Piractwo w sieci. Wszystko można ukraść

Mirosław Olszewski
Złodziejem zostać jest bardzo łatwo. Najlepsze przekręty robi się w sieci. Tam kraść można do woli, choć ryzyko wpadki z miesiąca na miesiąc rośnie.

Ściąganie nielegalnych plików z nagraniami muzycznymi (tzw. mp3), filmami, programami komputerowymi kosztuje corocznie właścicieli tych dóbr ok. 2-3 mld dolarów. Według Międzynarodowej Organizacji Przemysłu Fonograficznego tylko w 2007 roku wartość całej światowej sprzedaży muzyki w formacie mp3 można obliczać na ok. 3 mld dolarów. Ale 4/5 ruchu sieciowego to zwykłe piractwo.

Jak zostać piratem?
Bardzo prosto. Wystarczy włączyć domowy komputer z dostępem do internetu. Następnie w byle jakiej wyszukiwarce wpisać odpowiednie słowo kluczowe. Może to być "download" lub "darmowe polki".
Po kilku przekierowaniach ukaże się na ekranie zestaw adresów stron, które oferują możliwość pobrania, czego dusza zapragnie. Za darmo.

Tak jak niedawno zamknięty serwer wrocławski "Odsiebie.com", większość działających serwerów żąda od nas jedynie rejestracji. Może to być pseudonim, dowolne hasło. Chwilę potem uzyskujemy mejlem informację potwierdzającą dostęp do zawartości serwera. Od tego momentu jedynie opłaty za prąd przy włączonym non stop komputerze ograniczają nasze koszty.

- Samo ściąganie nie jest karalne - mówią dwaj policjanci z opolskiej komendy wojewódzkiej, którzy jednak muszą pozostać anonimowi, bo pracują na etatach operacyjnych: - Prawo mówi tak: Jeśli zrobisz kopię na przykład płyty muzycznej, bo chcesz jej słuchać w samochodzie, a obawiasz się, że oryginał w odtwarzaczu mógłby się uszkodzić - nie popełniasz przestępstwa. Jeśli skopiujesz płytę, którą pożyczył ci znajomy - też jest wszystko OK, ale dopóty, dopóki nie zaczniesz jej odtwarzać choćby w prywatnym mieszkaniu, ale podczas imprezy. Oczywistym przestępstwem byłoby zapraszanie znajomych i pobieranie od nich opłat na przykład za oglądanie filmu, który dopiero co wszedł na ekrany.

Problem z zamknięciem portalu "Odsiebie.com" polegał na tym, że udostępniał możliwość rozpowszechniania plików, ale jego administratorzy nie reagowali na wezwania firm zajmujących się ochroną praw autorskich w Polsce do blokowania dostępu (popularny "ban") tym użytkownikom, którzy wrzucali na dysk serwera pliki, do których rozpowszechniania nie mieli praw. Choć zarówno prokuratura, jak i sami właściciele portalu nie chcą do rozpoczęcia ewentualnej sprawy sądowej komentować całego zdarzenia, media podały, że być może kilka tysięcy internatów może mieć z nią związek.
Maciej Karmoliński, dyrektor firmy PROCERIV, biegły sądowy: - Choć to wydaje się może nieco bajeczne, to jednak nikt w sieci nie jest anonimowy. Każdy komputer, każde jego logowanie się gdzieś na dowolnym portalu pozostawia ślad nie do zatarcia. Wprawdzie są to przeogromne ilości danych, ale istnieją programy narzędziowe, które pozwolą zlokalizować tego, kto udostępnia kradzione pliki. Oczywiście mówimy tu o swego rodzaju hurtownikach. Ci, którzy ściągną sobie jakiś pojedynczy plik muzyczny, a w zamian "wystawią" do wzięcia swój - raczej nie muszą się niczego obawiać, choć faktem jest, że - zgodnie z prawem - biorą udział w złodziejstwie.

Piotr Hałasiewicz, rzecznik Chomika.pl (portal służący do wymiany plików), twierdzi, że narzędzie udostępniane przez jego firmę wcale nie zachęca do kradzieży własności intelektualnej:

- To, że wrocławski portal został zamknięty, jest - jak sądzę na podstawie medialnych doniesień - skutkiem jedynie tego, że nie eliminowali, mimo wezwań, tych treści, których rozpowszechniania prawo zabrania. Zatem: jeśli jakaś organizacja, jak np. ZAIKS, zwróci się do administratora sieci o zablokowanie możliwości ściągania plików, których udostępnienie jest niezgodne z prawem, administrator powinien to zrobić niezwłocznie.

Chomik.pl ma w swych zbiorach 150 milionów plików. Hałasiewicz przyznaje, że przy takiej ilości danych "przeczesanie" ich i sprawdzenie pod kątem legalności jest bardzo trudne:
- Ale z tej liczby zablokowaliśmy dwa miliony plików, których udostępnianie oprotestowały organizacje chroniące prawa autorskie.

Chomikowi.pl zdarzył się przy okazji tej staranności zgrzyt. Otóż gdy w jego zbiorach pojawiła się muzyka jednego z najbardziej znanych polskich zespołów, któryś z internautów zgłosił do administratora portalu skargę, że oto promowane jest piractwo. Pliki zniknęły, tu jednak oburzenie wyraził ten, kto je udostępniał. Dowiódł, że jako bliski znajomy muzyka z zespołu miał jego zgodę na publikowanie nagrań z koncertu. Portal musiał pliki reaktywować.

Ciężki kaliber
Jest nim piratowanie oprogramowania komputerowego. Przyłapani na takich praktykach muszą się liczyć z możliwością totalnej finansowej wywrotki.

Opolscy policjanci: - Kontrolowaliśmy firmę, w której do diagnostyki samochodów używane było oprogramowanie bez licencji. Właściciel zachowywał się jak kamikadze. Wiedział doskonale, że łamie prawo i nawet specjalnie nie próbował temu zaprzeczać. Może wykalkulował sobie, że per saldo wyjdzie na swoje?

Ale zdarzały się też sytuacje, gdy na używaniu programowych "nielegałów" przyłapywane były firmy średniego kalibru.

Policjanci: - Usankcjonowana prawem praktyka polega na tym, że oszacowane szkody właściciela, jakie ponosi z powodu używania przez kogoś pirackiego oprogramowania, mogą zostać pomnożone trzykrotnie. Jeśli więc ktoś ma w domu wiele "piratów", to w skrajnych przypadkach kara może sięgnąć kilkuset tysięcy złotych.

Jak wpadają piraci
Najczęściej wskutek donosów. Takich zwykłych, nieomal sąsiedzkich. Policjanci mówią, że to bywa czasem zwykły telefon wsparty zapewnieniem, że "sąsiad często chwalił się, że ma najnowsze filmowe hity i je puszczał w tv".

Maciej Karmoliński: - To jest tak, że jeśli kupujemy film, na przykład w kiosku, powinniśmy dla spokoju ducha zachować wydruk z kasy. Tak, nawet wtedy, gdy równocześnie kupujemy gumę do żucia i też ją nam dopiszą do rachunku. Podobnie jest z filmami, które są dołączane coraz częściej do gazet jako reklamowe gadżety. Tu też lepiej zachować i okładkę gazety, i rachunek.

Ale zdaniem Karmolińskiego obecna akcja policji i prokuratury przeciwko portalowi "Odsiebie.com" będzie miała charakter spektakularny, ale raczej nie stanie się początkiem szerszej akcji:

- Gdy przytomnie spojrzeć na skalę ruchu w sieci, wniosek wydaje się oczywisty: póki ludzie nie zechcą, a zwłaszcza nie ocenią, że ich stać na kupowanie legalnych towarów, piractwo będzie istnieć. Moja firma prowadzi coś w rodzaju detektywistyki informatycznej, zatem zajmujemy się tymi, którzy piractwo uprawiają na skalę hurtową.
Hurtownik w tej branży to z kolei pojęcie względne:
Opolscy policjanci: - Niektórzy mają syndrom "Jasia Pobieraczka". Tną z internetu wszystko, co jest dostępne. Robią wielotysięczne zbiory plików muzycznych, których nie zdążą prawdopodobnie odsłuchać do końca życia. Byliśmy kiedyś w mieszkaniu takiego gościa, który miał szafę prawie pełną dysków CD z muzyką. Pytamy: ile godzin dziennie pan słucha muzyki? On odpowiada, że góra dwie, trzy. No to po co panu ten zbiór? Lubię mieć - padła odpowiedź.

Piractwo to siara
Mówią zgodnie i Karmoliński, i Hałasiewicz, i opolscy spece z policji. Najpopularniejszą grą na komputerze nie można już zaimponować kolegom, o ile nie jest oryginalna, pozwalająca na logowanie się w sieci. (Część producentów stosuje taką formę zabezpieczenia, która polega na konieczności zaakceptowania przez wytwórcę w internecie gry klucza aktywacyjnego przypisanego do licencji).

Piractwo to też rzecz niebezpieczna - ostrzegają opolscy policjanci. Jeśli pobieramy z internetu film, jest on skompresowany i obrobiony, by czas pobierania nie był zbyt długi, z drugiej strony taka obróbka to realna szansa na to, by do pliku podłączyć niewielkie programy klasy "koni trojańskich". A to już droga na skróty do stwierdzenia pewnego dnia, że nasze konto w banku zostało drogą internetową sczyszczone, a śladu po sprawcach nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska