Nie do prezesa, bo jego uważam za socjopatę. Ogarnęło mnie obrzydzenie wobec świty, która towarzyszyła „naczelnikowi”.
Wiedzieli, jaka może być reakcja zwykłych ludzi pozamykanych w domach, kiedy oni tak tłumnie, bez rękawiczek gumowych i masek na twarzach będą się tłoczyć wokół prezesa, żeby On dostrzegł, jacy to oni wierni, oddani i odważni.
Żeby nagrodził łaskami.
Wiedzieli, jaka będzie publiczna reakcja, a jednak to zrobili. Jakiż trzeba mieć charakter, żeby się poddać każdemu, nawet najgłupszemu kaprysowi prezesa?
Ale tu już nawet nie chodzi o to, że demonstracyjnie i bezkarnie łamali rygory, których pod groźbą dotkliwych sankcji nakazali przestrzegać obywatelom.
Tu chodzi o coś gorszego. O zduszenie w sobie normalnego dla każdej ludzkiej istoty instynktu samozachowawczego. Instynktu ochrony własnego zdrowia i życia.
Człowiek idzie do sklepu, to wkłada rękawiczki i maseczkę, żeby się, broń Boże, nie zarazić. Żeby nie zachorować, a nawet umrzeć. Żeby nie zarazić potem żony, dzieci i babci, której poniesie zakupy. No, a oni tam przyleźli bez niczego.
Co powiedzieli potem swoim bliskim, jak im to wytłumaczyli? Że dlatego, bo nie spodobałoby się to prezesowi?
Ogarnęło mnie obrzydzenie, bo to był obraz poniżenia. Jarosław Kaczyński publicznie poniżył swoich pretorian, a oni posłusznie dali się publicznie poniżyć.
A przecież gdyby nie stawili się na prywatne imprezy „naczelnika”, zaprotestowali, albo chociażby zachowali wymogi sanitarne, to nie groziła im śmierć, więzienie lub choćby zsyłka na 5 lat do chaty z bali w Bieszczadach.
No, co najwyżej utrata łaski Nowogrodzkiej, stanowisk i splendoru władzy. Czyli po prostu kasy.
I tu jest klucz. Oni zrobili to dla pieniędzy, dla kariery. Nie pierwszy raz, bo na tym polega „kultura korporacyjna” PiS stworzona przez Jarosława Kaczyńskiego.
Na wszystkich szczeblach partii ona obowiązuje: w Warszawie, województwie, powiecie i gminie. Ci, którzy mają poczucie godności i przyzwoitości, już dawno z niej odeszli lub zostali wyrzuceni.
Zostali ci, którzy pozwalają się poniżać i nie mają z tym problemu. Ba, jeszcze czasem podnoszą to do rangi cnoty!
Żenujące. I smutne, bo oni nami rządzą.
iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?