Oszukani pracownicy piekarni są wściekli. Bo choć wyrok w sprawie nieuczciwego właściciela zapadł w 2007 roku, to do dzisiaj nie odzyskali ani złotówki.
Zobacz: Większe kary dla firm za niepłacenie wynagrodzenia w terminie?
- To jest kpina z wymiaru sprawiedliwości! - denerwuje się pan Sławomir, dawny pracownik piekarni, któremu były szef jest winny 33,7 tys. zł. - Ten człowiek wykiwał większość swoich pracowników, dużą instytucję, jaką jest ZUS i nawet mu włos z głowy nie spadł, bo uciekł do Niemiec.
Z aktywności Andrzeja B. na portalach społecznościowych wynika, że przebywa obecnie w okolicy Monachium. Ostatnim razem był „widoczny” w internecie w niedzielę.
Były szef piekarni przywłaszczył sobie pieniądze, które jako pracodawca miał obowiązek odprowadzać do Zakładu Ubezpieczeń Spo- łecznych. Zamiast wpłacać składki na przyszłe emerytury pracowników, brał gotówkę do kieszeni.
Zobacz: Opolskie firmy nie płacą pensji w terminie. Tłumaczą się kryzysem
Dziś byli pracownicy mają żal nie tylko do niego, ale także do ZUS-u. - Ten proceder trwał aż 6 lat, a my o niczym nie wiedzieliśmy. W miesięcznych raportach, które nam wystawiał szef, wszystko wyglądało w porządku! - dodaje Zbigniew, były pracownik. - Nie rozumiem, jak to się stało, że ZUS przez tyle lat nie interweniował ani nie powiadomił nas o problemie. Brak tych składek poważnie odbije się na naszych emeryturach.
Pracownicy przypuszczają, że ZUS nie reagował, bo Andrzej B. po prostu znalazł i na niego sposób. Zamiast całkowicie zaniechać wpłacania składek, przelewał na konto ubezpieczyciela minimalne kwoty: od 4 do kilkunastu złotych, czym uśpił czujność urzędników.
ZUS stanowczo temu zaprzecza: „(...) To prowadzący działalność gospodarczą, od momentu podjęcia decyzji o założeniu własnej firmy i zgłoszenia jej w ZUS, ponosi odpowiedzialność za odprowadzanie składek na ubezpieczenia społeczne w przepisanym ustawą terminie i w wymaganej wysokości” - poinformowała Katarzyna Sobków, naczelnik Wydziału Organizacji ZUS w Opolu.
Ubezpieczyciel nałożył także sankcje na Andrzeja B.: naliczył karne opłaty i odsetki, zajął rachunki dłużnika, zabezpieczył zaległości hipoteką oraz skierował sprawę do sądu.
Sąd nakazał Andrzejowi B. oddać pieniądze i skazał go dodatkowo na 10 tys. zł grzywny. Ponieważ ten nie zapłacił ani złotówki, kara została zamie- niona na 97 dni więzienia.
Problem w tym, że w przypadku kary o takiej wysokości ekstradycja jest nieopłacalna, więc Andrzej B. poszukiwany jest jedynie na terenie kraju.
Komornik w Strzelcach Opolskich próbuje sprzedać budynek po byłej piekarni, żeby spłacić część długów. Ale dotychczas nie znalazł się żaden chętny. Obiekt w Piotrówce wyceniony został w przetargu na 202 tys. złotych (cena minimalna). Zatem nawet jeżeli zostanie sprzedany, to pokryje jedynie część zaległości.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?