- Po kontaktach z pośrednikami, klienci sformułowali pod ich adresem kilka zarzutów. Jeden z nich brzmi następująco: sprzedają to, czego nie widzieli na oczy. Czy to w ogóle możliwe?
- Jeśli tak się naprawdę zdarzyło, to zapewne był to incydentalny przypadek i dotyczył pośrednika, który na pewno nie jest profesjonalistą. Mam nadzieję, że klient tego biura, gdyby od razu się zorientował, z kim ma do czynienia, zdecydowałby się skorzystać z usług konkurencji. Tylko w ten sposób wyeliminuje się takich pośredników, którzy chcieliby brać pieniądze za nic.
- Bywało i tak, że sprzedający mieszkania sami przyznawali, że pośrednik poradził im zawyżyć cenę mieszkania, aby otrzymać potem większą prowizję.
- To także nie jest zachowanie racjonalne w dzisiejszych czasach i nie chce mi się wierzyć, aby w taki sposób postępowała większość pośredników. Mieszkań do sprzedaży jest bardzo dużo, a popyt na nie o wiele mniejszy niż podaż. Pośrednicy dążą więc do takiego określenia ceny, żeby w ogóle doprowadzić do transakcji, a nie walczą o złotówki z nadwyżki.
- Klientom nie podoba się także umowa na wyłączność, zgodnie z którą klient płaci pośrednikowi prowizję niezależnie od tego, czy kupującego znajdzie w międzyczasie sam, czy też podeśle mu go pośrednik.
- Jest to pogląd z punktu widzenia klienta niesłuszny. Umowa na wyłączność jest o wiele korzystniejsza od tzw. umowy otwartej, bo w kilka godzin po wizycie u pośrednika jego oferta sprzedaży nieruchomości trafia do wszystkich innych biur poprzez internet i ogłoszenia w mediach. Zatem skuteczność działania pośrednika w takiej sytuacji jest o wiele większa. W USA tylko w taki sposób sprzedaje się mieszkania i domy. W Holandii - 90 procent umów z pośrednikami zawiera się na wyłączność, a we Francji i Niemczech stanowią one 50 procent wszystkich transakcji. U nas także coraz więcej biur decyduje się na taki sposób współpracy z klientem, ponieważ oni i tak zawierają umowy z kilkunastoma pośrednikami. Każdy z nich angażuje swój potencjał w możliwie najlepsze wywiązanie się z warunków, a tylko jeden z nich otrzyma prowizję. Zanim jednak do tego dojdzie, są klienci, którzy nawet temu jednemu pośrednikowi nie chcą zapłacić za usługi ani grosza. Bo wśród klientów także znajdują się osoby nieuczciwe. W Koszalinie, gdzie funkcjonuje tylko 9 biur sprzedaży nieruchomości, wszystkie doszły do porozumienia i zawierają z klientami tylko umowy na wyłączność.
- Obecnie, kiedy podaż mieszkań jest znacznie większa niż popyt na nie, kupujący ponosi o wiele większe ryzyko niż sprzedający, a pośrednicy pobierają prowizję od obu stron. Na Zachodzie i w USA prowizję płaci tylko sprzedający nieruchomość. Kiedy tak będzie i u nas?
- To prawda, że standardem jest w Europie pobieranie prowizji tylko od sprzedającego. W Koszalinie już wprowadzono taki zwyczaj, że kupujący jest zwolniony z wynagradzania reprezentującego go pośrednika. Należy jednak wiedzieć, że wszędzie, gdzie taki system obowiązuje, prowizja sięga 6-7 procent, czyli jest dwukrotnie wyższa.
Płacą obie strony
Z Andrzejem Jakielem, prezesem Opolskiego Stowarzyszenia Profesjonalnych Pośredników Nieruchomości, rozmawia Lina Szejner