Piranie w żwirowni koło Gogolina. Uwaga, mogą być niebezpieczne!

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Z niewielkiego zbiornika koło Choruli wędkarze wyłowili w ciągu kilku dni siedem sztuk egzotycznych piranii. W żwirowni kąpią się dzieci, a te ryby mogą być niebezpieczne!

Dwie pierwsze piranie 8 sierpnia złowił wędkarz z Głogówka Jerzy Czerwiński.

- Od roku jeżdżę wędkować na zbiornik po dawnym wyrobisku żwiru między Malnią a Chorulą. To około 10 hektarów ładnej i czystej wody - opowiada pan Jerzy. - Za pierwszym razem złapałem dwie piranie o długości 25 i 27 centymetrów, a trzecia przegryzła żyłkę i uciekła. Po raz drugi, w ostatnią sobotę 17 sierpnia, złapałem kolejne dwie sztuki, tym razem większe - 28 i 30 centymetrów. Wcześniej z czymś takim się nie spotkałem.

Wędkarz mówi, że bez problemu rozpoznał piranie po charakterystycznym ubarwieniu i niesamowitych, ostrych zębach.

- Widziałem je wcześniej w filmach przyrodniczych i w prywatnych hodowlach hobbystów, w akwariach - mówi pan Jerzy. - Od innych wędkarzy wiem, że w tym samym zbiorniku złapano jeszcze trzy takie sztuki.

Dwie sztuki widziałem na filmie nagranym przez innego wędkarza. Złowiono je w tym samym miejscu. To faktycznie piranie - przyznaje Adam Podgórny, ichtiolog z Polskiego Związku Wędkarskiego. - Prawdopodobnie wypuścił je jakiś nieodpowiedzialny hodowca. Urosły za bardzo i przestały się mieścić w akwarium.

Żwirownia między Malnią a Chorulą jest często odwiedzana przez wędkarzy. W ciepłe dni przychodzą tam też dzieci, niektóre wchodzą do wody, żeby się ochłodzić. Tymczasem piranie potrafią być agresywne i niebezpieczne, nawet dla ludzi.

To drapieżna ryba słodkowodna, która w naturze występuje w Ameryce Południowej. Przeciętnie osiąga długość 35 centymetrów. Piranie tworzą ławice i atakują gromadnie, a przyciąga je zapach krwi.

- Sądząc po wielkości tych piranii, żyją w tym akwienie od dawna - komentuje Jerzy Czerwiński.

Zima da im radę?

- Jeśli to tylko kilka sztuk, to nie ma większego problemu. Pirania jest przyzwyczajona do innego klimatu. Póki jest ciepło, czuje się u nas dobrze. Kiedy przyjdą pierwsze mrozy - wyginie, albo wcześniej wyłapią je wędkarze - komentuje Adam Podgórny z Polskiego Związku Wędkarskiego. - Monitorujemy sytuację, czekamy na informację od gospodarza tego akwenu. Na razie nie ma potrzeby, żeby organizować tam odławianie z sieciami, bo to powoduje szkody dla innych gatunków.

To nie pierwszy na Opolszczyźnie przypadek piranii złowionych przez wędkarzy na otwartych wodach. W lipcu i sierpniu 2010 roku w Nysie na rzece Nysie Kłodzkiej złapanych zostało kilka sztuk. W następnym sezonie, po zimie, tej ryby już tym nie odławiano. W Nysie jednak, na odcinku biegnącym przez miasto, nikt nie wchodzi do wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska