Pisał prace magisterskie dla policjantów. "To były wzory"

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Na ławie oskarżonych zasiedli byli i obecni funkcjonariusze policji, m.in. z Nysy i Opola.
Na ławie oskarżonych zasiedli byli i obecni funkcjonariusze policji, m.in. z Nysy i Opola. Sławomir Mielnik
Jerzy S. utrzymuje, że nie wiedział, iż mundurowi przedstawią je na uczelni jako własne.

- Siedem lat temu miałem firmę i oferowałem pomoc w pisaniu prac licencjackich, magisterskich i inżynierskich - zeznawał dziś przed sądem Jerzy S., 40-letni ochroniarz z Tarnowskich Gór, który jest kluczowym świadkiem w sprawie lewych magisterek. - Klient dzwonił do mnie, podawał temat, a ja przygotowywałem plan do akceptacji. Jeśli promotor go zatwierdził, to pisałem kolejne rozdziały. Wkład zleceniodawcy w tę pracę ograniczał się do podania tematu oraz liczby stron.

Świadek zarzeka się, że przygotowane przez niego prace miały być pomocami naukowymi. - Uprzedzałem klientów, że to są jedynie wzory, a nie gotowe prace, bo te każdy musi napisać sobie sam - mówił. - Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co zamawiający zrobią z tymi wzorami.

Przed sądem Jerzy S. stracił pamięć i wielu szczegółów nie był już w stanie sobie przypomnieć. Nie pamiętał nawet, ile klienci płacili mu za usługę. Zanim jednak sprawa trafiła na wokandę opowiedział śledczym, że koszt pracy licencjackiej wahał się od 1,2 tys. do ponad 1,4 tys. złotych. W przypadku pracy magisterskiej za usługa trzeba było natomiast zapłacić ponad 1,6 tys. złotych.

- Pisałem prace dla kilku funkcjonariuszy, m.in. dla policjanta z Nysy. Za 70 stron zapłacił 1,2 tys. złotych. W kolejnych latach zgłaszali się do mnie następni policjanci. Czterech albo pięciu pracowało w tej samej jednostce, więc pewnie przekazywali sobie informacje o naszych usługach - opowiadał.

Jerzemu S. pomagała żona. Mężczyzna opowiadał przed sądem, że jednemu z policjantów (byłemu pracownikowi biura prasowego KWP w Opolu) pisał pracę już po tym, gdy sprawa wyszła na jaw, a policjanci przeszukali jego dom.

- Nie chciałem zostawić nikogo na lodzie - argumentował. - Przeciwko mnie nie toczyło się postępowanie w związku z pisaniem wzorów prac.

O aferze z udziałem mundurowych pisaliśmy jako pierwsi w marcu ubiegłego roku. W sumie na ławie oskarżonych zasiadło ośmiu byłych i obecnych funkcjonariuszy, m.in. z Nysy i Opola. Zdaniem prokuratury policjanci przedstawiali kupione gotowce na uczelniach i bronili jako własne. Później zdobyte w ten sposób dyplomy przedkładali w swoich jednostkach, czy - jak w jednym przypadku - podczas rekrutacji do służby.

Funkcjonariusze nie przyznają się do winy. Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Opolu. Mundurowym grozi do 3 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska