Piwo i "Big Brother"

Klaudia Bochenek
Organizatorzy tegorocznego Święta Chmielu, obchodzonego w miniony weekend w Głogówku, zapewnili jego uczestnikom sporą porcję dobrej zabawy.

Piątkowy koncert Urszuli przyciągnął na dziedziniec zamkowy ponad dwa tysiące osób, jednak już w sobotnie popołudnie uczestników zabawy było zdecydowanie mniej. - Nawet przy tak niskiej frekwencji nie zdejmiemy Święta Chmielu z kalendarza miejskich imprez - powiedział "NTO" współorganizator ósmej edycji imprezy, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Głogówku, Piotr Dancewicz. - Nie chcielibyśmy zaprzepaścić dorobku minionych lat. Kiedyś bywało nawet tak, że w ciągu całego weekendu przez dziedziniec zamku przewijało się ponad dwadzieścia pięć tysięcy osób. Teraz jak przyjdzie ich dwa, trzy tysiące, to jest sukces. Niestety, ludzie są coraz biedniejsi, a jakby tego było mało, to jeszcze pogoda szwankuje.
Podczas tegorocznego Święta Chmielu aura zamiast przyciągać amatorów piwa, skutecznie ich odstraszała. Nieliczni tylko postanowili nie przejmować się wlewającymi się za kołnierze strugami deszczówki i spokojnie przechylali kufle, kontemplując płynącą z głośników muzykę. - Najważniejsze jest nastawienie - wyjaśniał Ryszard, który na festyn przyjechał z Prudnika. - Jeżeli ktoś potrafi się bawić, to nawet pogoda nie jest w stanie popsuć mu nastroju.
Innym ważnym powodem, dla którego warto było pofatygować się na dziedziniec głogóweckiego zamku, był przyjazd byłych mieszkańców domu Wielkiego Brata. Nie pomylili się organizatorzy, twierdząc, że "Big Brother" będzie magnesem, który ściągnie na zamek wielu miłośników tego popularnego programu. - Jak dostanę ich autografy, to wszystkie koleżanki w klasie będą mi zazdrościły - poinformowała z przejęciem 11-letnia Agnieszka, ustawiając się w kolejce po podpisy Moniki, Grzegorza i Rafała, którzy do samego wieczora zabawiali mieszkańców miasta i okolic.
Organizatorzy chcą, by takie jak ten festyny promowały głogówecki zamek, który, zaniedbany i zniszczony, wymaga natychmiastowego remontu, a co za tym idzie niemałych nakładów finansowych. - Szukamy złotego środka, ponieważ firmy, które ewentualnie mogłyby pomóc nam go odrestaurować, niechętnie lub wcale nie chcą partycypować w kosztach - wyjaśnia Piotr Dancewicz. - A obiekt jest jak worek bez dna: ile by nie włożyć, to ciągle będzie mało. Dlatego doszliśmy do wniosku, że jedynym rozwiązaniem są komercyjne, dochodowe imprezy. Następną taką, z której zyski zostaną przeznaczone na ratowanie obiektu, będzie festyn pod hasłem: "Zakończenie Lata", a odbędzie się on w pierwszy weekend września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska