców. Zamiast im ulżyć obniżając podatki, każe płacić więcej. Argument, że mamy rynek pracownika, więc taka podwyżka jest uzasadniona, jest nielogiczny. Jeśli mamy rynek pracownika, to pracodawcy sami czują, że muszą mu zapłacić więcej, żeby go zdobyć lub zatrzymać.

Jednak bez tego rządowego przymusu część z firm nadal płaciłaby pracownikom 1850 zł, czyli nieco ponad 1300 zł na rękę. To niewiele na przeżycie..
Pensje powinny rosnąć, ale uważam, że nie tak gwałtownie, bo to może zwolnić tempo wzrostu gospodarczego w kraju. Z danych za pierwszy kwartał br. wynika, że PKB wzrosło o 3 proc., co było dużym zaskoczeniem, bo eksperci prognozowali wzrost na poziomie 3,4 - 3,7 proc., a minister rozwoju nawet - 3,8 proc. Zanosi się więc na to, że musimy zapomnieć o planowanej obniżce VAT od 2007 roku, który miał wynieść nie 23 a 22 proc. Ten zysk odczulibyśmy w kieszeni wszyscy. Decyzja premier w tym momencie to zabieg PR-owy, którego celem jest przysłonienie m.in. sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska