Płot zburzył spokój

Andrzej Jagiełła
Trzydziestu kupców i właścicieli działek nad średnim jeziorem w Turawie protestuje przeciwko ogrodzeniu plaż i prowadzeniu na nich działalności gastronomicznej.

CO NOWEGO NAD ŚREDNIM
Radosław Koc planuje ogrodzenie piaszczystych plaż, gdzie wstęp będzie płatny - 5 i 2 złote. W zamian ma być utrzymywana na nich czystość, nad spokojem wypoczywających czuwać ma firma ochroniarska. Kąpieliska zostaną specjalnie oznakowane i strzeżone przez ratowników. Będzie wypożyczalnia sprzętu pływającego i mała gastronomia z bogatym menu. Czas umilać mają zespoły estradowe i wodzirej, który organizować ma gry i zabawy. Łowienie ryb z jeziora będzie możliwe z wyznaczonych stanowisk po wniesieniu opłaty. Przez całą dobę teren jeziora będzie patrolowany przez ochronę.

Tegoroczny sezon letniego wypoczynku na Jeziorami Turawskimi zapowiada się dosyć ekscytująco. Oto po kilku latach bezskutecznego poszukiwania, najpierw kupca, potem dzierżawcy jeziora średniego, w drodze przetargu wyłoniono jego gospodarza. Został nim na 10 lat Radosław Koc, właściciel pizzerii "Perfekt" w Chróścinie i restauracji "Dragon Pub" w Opolu, który planuje między innymi utworzenie dwóch chronionych i strzeżonych plaż, które dla utrzymania porządku i czerpania zysków ogrodzi płotem z siatki autostradowej. Ujawnienie tej informacji przez naszą gazetę wzburzyło błogi spokój panujący wśród właścicieli działek położonych wokół akwenu. Wystosowali protest do wojewody opolskiego i gazet codziennych.

Piszą w nim między innymi, że jeśli władze gminy utrzymają w mocy decyzję umożliwiającą dzierżawcy grodzenie plaż, wówczas podadzą gminę do sądu.
- Nie mamy nic przeciwko panu Radosławowi Kocowi - powiedział NTO Artur Wajzer, przedstawiciel trzydziestu osób podpisanych pod protestem. - Mamy pretensje do władz gminy, które dopuściły do tego, by ktoś mógł grodzić jezioro. Kupiliśmy działki nad jeziorem. Jedni kilka miesięcy temu, inni kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat temu. Kupiliśmy nie po to, by teraz oglądać płot i płacić za wstęp na plażę. Gdy kupowaliśmy działki, urządzali się i rozkręcali punkty gastronomiczne, nikt nam nie powiedział słowa o planach odgrodzenia nas i naszych klientów od dostępu do jeziora. Gdybyśmy to wiedzieli wcześniej, to z pewnością nie decydowalibyśmy się na kupno działek.

Wójt gminy Turawa Walter Świerc o proteście dowiedział się wczoraj. Nie ukrywa zdziwienia zawartą w piśmie treścią.
- Jeśli ktoś mnie dzisiaj zapyta, co będzie w gminie za kilkanaście lat - też nie odpowiem, bo nie wiem - mówi wójt. - Jeśli kupcy i właściciele działek mają pretensje teraz, to czemu wcześniej nie zdecydowali się na wspólne wydzierżawienie jeziora. Kilka lat bezskutecznie ogłaszaliśmy przetargi. Każdy mógł składać oferty. Nie była to przecież tajemnica. Przetarg odbył się zgodnie z obowiązującą procedurą i możemy się tylko cieszyć, że znalazł się ktoś, kto zadba o teren, ma pomysł na jego zagospodarowanie i jeszcze zapłaci gminie.
Przez wszystkie minione lata gmina ponosiła koszty utrzymania terenu, ratowników nad wodą, płaciła za urządzenia, za wywóz nieczystości. Gdyby działki rekreacyjne i te przeznaczone pod działalność gastronomiczną graniczyły z brzegami jeziora, wówczas żadnego przetargu by nie było. W sytuacji gdy brzegi zbiornika są własnością gminy, to ona decyduje, jak nimi gospodarować.

- Nigdzie w Polsce nie widziałem grodzonych plaż - powiedział NTO Jan Filipek, pierwszy podpisany pod protestem. - Turawa to nie Hiszpania, gdzie plaże są długie i szerokie. Turawa to miejsce, gdzie od lat mieszkańcy województwa przyjeżdżają wypocząć na małych skrawkach piachu nad wodą. Rozumiem dzierżawcę, który chce na tym zarobić. Tylko dlaczego gmina zezwala mu na postawienie płotu.
Wczoraj wokół jeziora średniego krzątało się około dwudziestu pracowników zatrudnionych przez dzierżawcę. Porządkowali teren, czyścili brzegi, wyciągali z wody różne nieczystości. Przygotowywali konstrukcję sceny, która ma stanąć na plaży. Radosław Koc, poproszony o ustosunkowanie się do treści protestu powiedział krótko: - Spodziewałem się tego, tym bardziej że już od jakiegoś czasu odbieram telefony z pogróżkami.
- Liczę się z kłopotami, ale od ich rozwiązywania będzie ochrona terenu - mówi Radosław Koc. - Spodziewam się niszczenia ogrodzenia i konfliktu z właścicielami punktów gastronomicznych. Cóż... Inwestuję w przedsięwzięcie, które ma mi się kiedyś zwrócić. Biznes jest biznes. W obecności świadka zaproponowałem panu Arturowi Wajzerowi, który dzisiaj jest rzecznikiem protestujących, by jego działka została włączona do plaży i ogrodzona płotem tak, by mógł czerpać korzyści z obecności na plaży. Zgodził się i obiecał załatwić pewne formalności. Zmienił zdanie. Ja swego nie zmieniam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska